Quantcast
Channel: Aleja Kosmetyczna. Beauty Blog by MaddieAnn
Viewing all 139 articles
Browse latest View live

Nowości kosmetyczne w Rossmann na kwiecień i maj; -49% na kosmetyki kolorowe - daty promocji

$
0
0

Przeszukałam ostatnio zakamarki rossmannowskiej strony internetowej w poszukiwaniu nowych, ciekawych kosmetyków. I znalazłam parę świetnych rzeczy, na które zacieram już ręce i przygotowuję portfel. Chcecie je poznać? ;)

Do każdego produktu dodałam link z opisem - nie wszystkie jednak mogą być jeszcze dostępne. 



NOWOŚCI KWIETNIOWE

Evree, Magic Rose, różany olejek do mycia twarzy


To jest produkt, którego szukałam długo w drogeriach i chciałam coś właśnie od tej firmy. Udało mi się dopiero kupić olejek do demakijażu Vianek na targach Beauty Forum, kiedy mi go zużyję na pewno się na niego zdecyduję. Tym bardziej, że przeznaczony jest do wszystkich typów cery:)

Pełny opis produktu TUTAJ

Nivea, Kwiat Wiśni i Olejek Jojoba, Olejek w balsamie


Olejkowy zawrót głowy trwa dalej - przyznam szczerze, że taka formuła balsamu bardzo mnie zainteresowała i mam nadzieję, że będzie pachniał kwiatem wiśni :) Inne dostępne rodzaje: Róża i Olejek Arganowy, Kakao i Olejek Macadamia, Wanilia i Olejek Migdałowy.

Pełny opis produktu TUTAJ

Maybelline, FIT me, Podkład matujący


Jestem bardzo ciekawa, czy nie zostawia bardzo pudrowej warstwy na skórze. Inny podkład tej firmy, Better skin, nie za bardzo mi odpowiadał, może ten okaże się lepszy:)

Pełny opis produktu TUTAJ

Maybelline, Master Camo, zestaw korektorów


Paleta z korektorami do przykrycia wszelkich niedoskonałości skóry. Mam nadzieję, że kryją dobrze:)

Pełny opis produktu TUTAJ

L'Oreal Paris, Czysta glinka, żel do mycia twarzy


Czysta glinka oczywiście to to nie jest, bardziej żel myjący z glinką. Dostępne będą trzy rodzaje: detoksykujący z węglem, oczyszczający z ekstraktem z eukaliptusa do każdego typu skóry oraz peelingujący z dodatkiem czerwonych alg do skóry tłustej i mieszanej.

Pełny opis produktów TUTAJ , TUTAJ  i TUTAJ

Venus Color Correction, fluid/balsam w piance poprawiający koloryt skóry

Coś podobnego do mojego ulubionego kremu CC od Bielendy, ale forma pianki bardziej mnie przekonuje. Przy CC z Bielendy trzeba uważać bardzo na ubrania, może lekka pianka lepiej wchłonie się w skórę i nie będzie brudzić ubrań? Oby:)

Pełny opis produktu TUTAJ

Wibo, Pomada do brwi


Moda na pomady do brwi nie mija, co doskonale widać po nowościach wielu firm. Tym razem Wibo postanowiło wypuścić coś na kształt produktu od Anastasia Beverly Hills:)

Pełny opis produktu TUTAJ

L'Oreal Paris, Color Riche, Paleta szminek do ust


5 mocno napigmentowanych szminek i baza - to właśnie znajduje się w nowej palecie od L'Oreal. Zainteresowane?

Pełny opis produktu: TUTAJ

Eveline, All in one, paletka cieni


Kolejny punkt na mojej liście zakupowej. uwielbiam palety, które mają dużo brązów i można je wykorzystać na dzień i wieczór. Z przyjemnością sprawdzę pigmentację:) Dostępne będądwie wersje: nude i rose.

Pełny opis produktów TUTAJ i TUTAJ

Revlon, Ultra HD, pomadka do ust w żelu 


Kocham wszystko, co żelowe na ustach. Myślę, że taka formuła ostatecznie mnie przekona do kupna :)

Pełny opis produktu TUTAJ


NOWOŚCI MAJOWE

Lirene, Antycellulit, termoaktywne bandaże rozgrzewające, zabieg antycellulitowo-modelujący


Coś specjalnie dla mnie. Wiem, że owijanie ciała daje świetne efekty, ale jakoś nigdy nie chciało mi się tego robić. Tutaj mam już gotowy produkt! 

Pełny opis produktu TUTAJ

Perfecta, Elixir Multi-Kolagen, podkład blur-effect+ampułka kolagenowa


Rozświetlający podkład, który ma zapewnić naturalny efekt, a ostatnio tego bardzo we fluidach poszukuję - jak najmniej pudrowego wykończenia!:)

Pełny opis produktu: TUTAJ

Pantene, Miceral Water, spray do włosów


Odżywki w sprayu zawalają mi łazienkę, ale co mi szkodzi mieć kolejną. Tym bardziej, że czegoś takiego jak... woda micelarna do włosów to jeszcze nie widziałam :D

Pełny opis produktu TUTAJ

Eveline, Facemed+, oczyszczający żel do mycia twarzy z aktywnym węglem


Węgiel nadal na topie, jak widać.

Pełny opis produktu TUTAJ

Jak większość już zapewne wie, że zbliża się promocja na kosmetyki kolorowe. Jest to świetna okazja, aby zakupić o 49% taniej i wypróbować makijażowych nowości:) Poniżej terminy promocji:




Jak tam Wasze zakupowe plany? :)

Buziaki, 
Maddie Ann

_________________________________________

BĄDŹ ZE MNĄ NA BIEŻĄCO!
FACEBOOK - KLIK
BLOGLOVIN - KLIK
TWITTER - KLIK
INSTAGRAM - KLIK



Proste serum pod oczy DIY - przepis

$
0
0
Mój świr na punkcie tworzenia własnych kosmetyków wciąż trwa. Złapałam bakcyla i kompletnie nie umiem się od niego uwolnić;) Uwielbiam to, że sama mogę sobie zrobić krem, taki specjalny, tylko dla mnie i z takich składników, jakich chcę i jakich chce moja skóra. Taka pielęgnacja wydaje mi się najlepsza i najbardziej wartościowa:)

Co tym popełniłam tym razem? Serum pod oczy i masełko, też pod oczy:) W dzisiejszym poście przedstawie Wam przepis na serum, które jest banalnie proste w wykonaniu, w następnym wpisie pojawi się masło:)

Do wykonania serum (10ml) potrzebne nam będą:
  • woda różana - nawilża i tonizuje skórę; odświeża i lekko rozjaśnia
  • kwas hialuronowy potrójny - taki kwas zawiera trzy wielkości cząsteczek: wielki, mały i ultramały (tylko taki wchłania się przez skórę), mocno nawilża i wygładza, lekko napina
  • ekstrakt z wąkroty azjatyckiej (centella) - poprawia krążenie w skórze, wzmacnia naczynka krwionośne, pobudza produkcję kolagenu, ma działanie łagodzące, przeciwutleniacz
  • prowitamina B5 (d-panthenol) - nawilżająca i kojąca
  • małe opakowanie
Wszystkie składniki są rozpuszczalne w wodzie, więc ich połączenie jest bardzo łatwe. Nie musimy się martwić, że coś się rozwarstwi lub wytrąci w postaci grudek.

Moje opakowanie na serum stanowić będzie malutki plastikowy kubeczek z podziałką i z wieczkiem (serum robimy od razu w docelowym opakowaniu, wiemy ile odmierzyć) - zamówiłam je na stronie Zrób Sobie Krem, koszt to ok. 35gr.

1. Do kubeczka wlewamy niecałe 5ml wody różanej.


2. Następnie dopełniamy serum do niecałych 10ml kwasem hialuronowym.

3. Dodajemy jedną kroplę ekstraktu z wąkroty azjatyckiej oraz jedną kroplę prowitaminy B5.



4. Aby wszystkie składniki się połączyły należy energicznie je wymieszać za pomocą małej szpatułki lub zamknąć wieczko i mocno wstrząsnąć. Ekstrakt z wąkroty nadaje serum pomarańczowo-miedziany kolor.


Konsystencja serum jest lekko żelowa, wchłania się w skórę w ciągu 30 sekund. Błyskawicznie wygładza i nawilża, delikatnie napina. Polecam wklepać je delikatnie opuszkami palców w skórę pod oczami. Można je stosować samodzielnie, ja jednak zawsze kładę na nie jeszcze odżywcze masełko, na które przepis opublikuję w następnym poście:) 





Dajcie znać, czy próbowaliście zrobić sobie takie serum i jak Wam wyszło:) A może macie jakieś ciekawe przepisy na kosmetyki pod oczy? :)

Buziaki,
Maddie Ann :)

__________________________________________

BĄDŹ ZE MNĄ NA BIEŻĄCO!
FACEBOOK - KLIK
BLOGLOVIN - KLIK
TWITTER - KLIK
INSTAGRAM - KLIK

Macademian Girl Makeup for Paese - Pomadka matowa w kolorze 5 Art Deco | RECENZJA

$
0
0
Gdy tylko dowiedziałam się, że Macademian Girl wypuszcza swoje produkty dla jednej z moich ulubionych makijażowych marek, czyli Paese, musiałam dokładnie zapoznać się z tą nową kolekcją. A że sklep znajduje się na przeciwko mojego miejsca pracy to tym bardziej miałam ułatwione zadanie i mogłam się naoglądać do woli. Bo jest co oglądać:)

Kolekcja znanej blogerki modowej od razu przykuwa uwagę (tak jak sama Macademian Girl, której stylizacje uwielbiam) - opakowania charakteryzują się wyrazistymi kolorami, ale z drugiej strony nie jest są one zbyt pstrokate i przesadzone. W skład kolekcji wchodzi 6 matowych pomadek, 5 błyszczyków, kosmetyczki i nawet lusterko (lecz nie wiem, czy jest ono w sprzedaży). Pomadki kosztują 55zł, błyszczki 45zł.

Kolorystycznie te produkty nie zawodzą - myślę, że każdy znajdzie coś dla siebie, od stonowanych nudziaków przez klasyczną czerwień po energetyczną fuksję. Niektóre z błyszczyków są półtransparentne, więc śmiało można je łączyć z pomadkami, aby uzyskać błyszczący efekt, więc hulaj dusza, można kombinować na różne sposoby i łączyć produkty, dopóki efekt nas w pełni zadowoli.



Ja wybrałam przepiękny (i myślę, że jeden z popularnych odcieni) Art Deco (nr 5). Jest kolor dla mnie  uniwersalny, mogę go użyć do pracy i na wieczór - bardzo lubię takie wielofunkcyjne kosmetyki (choć przyznam szczerze, że miałam też ochotę na wspaniałą klasyczną czerwień Red Carpet (nr 2)). Oczywiście, jako posiadaczka przesuszonej skóry na ustach, bałam się matowego efektu, a przede wszystkim tego, czy ta pomadka nie wysuszy moich ust i nie będzie wyglądała na nich jak skorupa. Dotychczas takie pomadki były dla mnie może nie tyle nieosiągalne, bo są w tym momencie dostępne prawie w każdej firmie z kosmetykami kolorowymi, co za zarezerwowane dla osób z normalnymi ustami, które nie sprawiają im dużych problemów. Bardzo tego żałowałam, bo matowy efekt szalenie mi się podoba i też chciałam taki na moich ustach mieć (już nie wspominając o przedłużonej trwałości takich pomadek).

No tak, więc do sedna: jak sprawdziła się pomadka od Macademian Girl? To były moje najlepsze wydane pieniądze na pomadkę kiedykolwiek! Bardzo się cieszę, że zaryzykowałam, bo:

  • pomadka nie wysusza ust, co jest dla mnie najważniejsze
  • wykończenie jest matowe, nawet bardziej matowo-satynowe, co sprawia, że pomadka daje wyraźny wygładzający efekt na ustach
  • jest lekka w konsystencji, przyjemnie się ją nakłada (także dzięki wygodnemu, specjalnie wyprofilowanemu aplikatorowi)
  • jest trwała, nie zjada się, jak niektóre pomadki - po prostu jej kolor w ciągu dnia stopniowo lekko jaśnieje
  • nie klei się na ustach, w zasadzie to w ogóle mało co ją czuć:) 




    Myślę, że jest to coś, co każda kobieta chciałaby mieć w swojej kosmetyczce - trwała pomadka, która pielęgnuje usta, nie wysusza ich i nie pogarsza ich wyglądu przez suchy, matowy efekt, a do tego ma przepiękne opakowanie:) Myślę, że to świetny kandydat na mojego ulubieńca 2017:)


    Jak Wam się podoba?:)

    Buziaki,
    Maddie Ann:)

    ______________________________________________

    BĄDŹ ZE MNĄ NA BIEŻĄCO!
    FACEBOOK - KLIK
    BLOGLOVIN - KLIK
    TWITTER - KLIK
    INSTAGRAM - KLIK

    Ziaja - 15 produktów, które polecam oraz kilka słów na temat marki

    $
    0
    0

    Ziaja ma wielu zwolenników, ale też i przeciwników. Ta polska marka jest lubiana przede wszystkim za niskie ceny (kremy do twarzy potrafią tu kosztować kilka złotych). Ci, którzy jej nie lubią, zazwyczaj twierdzą, że jest ona nienaturalna i pełna chemii.

    Zdradzę Wam pewną tajemnicę - pracowałam w Ziaji przez prawie półtora roku. Zdążyłam dobrze poznać kosmetyki tej marki, a także zaznajomić się z opiniami klientów na jej temat. Feedback był w znacznej większości pozytywny - ludzie chwalili firmę za przystępne ceny i... naprawdę dobre działanie na skórę. Nie zliczę, ile historii się nasłuchałam, jak to klienci mieli styczność z nie wiadomo jak wspaniałymi (i często drogimi) kosmetykami i słabo je tolerowali, natomiast po przejściu na Ziaję, przykre dolegliwości skórne ustępowały. Z kolei uśmiech (i to nie z zadowolenia) na mojej twarzy wywoływały komentarze klientów święcie przekonanych, że Ziaja to firma z kosmetykami... naturalnymi. I teraz napiszę Wam Kochani, jak sprawa się ma z mojego punktu widzenia:)

    Definicja kosmetyku naturalnego, jaką ja akceptuję i jaka moim zdaniem powinna być ogólnie przyjmowana to taka, która mówi, że kosmetyk naturalny to produkt, który zrobimy sobie sami w domu. Z tego, co mamy w lodówce lub z półproduktów kosmetycznych. Kosmetyk, który ma datę ważności na trzy lata do przodu nigdy nie będzie w pełni naturalnym kosmetykiem! Musi coś go konserwować, stabilizować, żeby się nie zepsuł (i najczęściej są to znienawidzone parabeny, które Ziaja w większości swoich kosmetyków ma, bo są tanie, a które tak bardzo znienawidzone jednak być nie powinny, chyba, że ktoś jest na nie bardzo uczulony - ale to już temat na inny post). Tak więc idąc tym tokiem - Ziaja nie jest marką kosmetyków naturalnych. Owszem, ma ona w ofercie kosmetyki hipoalergiczne, z fajnymi, lżejszymi składami, ale nadal nie nazywajmy tej marki naturalną, bo to wprowadza w błąd wielu konsumentów. A teraz ALE: porównując składy wielkich, popularnych firm, które płacą miliony monet za reklamy w telewizji, Ziaja jest firmą, której kosmetyki i tak nie mają tyle syfu, co właśnie takie drogie, bardzo rozreklamowane marki. I to by nawet tłumaczyło, dlaczego wielu klientów tak ją lubi - bo znacznie rzadziej wywołuje podrażnienia niż inne kosmetyki, a często wręcz nawet pomaga w łagodzeniu chorobowych zmian skórnych, takich jak np. AZS!:)

    Jeśli miałabym się określić czy należę do zwolenników, czy przeciwników Ziaji, to raczej wybiorę tę pierwszą grupę. Nie jest to dla mnie jakaś niezastąpiona firma, ale jednocześnie wiele jej kosmetyków przypadło mi do gustu lub przynajmniej nie spowodowało armagedonu na skórze. No właśnie... Jakie to będą kosmetyki?

    Spośród wszystkich produktów wybrałam 15 takich, które dobrze się u mnie sprawdziły i pewnie kiedyś spróbuję ich ponownie. Oczywiście każdy z nas ma inną skórę i lubi inne postacie kosmetyków, więc potraktujcie poniższą listę, jako spis produktów, na które warto chociaż zwrócić uwagę:)

    1. Wyciszający krem CC na podrażnioną, wrażliwą skórę 
    z rozszerzonymi naczynkami



    Krem ten pojawił się już na blogu i to nie byle gdzie, bo w ulubieńcach roku 2016. Za co go pokochałam? Za działanie łagodzące podrażnienia i rozjaśniające zaczerwienienia. Wyobraźcie sobie sytuację, w której muszę wyjść z domu i nagle przed zrobieniem makijażu mojemu kochanemu mężowi, któremu nie chciało się ogolić zarostu przypomniało się, że żonę swą trzeba wycałować, wyprzytulać i wyjeździć po twarzy twardymi, rosnącymi włosami. Tak, często się to zdarza;) Po takim "ataku" moja płytko unaczyniona twarz przypomina krajobraz po bitwie. I wtedy ten krem idzie w ruch:) Co prawda w stu procentach zaczerwienień nie zakryje (bo nie jest on od tego), ale i tak dobrze je rozjaśnia. Stanowi świetną bazę pod makijaż - nie dość, że rozjaśnia i koi, to jeszcze jest lekki, ale nawilżający. Zawiera witaminę C i escynę, więc dodatkowo wzmacnia naczynka krwionośne.

    Cena: ok. 10zł
    Czy kupię ponownie?: TAK (już mam opakowanie zapasowe)

    2. Maska Anty-Stres z glinką żółtą

    źródło: www.ziaja.com

    Kolejna rzecz rewalacyjna dla naczyniowców - żółta maska antystresowa potrafi wyrównać koloryt skóry jak mało który kosmetyk. Zmniejsza widoczność zaczerwienień, a także świetnie nawilża i rozpromienia skórę - wygląda ona na zdecydowanie zdrowszą. Słabo toleruję glinki, lecz ta maska nie wyrządziła mi żadnej krzywdy.

    Cena: 1,80zł
    Czy kupię ponownie?: TAK

    3. Głęboko oczyszczająca pasta przeciwko zaskórnikom Liście Manuka.



    Przyznajcie, klasyk. Nawet jeśli nie próbowaliście, to pewnie choć raz w życiu śmignęła Wam ta pasta przed oczami w internecie lub ktoś znajomy o niej mówił. Jest to jedna z najlepiej czyszczących rzeczy do twarzy. Pasta jest tak naprawdę peelingiem i to takim z rzędu tych grubszych oraz jednocześnie maską kaolinową. Używałam jej 1-2 razy w tygodniu, podbierał mi ją nawet mąż. Skóra po jej użyciu jest dokładnie oczyszczona, niesamowicie gładka, a przy dłuższym stosowaniu nie widać już czarnych zaskórników na nosie. Produkt naprawdę godny polecenia, nie tylko ze względu na działanie, ale także na swoją bardzo dobrą wydajność (jedną pastę zużywam w ciągu około 5 miesięcy, co daje zakup dwóch, max trzech past w ciągu roku), jeśli oczywiście nie macie bardzo wrażliwej skóry (choć ja mam taką i wielkich podrażnień u mnie nie wywołała).

    Cena: ok. 8zł
    Czy kupię ponownie?: TAK

    4. Dwufazowy płyn do demakijażu Liście Zielonej Oliwki


    Jest to młodszy brat popularnego niebieskiego płynu dwufazowego, jednak wzbogacony o oliwę z oliwek, oleuropeinę (ekstrakt z liści oliwki) i olej rycynowy i to właśnie ze względu na te dodatkowe składniki zdecydowałam przerzucić się z wersji niebieskiej na zieloną. Jako, że jest dwufaz to posiada tłustą warstwę, która rewelacyjnie zmywa cięższy makijaż i naprawdę wierzę w to, że dodatek oleju rycynowego wzmacnia moje rzęsy (a przynajmniej nie zauważyłam, żeby wypadały one bardziej niż kiedykolwiek).

    Cena: 7,80zł
    Czy kupię ponownie?: TAK, dwie butelki czekają;)

    5. Maść oliwkowa


    Ostatnio triumfy święci ziajowa lano-maść jako preparat do ust, sama jej nie próbowałam, ale podejrzewam, że jest podobna do mojej ukochanej maści oliwkowej, tylko, że ponad dwa razy droższa. Maść oliwkową stosuję właśnie do ust, jeśli mieliście zwykłe balsamy do ust od Ziaji (które swoją drogą też bardzo lubię), to jest ona od nich trochę tłustsza. Używam jej zawsze na noc lub w ciągu dnia, gdy przesusz moich ust osiągnie stan do bólu irytujący. Lubię nałożyć grubszą warstwę maści - nie przeszkadza mi ona w ciągu nocy, bo się nie klei, za to rano moje usta nie są niczym skamielina, są gładkie i nawilżone. Ponadto można jej użyć na bardzo przesuszone miejsca na całym ciele, np. jako maść ochronną przy niewielkich, gojących się skaleczeniach lub na podrażnioną skórę nosa przy katarze.

    Cena: ok. 5zł
    Czy kupię ponownie?: TAK

    6.Dermatologiczna baza z tlenkiem cynku



    Jest to preparat porównywany do Sudocremu. Sprawdza się świetnie na otarcia czy odleżyny, producent rekomenduje stosowanie bazy też na trądzik (choć trzeba by było na sobie wypróbować, bo produkt ten jest na bazie parafiny). W moim domu przydaje się jednak najczęściej na poparzenia - czy to wrzątkiem, czy gorącym olejem. Nie pojawiają się pęcherze, a stan zapalny i ból mija szybciej niż gdybym nie użyła nic. Trzeba tylko posmarować się zaraz po poparzeniu i mieć na uwadze to, że baza cynkowa bieli skórę.

    Cena: ok. 8-9zł
    Czy kupię ponownie?: MOŻE

    7. Regenerujący krem do rąk Tamaryndowiec z zieloną pomarańczą



    Ogólnie polecam wszystkie kremy z pompką firmy Ziaja. Mają bardzo podobne działanie, jednak ten konkretny zapach podoba mi się najbardziej - jest słodki, owocowy, ale nie mdły, trochę jak lemoniada:) Krem ten wchłania się w skórę błyskawicznie, jednak nie jest to taki produkt, który znika ze skóry i mamy wrażenie, że nie posmarowaliśmy skóry niczym - dłonie są bardzo wyraźnie wygładzone, tak jakbyśmy nałożyli na nie niewidzialną rękawiczkę. Jakaż to ulga dla suchej skóry! Opakowanie kremu jest też bardzo wygodne, co prawda nie zabierzemy tego ze sobą w torebce, ale świetnie się sprawdza w pracy, w łazience czy na stoliku nocnym:)
    O tym zapachu spotkać możemy też mydło w żelu do mycia rąk -  świetnie nawilża i można go też użyć pod prysznic:)

    Cena: ok. 10zł
    Czy kupię ponownie?: MOŻE (mam też mnóstwo innych, sprawdzonych dla mnie kremów do rąk, w tym zrobione własnoręcznie:))

    8. Pianka do higieny intymnej Intima Nektar Żurawiny


    Są dostępne cztery wersje pianek, ja próbowałam dwóch: łagodzącej ze stokrotką i normalizującej z nektarem żurawiny. Pianki są bardzo delikatne i świetnie sprawdzają się przy skórze wrażliwej lub dla osób zmagających się infekcjami. Niestety mam co jakiś czas ten problem, ponieważ przyjmuję antykoncepcję hormonalną i w ekstremalnych sytuacjach, kiedy nawet sama woda wywołuje ból i pieczenie, jest to jedyna rzecz, którą mogę się podmyć bez nieprzyjemnych efektów. Pianki zawierają świetny kwas usninowy, który działa antybakteryjnie, przecigrzybiczo i przeciwwirusowo. Wersja ze stokrotką nadaje się nawet dla małych dziewczynek, z żurawiną sprawdza się właśnie przy stanach zapalnych.

    Cena: 8,50zł
    Czy kupię ponownie?: TAK

    9. Oliwka do masażu


    Wypróbowałam trzy wersje: fioletową relaksującą, niebieską ujędrniającą i pomarańczową antycellulitową. Przez klika lat używałam tej ostatniej, jednak uważam, że najlepsza jest ujędrniająca. Dała u mnie najszybszy efekt ujędrnienia skóry, lubię ją też za to, że jest nieco gęstsza niż reszta, co wymusza na nas dłuższe i dokładniejsze wmasowywanie preparatu w skórę. Ogólnie rzecz biorąc oliwki nie są bardzo tłuste i nie plamią ubrań czy pościeli, co jest też bardzo wygodne.
    Dostępne są także oliwki w żelu, jednak zdecydowanie polecam te normalne, z pompką. Te w żelu za szybko wysychają i musimy dodawać kolejną porcję produktu, co zmniejsza jego wydajność.

    Cena: ok. 18zł
    Czy kupię ponownie?: TAK

    10. Mintperfekt Pasta do zębów zmniejszająca nadwrażliwość



    Moje nadwrażliwe zęby pokochały tą pastę. Był taki okres, że moje zęby wrażliwe były nawet na podmuchy wiatru. Zaczęłam jej używać i już po kilku zastosowaniach czułam poprawę. Wykończyłam pastę i kupiłam ją ponownie, natomiast teraz stosuję ją tylko na noc (na dzień mam wybielającą), aby utrzymać efekt. Nadwrażliwość zmniejszyła się o jakieś 80%.

    Cena: ok.7-8zł
    Czy kupię ponownie?: TAK

    11. Ziaja MED Kuracja antybakteryjna Reduktor punktowy trądziku



    Myślę, że powinna mieć go każda osoba, u której pojawienie się niespodziewanego pryszcza to norma. Dla mnie ten produkt jest niezbędny - jak tylko czuję, że coś się dzieje, tzn. daje się wyczuć pod skórą formujący się wyprysk to już wtedy smaruję to miejsce reduktorem. Zdecydowanie przyspiesza cały ten proces pojawiania się pryszcza i jego znikania, łagodzenia skóry, nie zostaje w tym miejscu żadne przebarwienie. Po prostu dzieje się to szybciej, 
    Reduktora używam nawet 3 razy dziennie (jeśli tylko nie robię makijażu, a pryszcz umiejscowił się akurat na twarzy). Można go stosować pod krem. Jest on w formie żelu, więc wchłania się szybko. Nadaje się też świetnie do trądziku występującego na plecach, dekolcie czy ramionach (jeśli wyprysków jest więcej, to smarujemy cały obszar, na którym one występują). 

    Cena: ok.11zł
    Czy kupię ponownie?: MOŻE (staram się teraz przygotować swoją własną wersję reduktora na bazie olejku z drzewa herbacianego:)

    12. Ziaja MED Kuracja lipidowa Fizjoderm Żel myjący


    Jest to bardzo delikatna emulsja do mycia twarzy, a także do demakijażu. Sprawdza się rewelacyjnie przy mocno podrażnionej skórze. Bardzo lubię go za to, że nie szczypie w oczy i nie wysusza skóry, co jest dla mnie bardzo ważne podczas mycia. Jest bezzapachowy.

    Cena: ok.12zł
    Czy kupię ponownie?: MOŻE

    13. Ziaja MED Kuracja ultranawilżająca Emulsja do twarzy z mocznikiem 3%



    To jest prawdziwy hit. Kompletnie nie spodziewałam się tak dobrego działania tego kremu na moją skórę! Zacznijmy może od tego, że ostatnio skóra na moim czole przechodzi poważny kryzys - zawsze się przetłuszczała (jak to przy cerze mieszanej), jednak teraz jest tak sucha, że aż swędzi, pojawiają się też czerwone plamki, widać, że czoło jest podrażnione. Krem z mocznikiem jest jak na razie jedynym kosmetykiem, który pomógł mi zniwelować efekt suchej skóry i swędzenie. Nadaje się dla osób z mieszaną cerą, bo jest lekki i nie obciąża skóry, używałam go pod makijaż i nic z nim złego nie robił. Używał go też mój mąż (coś go dużo w tym poście...) na... zmiany łuszczycowe pod pachą. I też była to jedyna rzecz, która pomogła w walce z przesuszeniem i świądem. Rewelacja.
    Ponadto polecam całą linię ultranawilżającą z mocznikiem. Kremy do stóp (15%) i rąk (10%) radzą sobie nawet ze stwardniałą skórą, emulsja do ciała (5%) też jest wspaniała - nie jest tłusta, a genialnie nawilża...

    Cena: ok.15zł
    Czy kupię ponownie?: TAK

    14. Ziaja MED Kuracja dermatologiczna AZS Natłuszczający olejek myjący pod prysznic i do kapieli

    żródło: www.ziaja.com

    Must have dla osób ze skórą atopową lub po prostu mocno przesuszającą się i podrażnioną. Świetnie myje i jednocześnie dobrze nawilża i nie zostawia przy tym żadnej tłustej warstwy na skórze - w kontakcie z wodą zamienia się w przyjemny, myjący krem. Kiedy go stosowałam nie miałam problemów z suchą i swędzącą skórą na nogach. Pachnie też bardzo przyjemnie - owocowo, jakby zielonym jabłuszkiem:) Nadaje się też do mycia skóry twarzy.

    Cena: 19zł
    Czy kupię ponownie?: TAK

    15. Ziaja PRO Maska uspokajająca



    Maska ta też miała już swoje 5 minut w ulubieńcach minionego roku. Jest to jedyna maseczka, którą jestem w stanie nałożyć na podrażnioną skórę. Bardzo dobrze nawilża i wygładza, dodatkowo rozjaśnia i lekko chłodzi. Jest jej aż 200ml, więc jest bardzo wydajna:)

    Cena: ok. 42zł
    Czy kupię ponownie?:MOŻE

    Czytaj na blogu: Ulubieńcy roku 2016:)


    To by było na tyle. Warto też zwrócić uwagę na kilka innych produktów, np. serię z jagodami acai (sprawdził się u mnie tonik i micelarny żel z peelingiem), tonik w sprayu z Liści Zielonej Oliwki, obłędnie pachnącą serię Cupuacu ( w szczególności peeling cukrowy i brązujące mleczko do ciała) czy zapachowe mgiełki. 

    A Wy jakie produkty Ziaji polecacie?:)

    Buziaki,
    Maddie Ann:)

    ____________________________________________

    BĄDŹ ZE MNĄ NA BIEŻĄCO!
    FACEBOOK - KLIK
    BLOGLOVIN - KLIK
    TWITTER - KLIK
    INSTAGRAM - KLIK

    Haul z Rossmanna, czyli co udało mi się kupić na promocjach? Krótkie recenzje poszczególnych produktów

    $
    0
    0


    Wielkie promocje na kosmetyki kolorowe w Rossmannie już dawno za nami. W tym roku wzbudziły one o wiele większe emocje niż w poprzednich latach, a to za sprawą krótszego terminu promocji i braku podziału obowiązującej zniżki na grupy kosmetyków. Z tego, co wyczytałam na grupach facebookowych już od porannych godzin pierwszego dnia promocji można było obserwować walki o kosmetyki, prawie takie same jakie mają miejsce w Lidlu, gdy rzucą kilka torebek od Wittchena za pół darmo. Zawsze śmiałam się z takiego zachowania, tym bardziej, że nigdy nie widziałam tego na własne oczy. I byłam pewna, że nie zobaczę... 

    Pomyślałam, że wybiorę się do drogerii pierwszego dnia promocji rano, żeby kupić sobie coś na spokojnie, ale tak samo pomyślała znaczna liczba klientek i niestety ze spokojnego kupowania wyszły nici. Ludzi pod szafami z kosmetykami kolorowymi było coraz więcej, więc postanowiłam odstawić koszyk i sprawdzić kolory pomadek i podkładów z zamiarem zamówienia ich online. Gdy atmosfera zaczęła się zagęszczać, szybko opuściłam sklep i to nie z uśmiechem na ustach, ale z przerażeniem w oczach - co prawda nikt się nie bił, nie popychał i nie obrażał, ale zaczęło się robić coraz tłoczniej i coraz głośniej. Miałam wrażenie, że zaraz ktoś wybuchnie i wolałam uniknąć bycia świadkiem awantury rodem z filmików z Youtube. 

    Niestety nie zdołałam zamówić niczego przez Internet, bo strona się bardzo zacinała, ponadto okazało się, że mój ukochany podkład Provoke od dr Ireny Eris jest niedostępny. W związku z tym postanowiłam następnego dnia spróbować w innym Rossmannie. Pod jednym pojawiłam się jakieś 15 minut przed czasem, ale że do drzwi dobijała się jakaś zdesperowana Pani (tłukła w szybę, jakby ją chciała rozbić) to się wystraszyłam i pobiegłam do innego, w którym to niestety standardowych szaf z markami kosmetyków do makijażu nie było, jedynie kilka półek i jakieś losowe kosmetyki i na pewno nie te, które chciałam kupić. Jedyną nadzieją okazał się Rossmann w Złotych Tarasach i to był strzał w dziesiątkę - owszem, było sporo klientek, ale też i pełna kultura. Zobaczyłam, co chciałam i kupiłam, co chciałam, w tym ulubiony podkład. Uff, udało się.

    Czasem tak sobie myślę, że gdyby nie moja wrodzona wstrzemięźliwość przed uczestniczeniem w trudnych sytuacjach, mogłabym się naooglądać niezłych scen. Bardzo nie lubię być świadkiem, jak ludzie się kłócą i robią afery. Strasznie mnie to stresuje i mam ochotę się popłakać. Nie rozumiem tych, którzy za wszelką cenę próbują udowodnić, że są lepsi od innych, no bo sorry - tak właśnie wygląda wyrywanie sobie głupich kosmetyków bądź torebek czy innych przyrządów z rąk. Ludzie, to tylko rzeczy! Naprawdę nie żal Wam swojego zdrowia na takie dyrdymały? Nie kupicie teraz, to kupicie później. A przez Internet można trafić na jeszcze lepsze okazje niż to, co proponują sieciówki, trzeba tylko dobrze poszukać.

    Ok, wyżaliłam się, to teraz pokażę Wam, co udało mi się kupić:) Wiem, zabrzmiałam jak ostatnia hipokrytka, ale nie wydałam miliona i kupiłam to, co naprawdę mi było potrzebne i nie zrobiłam tony zapasów, których i tak bym pewnie nie ruszyła.

    Dr Irena Eris, Podkład matujący Provoke 205 Light Beige



    Ostatnim razem kupiłam odcień 210 Ivory i nie do końca trafiłam z kolorem, ponieważ miał różowe tony. Light Beige jest akurat perfekcyjny, jest podkładem o żółtej tonacji i pasuje do mnie idealnie. Już to kiedyś pisałam, ale zaznaczę to ponownie - jest to najlepszy podkład, z którym miałam do czynienia, jest on matujący, ale nie zostawia na skórze pudrowego efektu i bardzo dobrze kryjący, ponadto utrzymuje się na mojej skórze cały dzień. Jest wart każdej złotówki. Próbowałam ostatnio nawet podkładu z Clarins i Provoke jest dla mnie lepszy. Serdecznie polecam też osobom z cerą mieszaną w stronę suchej - nie wysusza skóry, nie podkreśla żadnych suchych skórek.


    Rimmel, Puder Lasting Finish, 001 Light Porcelain


    Kupiłam go z polecenia Maxineczki. Ponadto potrzebowałam kompaktowego pudru prasowanego, wszystkie, które mam są sypkie i niewygodne do stosowania poza domem. Testy zaczęłam zaraz po kupnie i muszę powiedzieć, że jestem zadowolona. Puder matuje, ale nie zostawia suchej powłoki na skórze, która nieestetycznie wygląda i postarza, wręcz przeciwnie - wyraźnie wygładza cerę. Utrwalam nim korektor pod oczami i póki co też się dobrze sprawdza w tej roli. Puder ma też gąbeczkę i lusterko - idealny do torebki:)

    Lovely, Długotrwała pomadka matowa Matt&Lasting Nr 2
    Bourjois, Pomadka Rouge Edition Velvet, Nr 13 Fu(n)chsia



    Pokusiłam się jeszcze na dwie pomadki matowe, kultową REV od Bourjois oraz Lovely. Już od dawna chciałam spróbować tej pierwszej, ale do tej pory jeszcze tego nie zrobiłam (chyba najlepsze zostawiłam na koniec, ale co się odwlecze, to nie uciecze, gdyż planuję posta z testem matowych pomadek - test na suchych ustach!). Nie jestem za to pewna koloru - w drogerii wydawała się w porządku, ale w świetle dziennym nie potrafię tego koloru ogarnąć - ni to róż, ni czerwień... Jest trochę taki neonowy, co średnio mi się spodobało, ale pomyślałam, że na lato może będzie pasować. Za to pomadka od Lovely już zagościła na moich ustach i zagości na pewno jeszcze nie raz - spodobała mi się bardzo, ale więcej informacji zdradzę przy teście:) 

    Kupiłam jeszcze mojej mamie podkład, a w zasadzie to fluid-bazę Cashmere od Dax Cosmetics. Mama jest posiadaczką skóry suchej i ten podkład okazał się dla niej świetny, dlatego kupujemy go już drugi raz:)

    To tyle! Same widzicie, że nie jest tego wiele. Byłoby mi bardzo miło, gdybyście w komentarzach dały znać, czy miałyście już do czynienia z tymi kosmetykami i co o nich sądzicie:)

    Buziaki, 
    Maddie Ann:)

    ______________________________________


    BĄDŹ ZE MNĄ NA BIEŻĄCO!

    FACEBOOK - KLIK
    BLOGLOVIN - KLIK
    TWITTER - KLIK
    INSTAGRAM - KLIK

    Kosmetyczne pomysły na prezenty dla fanek zadbanych paznokci! Wersja ekonomiczna vs wersja lux

    $
    0
    0

    Dzień Mamy za pasem, więc postanowiłam przyrządzić dla Was post z kosmetycznymi pomysłami na prezenty dla osób, które dbają o paznokcie. Wymyśliłam sobie, że podzielę proponowane przeze mnie produkty na dwie opcje: ekonomiczną i lux, bo chciałabym, żeby jak najwięcej osób znalazło tu gotowy pomysł na prezent lub jakąś inspirację. Od razu zaznaczam, że nie umieszczam w wersji ekonomicznej byle czego - nie polecę Wam tanich kosmetyków nieznanego pochodzenia, z którymi nigdy nie miałam styczności, bądź wiem o nich, że nie są do końca dobre. Myślę, że ten post będzie też przydatny przy innych okazjach, takich, jak urodziny, imieniny, Dzień Babci czy Kobiet.

    WERSJA EKONOMICZNA:

    Ogromna ilość kobiet bardzo dba o swoje paznokcie, co bardzo mnie cieszy. I nie chodzi mi nawet o super ekstra manicure ze zdobieniami z katalogów za wielkie pieniądze. Zadbane paznokcie to przede są przede wszystkim czyste, z równą długością i zadbanymi skórkami. 


    • Wszelkie zestawy do wykonywania prostego manicure - można takie kupić w zwykłych drogeriach. Zazwyczaj zawierają podstawowe przyrządy do dbania o paznokcie: nożyczki, cążki, patyczki, pilniczek. Często są dodatkowo zapakowane w wygodny piórnik, który można ozdobić delikatną tasiemką. Myślę, że cena takiego zestawu to około 20zł.
    • Klasyczne lakiery do paznokci - osobiście polecam te z Golden Rose, są w bardzo przystępnej cenie i chyba najbardziej mi się podobały, jeśli chodzi trwałość i gamę kolorystyczną. Dokupić też można lakiery bazowe i nawierzchniowe, olejki do skórek, są dostępne także zestawy. Ceny za pojedynczy lakier wahają się w granicach 4,20 - 12,90zł, można je kupić stacjonarnie w sklepach GR oraz online: http://goldenrose.pl/produkty/paznokcie/lakiery-do-paznokci.html

    • Pędzelki do wykonywania zdobień - jeśli Wasza mama lub bliska osoba, którą chcecie obdarować ma już swoje ulubione lakiery do paznokci, ale jest kreatywna i lubi oryginalnie ozdobioną płytkę paznokcia może warto sprawić jej właśnie coś takiego? Sama kupiłam taki zestaw w Hebe za 14,99 :) 
    • Zestaw do manicure hybrydowego - taki zestaw pozwoli na zrobienie hybrydowego mani w domu, dzięki czemu można zaoszczędzić czas (taki manicure utrzymuje się nawet do miesiąca) i pieniądze (nie musimy ich wydawać u kosmetyczki). Najbardziej polecam ten z Allegro, z lakierami NeoNail, dostępny pod tym linkiem: http://allegro.pl/neonail-zestaw-hybrydowy-manicure-26-elementow-i6559694335.html Jego cena to 144,99,ale jest to chyba najbardziej ekonomiczny zestaw jaki widziałam: mamy tu lampę UV, bazę, top, 3 lakiery hybrydowe w dowolnie wybranych kolorach, aceton, cleaner, akcesoria i jeszcze więcej. Ponadto polecam też sam sklep internetowy - sama kupowałam tam swój hybrydowy zestaw dwa lata temu, używam go do dziś, wysyłka szybka, miła obsługa. Jeśli jesteście z Kielc, to możecie odebrać zestaw osobiście;)
    • Lakiery hybrydowe od Cosmetics Zone: te lakiery są tańsze od popularnego Semilaca czy NeoNail o około 10zł (około 18-19zł) a też są warte uwagi:) Do kupienia pod tym linkiem: https://lakieryhybrydowe.pl/

    WERSJA LUX: 

    Tutaj skupiłabym się na lakierach hybrydowych - są ostatnio modne i popularne. W odróżnieniu od zestawu, który polecałam w wersji ekonomicznej, te które zaraz pokażę mają lampę LED, nie UV (taka lampa utwardza lakier znacznie szybciej, jest też mała i poręczna, idealna w podróży)
    • Zestaw Starter Set Premium z lampą LED 9W - mamy tu starter z szybszą lampą ledową oraz wszystkim co potrzebne do wykonania manicure hybrydowego. Mamy wszystko z jednej firmy, zapakowane w piękne pudełko, które może służyć do przechowywania lakierów. Cena wynosi 279zł. Można go kupić tutaj: https://www.neonail.pl/bestsellery/5180-zestaw-starter-set-premium-z-lampa-9w-bezprzewodowa.html
    • Zestaw Semilac Test Me LED 3W - mini zestaw idealny dla Pani, która chciałaby spróbować swoich sił w manicure hybrydowym po raz pierwszy! Mamy tu 3 mini lakiery i przesłodką lampę w kształcie jajka:) Sprawdźcie jak wygląda zestaw: https://semilac.pl/pl/zestaw-semilac-test-me-led-3-w . Moim zdaniem jeśli chodzi o wygląd to prezentuje się chyba najlepiej, aczkolwiek mimo, że jest tańszy od poprzedniego zestawu, to niestety mniej ekonomiczny - nie ma aż tyle akcesoriów i lakierów pełnowymiarowych, co w zestawie NeoNail z Allegro, lampa też jest słabsza. Cena: 95,77zł; jest to edycja limitowana, więc trzeba się pospieszyć!:)
    • Zestaw Semilac Effective LED 9W - mamy tu już mocniejszą lampę, więcej mini lakierów i potrzebnych przyrządów. Cena: 148zł, do kupienia tu: https://semilac.pl/pl/zestaw-semilac-effective-led-9-w
    • Indigo Box - zestaw hybrydowy - firma ta okryła się bardzo dobrą sławą, jest profesjonalna, a ich lakiery są najwyższej jakości. W tym zestawie mamy lmapę 9W, lakiery, narzędzia i dodatkowo efekty na paznokcie. Cena wynosi: 269zł, do kupienia tutaj: https://www.indigo-nails.com/pl,a2740,indigo-box-zestaw-hybrydowy.html
    • Pojedyncze lakiery hybrydowe - osoba, która ma już swój zestaw zapewne ucieszy się z nowych kolorów:) Polecam: Semilac, NeoNail (ok. 29zł) oraz Indigo (ok. 55zł)
    • Zestaw do manicure japońskiego P.Shine od NeoNail - a to dla tych Pań, które nie robią hybrydy:) Taki manicure pozwala w naturalny sposób zadbać o płytkę paznokcia:) Cena: 129zł, można kupić pod tym linkiem: https://www.neonail.pl/bestsellery/1678-manicure-japonski-pshine.html










    Muszę też wspomnieć o nowości od NeoNail - pojawiła się własnie w sprzedaży kolekcja lakierów hybrydowych Aquarelle - rozpływają się na paznokciu dając niesamowite efekty:) Na Youtube można już zobaczyć jak popularna vlogerka KatOsu wykonuje akwarelowe zdobienia za pomocą tych lakierów. Wszystkie kolory dostępne pod tym linkiem: https://www.neonail.pl/katalog/zele-hybrydowe-uv/kolekcja-aquarelle/ 




    Mam nadzieję, że choć trochę pomogłam:) Jeśli macie własne pomysły na paznokciowe prezenty - piszcie w komentarzach!:)

    Buziaki,
    Maddie Ann:)

    __________________________________________



    BĄDŹ ZE MNĄ NA BIEŻĄCO!

    FACEBOOK - KLIK
    BLOGLOVIN - KLIK
    TWITTER - KLIK
    INSTAGRAM - KLIK

    Dlaczego warto być na Targach Beauty Days? II edycja Międzynarodowych Targów Fryzjerskich i Kosmetycznych Beauty Days 2017 - relacja z konferencji prasowej

    $
    0
    0


    W dniach 19-21 maja w Centrum Targowo-Kongresowym Ptak Warsaw Expo w Nadarzynie pod Warszawą odbędą się Międzynarodowe Targi Fryzjerskie i Kosmetyczne Beauty Days. Targi połączone będą z Międzynarodowym Konwentem Kosmetycznym oraz największą w Polsce konferencją dla blogerów i vlogerów urodowych Meet Beauty. Jest to ogromne wydarzenie, na które świat kosmetyczny czeka z niecierpliwością, skierowane nie tylko dla profesjonalistów, ale także dla amatorów, początkujących i konsumentów.

    11 maja miałam przyjemność uczestniczyć w konferencji prasowej dotyczącej Targów Beauty Days, podczas których zaprezentowano oficjalny program targów oraz przedstawiono gości specjalnych. Zapraszam serdecznie na relację z konferencji oraz szczegółowy opis programu targów:)

    Konferencja prasowa odbyła się w klimatycznej restauracji Akademia w Warszawie. Spotkanie poprzedziło śniadanie prasowe, o które mistrzowsko zadbała restauracja. Na powitanie otrzymałam kieliszek szampana oraz upominek.

























    Gośćmi konferencji byli między innymi: Nina Ryszka, prezes targów; Anna Pytkowska z Blogmedia, która stoi za organizacją konferencji Meet Beauty, Małgorzata Kucharska, która wraz z Ewą Gil, makijażystką gwiazd z 20-letnim doświadczeniem prowadzi Happy Face Makeup Studio w Warszawie, czy Maciej Tobolski, dyrektor ds. marketingu Ptak Warsaw Expo. Miałam również okazję zobaczyć Agnieszkę Niedziałek z bloga wwwlosy.pl oraz Kitulca, czyli makijażystkę prowadzącą kanał na Youtube.







    Na konferencji poruszono nie tylko tematykę programu targów, zadbano również o ważne sprawy organizacyjne. Przede wszystkim najważniejszą informacją jest to, że wejście na Targi jest bezpłatne dla wszystkich. Nadal można pobrać darmowy bilet na targi pod tym linkiem: http://beautydays.pl/rejestracja   

    Także bezpłatne będą miejsca parkingowe, których jest aż 12 tysięcy. Dla niezmotoryzowanych organizatorzy przygotowali dojazd do Centrum Targowego spod Dworca Centralnego oraz Dworca Zachodniego. Godziny odjazdów dostępne są pod tym linkiem: http://beautydays.pl/bezplatny-dojazd/


    Plan targów:

    PIĄTEK 19 MAJA:

    Pierwszego dnia odbędzie się uroczyste otwarcie Targów. Punktem kulminacyjnym tego dnia będzie wieczorna gala, na której wystąpi gość specjalny Targów - EDYTA GÓRNIAK. Gala rozpocznie się o godzinie 17.

    W ciągu dnia odbędą się między innymi:

    • Young Beauty Awards, czyli konkurs skierowany do szkół i uczelni kosmetycznych i fryzjerskich. Będzie można obserwować zmagania młodych Kosmetyczek i Fryzjerów/ek w trzech kategoriach: Hair Style, Nail Style oraz Make Up.
    • Mistrzowska Szkoła Makijażu z Gosh Copenhagen, czyli intensywne, dwudniowe warsztaty z mistrzynią makijażu, laureatką pierwszego miejsca na International Master's Award MakeUp 2015 w Monachium oraz Mistrzyni Polski Wizażystów, Anną Muchą, pochodzącą z moich rodzinnych Kielc:) (Kurs dostępny także w sobotę).
    • Porady z WS Academy Andrzej Wierzbicki i Tomasz Schmidt - kojarzycie prowadzących z programu "Ostre Ciecie"? Tak, to oni:) Podczas Targów udzielą Wam wielu porad dotyczących Waszych włosów:) Panowie będą dostępni przez wszystkie trzy dni Targów w swoim specjalnym studio.
    • Odmładzanie, oczyszczanie i rewitalizacja skóry z Hydrafacial, czyli hydropeeling próżniowy. Przy stoisku Spa Land będzie można zapoznać się z tą innowacyjną metodą oczyszczania skóry. 
    • Ponadto zobaczyć będzie można pokaz makijażu wieczorowego z Ewą Gil, warsztaty makijażu prowadzone przez Golden Rose, poddać się komputerowej analizie skóry i poznać makijaż Eko Mineralny z Fontanną Młodości, wziąć udział w warsztatach "Jak sobie radzić w social mediach" oraz w Konwencie Branży Kosmetycznej.

    SOBOTA 20 MAJA:

    W sobotę rozpoczyna się III edycja Meet Beauty, czyli jedynej w Polsce konferencji dla blogerów i vlogerów urodowych. Jeśli macie zatem ochotę spotkać swoich ulubionych autorów, nie może Was tam zabraknąć! Gościem specjalnym tego dnia będzie MAJA SABLEWSKA, mistrzyni metamorfoz.

    Dodatkowo plan targów przewiduje na ten dzień:


    • Kongres Beauty&Spa Sales Forum, skierowany do profesjonalistów: kosmetologów, dermatologów, właścicieli gabinetów kosmetycznych oraz managerów. Szczegółowy plan Kongresu można zobaczyć pod tym linkiem: http://beautydays.pl/beautyspa-sales-forum/
    • Pierwsze Mistrzostwa Stylizacji Paznokci Indigo Nails, w którym będą brać udział początkujący styliści paznokci. Uczestnicy będą brać udział w dwóch kategoriach Perfect Application oraz Creative Nail Art. 
    • Pokaz kolekcji fryzjerskiej Bleach z Sens.us, podczas których zobaczymy najbardziej modne fryzury w tym sezonie.
    • A także: pokaz makijażu permanentnego Bio Pigments, zajęcia motywacyjne z Kingą Bogdańską oraz coś na temat modnej ostatnio koreańskiej pielęgnacji od Bio Rebel i makijaż z Dr.G i youtuberką Adrianną Grotkowską (jej makijaże są zachwycające, polecam sprawdzić!)


    NIEDZIELA 21 MAJA:

    Jest to drugi dzień konferencji Meet Beauty. Gośćmi specjalnymi będą RED LIPSTICK MONSTER, KATOSU oraz MAJA SABLEWSKA. Pojawi się także PATRIZIA GUCCI (tak, z tych Guccich;)), która jest autorką "Singielki", a podczas Targów odbędzie się spotkanie autorskie promujące jej najnowszą lekturę " Gucci. Prawdziwa historia dynastii sukcesu".


    • Bitwa na pędzle z Inglot - jedna z najpopularniejszych firm kosmetycznych w Polsce zorganizuje podczas Targów konkurs na najlepszy makijaż. Sędziować będą Ewa Gil, Red Lipstick Monster i KatOsu.
    • Warsztaty wytwarzania własnych kosmetyków z Creamy Creative Cosmetics - warsztaty te chyba najbardziej mnie zainteresowały, mam nadzieję, że uda mi się je pogodzić z konferencją Meet Beauty. Wiem, że wśród Was są osoby, które, tak jak ja, lubią robić własne kosmetyki, więc jestem pewna, że te warsztaty to coś specjalnie dla Was:)
    • Oraz: szkolenie z instruktorem stylizacji rzęs Noble Group, debata blogerek z Red Lipstick Monster i KatOsu, wykład na temat trychologii w salonie fryzjerskim (bardzo się cieszę, że ta dziedzina zaczęła się mocno rozwijać).

    Zapraszam na jeszcze bardziej szczegółowy program targów, który dostępny jest pod tym linkiem: http://beautydays.pl/program-targow/

    Na Targach pojawią się takie marki jak: Indigo Nails, Yasumi, Batiste, Inglot, Pierre Rene, Annabelle Minerals, Fresh&Natural, Golden Rose, Mokosh, Sylveco, NeoNail, Yope, Mydlarnia u Franciszka, Bandi oraz wiele innych, które znacie i lubicie. Pełna lista z numerami stoisk dostępna tutaj: http://beautydays.pl/lista-wystawcow-2/

    Jak zdążyliście zauważyć organizatorzy stanęli na wysokości zadania i przygotowali wiele różnych atrakcji dla odwiedzających. Myślę, że każdy, kto interesuje się kosmetyką lub fryzjerstwem, nie tylko w profesjonalny sposób, znajdzie coś dla siebie. Bardzo się cieszę, że Targi kierują swoją uwagę nie tylko na wielkie i znane firmy, ale też na te średnie i małe, które dopiero wkraczają niepewnym krokiem w kosmetyczny świat. Z pewnością to wydarzenie jest dla nich wielką szansą na dotarcie do większej ilości ludzi i zaprezentowania im swoich produktów i usług.

    Międzynarodowe Targi Fryzjerskie i Kosmetyczne Beauty Days z pewnością znajdą swoje stałe miejsce w kalendarzu. Jestem szczęśliwa, zarówno jako kosmetolog, bloger i zwykły konsument, że mamy w Polsce tak wielkie wydarzenie kosmetyczne, które co roku będzie przyciągać wystawców nie tylko z Polski, ale też z zagranicy. Jestem też pewna, że Targi staną się jeszcze bardziej prestiżowe niż Cosmoprof czy IMATS:)



    Zapewne jesteście ciekawi, co znalazło się w upominku, który otrzymałam podczas konferencji prasowej:)


    W torebce znalazły się prezenty od Indigo: Krem do rąk, który już znam i uwielbiam, masło shea, perfumowany olejek do skórek oraz pakiet próbek - wszystko pachnie po prostu obłędnie! Znalazłam też notesy od Ptak Warsaw Expo oraz długopis - uwielbiam takie rzeczy, dzięki temu będę mogła zapisywać swoje blogowe pomysły na bieżąco, gdziekolwiek jestem. Otrzymała również zaproszenie VIP na Targi, z którego na pewno skorzystam już w piątek!


















    Pragnę bardzo serdecznie podziękować organizatorom Targów za zaproszenie na konferencję prasową, Ptak Warsaw Expo i Indigo Nails za wspaniałe upominki oraz restauracji Akademia za pyszne śniadanie i miłą obsługę.

    A więc z kim się zobaczę na Targach?:)

    _________________________________________

    BĄDŹ ZE MNĄ NA BIEŻĄCO!

    FACEBOOK - KLIK
    BLOGLOVIN - KLIK
    TWITTER - KLIK
    INSTAGRAM - KLIK

    III Edycja Konferencji Meet Beauty 2017 - relacja

    $
    0
    0

    Już po wszystkim:) Weekend pełen wrażeń za nami, więc nie pozostaje mi nic innego, jak podzielić się z Wami relacją z jedynej takiej w Polsce konferencji dla blogerów i vlogerów kochających kosmetyki, czyli Meet Beauty!:)

    Od wydarzenia minął już tydzień, a ja cały czas wspominam ciekawe wykłady oraz warsztaty, w których miałam przyjemność uczestniczyć podczas konferencji. Tak się nie mogłam doczekać, że już w piątek pojechałam do Nadarzyna odebrać swój identyfikator! Nie odmówiłam sobie również spaceru po Targach Beauty Days, ale o tym troszkę później...:) 


    Konferencja Meet Beauty po raz pierwszy odbywała się w ciągu dwóch dni, a nie jak dotychczas, jednego. Dzięki temu organizatorzy mogli przygotować dla nas więcej atrakcji w postaci inspirujących wykładów ze znanymi blogerami czy ciekawych spotkań z różnymi markami kosmetyków. Był też czas na zwiedzenie targów, zjedzenie czegoś oraz kawę i plotki, więc harmonogram w pełni mi odpowiadał.

    Sobota zaczęła się dla mnie dość wcześnie, bo chwilę po godzinie 6, a to po to, aby dojechać na Dworzec Centralny na specjalny autobus, który miał nas zawieźć do Nadarzyna pod Ptak Warsaw Expo. Jak się później okazało, dobrze, że razem z Anetą z bloga W mojej toaletce (KLIK) wybrałyśmy wcześniejszy kurs - potem było sporo chętnych osób na jazdę tym autobusem:) 




    No dobra, zdjęcie na ściance załóżmy, że musi być :D


    Po co patrzeć w obiektyw, jak można w ekran? :D


    Po rejestracji rozsiadłyśmy się w obłędnej strefie relaksu przygotowanej przez firmę Palmers - tylko spójrzcie:














    Po krótkim powitaniu pobiegłam na pierwsze warsztaty. Udało mi się zapisać do trzech firm. W sobotę wystartowałam z Golden Rose, gdzie Karolina Ziętek pokazywała jak prawidłowo dobrać podkład do cery, jak tuszować niedoskonałości, jakie produkty wybierać przy wykonywaniu makijażu twarzy. Przyznam szczerze, że myślałam, że niczego nowego się nie dowiem, ale Karolina tak wspaniale zaprezentowała temat, że o dziwo wyszłam z warsztatów mądrzejsza:) Przy okazji poznałam kilka ciekawych produktów Golden Rose, m.in. kredki-kamuflaże, zakrywające przebarwienia. Mam też ochotę wypróbować podkłady tej firmy:)










    Po zajęciach z GR przyszedł czas na warsztaty NeoNail - gdy zajrzałam do sali, gdzie miały się odbywać i zobaczyłam przy każdym stoliku lampę do utwardzania i lakiery, to jednocześnie się ucieszyłam i przeraziłam - lubię robić hybrydy, uwielbiam je, bo mogę je nosić długo, ale z drugiej strony bałam się, że będziemy robić jakieś skomplikowane wzory, że mi się nie uda i tylko się wygłupię:) Wiele się nie pomyliłam - pamiętacie nową kolekcję NeoNail Aquarelle, o której wspominałam Wam w poprzednim poście? Tak! Testowaliśmy właśnie te najnowsze lakiery i uczyłyśmy się robić wzory:) Był nawet konkurs na najlepszą stylizację, i mimo, że Aquarelle pozwala na szybkie i łatwiejsze robienie wzorów to oczywiście się nie załapałam:) Ale co tam:) Miałyśmy ubaw przy tworzeniu stylizacji:)







    Nasze prace oceniała m.in. Red Lipstick Monster.


    Po warsztatach przyszedł czas na przerwę, jednak nie było poczęstunku, tak jak w zeszłym roku (oprócz kawy, herbaty i wody oczywiście:)). Można było coś zjeść w foodtrackach, ale niestety nie jestem fanką zapiekanek z budki i kebabów. Dobrze, że znalazłyśmy z Anetą jakieś kanapki na jednym ze stoisk na targach, bo byśmy chyba padły:)












    Przyszedł czas na wykład dotyczący robienia zdjęć kosmetyków, który prowadziła Natalia Sławek z bloga Jestrudo.pl (KLIK) . Słyszałam o Natalii, lecz jakoś tak wyszło, że nie miałam okazji poznać dokładnie treści, które umieszcza na swoim blogu, więc była to dla mnie kompletna nowość. Byłam bardzo ciekawa nowinek fotograficznych, bo w ogóle się na tym nie znam, a bardzo bym chciała, żeby zdjęcia, które oglądacie na moim blogu były miłe dla Waszego oka. Dowiedziałam się kilka nowych rzeczy, między innymi tego, że mój aparat może o wiele więcej niż do tej pory myślałam:) Brakowało mi jednak trochę technicznych spraw, np. informacji o dobrym statywie lub lampie, ale to można znaleźć na blogu Natalii.



    Po wykładzie odbyło się wręczenie nagród dla najlepszych blogerów/vlogerów w różnych kategoriach. Bardzo się cieszę z wygranej Agwer w kategorii makijażowej, bardzo ją lubię i uważam, że zasłużyła na wygraną. Szkoda, że nie mogła być z nami tego dnia.

    Pierwszy dzień konferencji dobiegł końca, choć szczerze mówiąc skończył się na dobre dopiero, kiedy dotarłam do domu - to była dopiero przeprawa:) Bezpłatny dyliżans miał niezłe wzięcie, bo spora grupa blogerek chciała się nim dostać do Warszawy, ale niestety chyba nikt nie przewidział, że będzie nas tak dużo (w sumie zaproszono 300 blogerek, więc co to tam, mały ogórek nie pomieści?). Wystarczyło zrobić odjazd co pół godziny, a nie co godzinę i dać trochę większy autobus. A nie nieświadomie organizować Runmageddon:)

    Dzień drugi konferencji nastał nieubłaganie szybko. Postanowiłam dać mężowi pospać i wstałam całe pół godziny później. Niedziela rozpoczęła się dla mnie wykładem Tomasza Stopki z bloga Semurai.pl (KLIK). Była to pogadanka o SEO, pozycjonowaniu i monetyzacji bloga. Takie tam techniczne sprawy dla osób, które posiadają stronę internetową:) Wykład uważam za ciekawy, temat SEO trochę mi się rozjaśnił, z pewnością będę go dalej drążyć:)



    Moje jedyne niedzielne warsztaty to były zajęcia z laureatką pierwszego miejsca na International Master's Award MakeUp 2015 w Monachium oraz Mistrzynią Polski Wizażystów Anną Muchą i Gosh Copenhagen. Kolejne makijażowe nowinki - nie mogło mnie tam zabraknąć:) Tematem spotkania był makijaż do selfie ujęty w troszkę lżejszy i bardziej dopasowany do urody sposób niż taki, jaki narzuca nam np. Instagram. Prowadząca wykonała przepiękny makijaż na modelce naprawdę delikatnej urody, trzeba przyznać, że to sztuka zrobić makeup kobiecie w taki sposób, że nie przyćmić jej naturalnych walorów, a dobrze je uwydatnić. 






    Byłam również zainteresowana warsztatami Eyelure, jednak odbywały się one w tym samym czasie, co wykład Jasona Hunta, więc bez marudzenia poszłam na wykład i... nie żałuję. To był dla mnie najlepszy punkt całego programu konferencji! Popularny bloger (polecam zajrzeć na jego stronę, bardzo lubię go czytać, choć nie pisze o kosmetykach) w bardzo przystępny i lekki sposób przekazał nam jak zainteresować swoimi postami odbiorców. Było śmiesznie i bardzo ciekawie:)











    Chcecie poczytać o tym jak nie śpię po nocach, bo trzymam kredens? :D


    Następnie na scenie pojawiły się blogerki, które niejako poszerzyły swoją blogową działalność i odniosły niemały sukces:) O swoich pasjach opowiadały Ania Bulwicka z bloga BforBeautifulNails (KLIK), która założyła sklep z płytkami do stemplowania paznokci - B.Loves Plates (KLIK), Hania Kępa-Szul z bloga Hania.com.pl (KLIK), która jest właścicielką sklepu internetowego z kosmetykami, które własnoręcznie przepięknie pakuje (KLIK) oraz Ania Kołomycew, czyli Anwen, włosomaniaczka, która właśnie wypuściła na rynek swoje maski do włosów, można je kupić TUTAJ.



    Na koniec odbyło się rozstrzygnięcie konkursów organizowanych przez firmy kosmetyczne obecne na konferencji. 

    Każda z blogerek otrzymała ogrom, po prostu ogrom upominków od firm. Hitem były torby zaprojektowane specjalnie dla uczestników konferencji przez Gosię Zimniak z bloga Gosia Rysuje (KLIK). Torbę z zawartością i prezentami pokażę Wam jednak w osobnym poście, bo w jednym to ja się nie wyrobię:) Zresztą trochę już pokazałam na moim InstaStory, na który serdecznie Was zapraszam (link do Instagrama na samym dole posta:))

    Konferencję oceniam na 4+. W tym roku program był wspaniały i sam fakt, że konferencja była połączona z targami był dla mnie dużą atrakcją. Poznałam kilka świetnych blogerek, nauczyłam się sporo nowych rzeczy i bardzo dobrze się bawiłam. Miejsce samo w sobie było bardzo fajne i przygotowane naprawdę bardzo profesjonalnie (myślę, że przy scenie głównej to można było zrobić dyskotekę po wyniesieniu krzesełek:)), z jednym ale - za dużo hałasu dochodzącego z targów lub z warsztatów NeoNail, gdzie sympatyczny Pan Konferansjer opowiadał o lakierach z tak głośną pasją w głosie, jakby je co najmniej sam robił (brawa dla niego:)). Czasem przez to nie można było się skupić na warsztatach czy wykładach:) Ponadto troszkę słaba oferta obiadowa - ale to już było chyba po stronie targów, nie wiem, jeśli się mylę, to mnie poprawcie:) No i ten nieszczęsny autobus:) Choć dobrze, że w ogóle był i to jeszcze bezpłatny:)

    Muszę też przyznać, że po warsztatach makijażowych mam mały niedosyt - oczywiście jestem z nich bardzo zadowolona i cieszę się, że mogłam wziąć w nich udział, jednak wszystkie pokazy były wykonywane na modelkach, które miały nieskazitelną cerę. Chętnie dowiedziałabym się jednak jak zakrywać makijażem naprawdę duże niedoskonałości, np. ciężką postać trądziku czy mocny rumień albo jak wykonać makijaż na cerze dojrzałej:) Taka mała sugestia:)

    Same targi także bardzo mi się podobały:) Znalazłam wiele różnych, ciekawych firm, a dla hybrydomaniaczek to już był chyba istny raj na ziemi - obecność firm takich, jak: Chiodo, Indigo Nails, NeoNail czy Mistero Milano na pewno je ucieszyła. Sama zaopatrzyłam się w dwa lakiery hybrydowe, ale te także pokażę Wam w następnym poście, razem z upominkami. Bo muszę jeszcze zrobić zdjęcia, och.

















    Nie było przepychanek i ścisku jak to czasem bywa na targach Beauty Forum - może mniejsza ilość ludzi spowodowana chyba lokalizacją targów (choć szczerze trzeba przyznać, że dojazd jest naprawdę dobry), może Targi są jeszcze mało znane, ale myślę, że i na nie przyjdzie pora, bo było to naprawdę ogromne wydarzenie. Mnie akurat bardzo się podobało, że swobodnie mogę podejść do każdego stoiska:)









    Następna edycja targów już za rok! Data zaplanowana - w moje urodziny. Cudownie.


    Cóż więcej rzec?:) Chyba tylko tyle, że z niecierpliwością czekam na kolejną edycję Meet Beauty. bo jak się okazuje to nie jest jakieś tam spotkanie, na które blogerki biegną po to, aby wyłapać darmoszkę, tylko wielkie wydarzenie, pełne bardzo interesujących wykładów i zajęć, a także inspirujących rozmów i wymiany doświadczeń. Dzięki konferencji dowiadujemy się jak rozwijać bloga, a to wszystko dla Was, Drodzy Czytelnicy:)

    Bardzo dziękuję Anecie, Justynie, Magdzie oraz Tinie za bardzo miłe towarzystwo:)

    Buziaki, 
    Maddie Ann:)

    ____________________________________________

    BĄDŹ ZE MNĄ NA BIEŻĄCO!

    FACEBOOK - KLIK
    BLOGLOVIN - KLIK
    TWITTER - KLIK
    INSTAGRAM - KLIK


    Ziaja PRO Maska uspokajająca | RECENZJA

    $
    0
    0


    Jako nieszczęsna posiadaczka cery płytko unaczynionej szukam zawsze czegoś, co mogłoby ją uspokoić i zmniejszyć zaczerwienienia. I to czegoś takiego, co nie wywołałoby jeszcze gorszych podrażnień niż te, które już mam. Przyznać trzeba, że ciężka to sztuka, aczkolwiek udało mi się trafić (i to przypadkiem) na taki kosmetyk. I tym czymś jest nasz dzisiejszy bohater - maska uspokajająca z profesjonalnej serii od Ziaji.

    SKŁAD
    __________________________________________

    Na początek przeczytajcie, co obiecuje producent:



    Skupię się teraz na składzie. Nie jest on wybitnie naturalny, wiadomo, to Ziaja, ale jakiś super ekstra zły nie jest, chyba, że ktoś po byle kremie dostaje wysypu zaskórników....


    Tak, pierwsze cztery składniki zaraz po wodzie to tłuste emolienty, więc maska stosowana często może działać zapychająco. Jeśli jesteście wyjątkowo wrażliwi w tym temacie, to polecam przemyśleć zakup, choć ja mam zaskórniki na nosie i jakoś nie zauważyłam, żeby ich ilość gwałtownie wzrosła (choć też nie zmalała). Szkoda, że firma umieściła w składzie diazolidynylan mocznika (Diazolidinyl Urea; oczywiście nie jest to ten sam mocznik, który występuje w naszej skórze i tak wspaniale nawilża), jest substancja, która podczas rozkłada formaldehyd, a tej substancji nie lubimy. Choć i tak diazolidinyl urea jest dopuszczalny w kosmetykach w maksymalnym stężeniu 0,5%. Poza tym nie mam wielkich zastrzeżeń.

    Tak w ogóle to w ogólnym opisie producent nie pochwalił się innymi dobrymi składnikami, jakie występują w składzie, a szkoda, bo mamy tu oprócz alantoiny, alg, oleju bawełnianego, wit. E, prowitaminy B5 i substancji chłodzącej także glicerynę, olej z orzechów macadamia, skwalan i palmitynian askorbylu, czyli estrową pochodną witaminy C.

    Czemu kupiłam tę maskę? Bo kiedy pracowałam w Ziaji to mi upadła i się rozbiła przy rozładowywaniu towaru. I dzięki Bogu, bo nie wiem, czy bym się zdecydowała ją nabyć za około 40zł mając obok ściankę z fajnymi maseczkami w saszetkach po 1,50zl:) Dobra, stało się, opakowanie maski pękło u dołu (dlatego trzymam ją do góry denkiem), więc kupiłam i nie żałuję:)

    KONSYSTENCJA, ZAPACH, WYDAJNOŚĆ
    ______________________________________________

    Konsystencją przypomina tłusty krem, lecz bardzo fajnie rozprowadza się na skórze. Po 20 minutach trzymania maski jej część się wchłania, choć sporo zostaje i skóra się błyszczy - trzeba ją zmyć. Zapach jest bardzo przyjemny - perfumowany, ale lekki i nie obciążający. Czuć go przy nakładaniu i na początku noszenia, potem się ulatnia (choć bardziej wrażliwy nos na pewno go wyczuje, być może mój już się przyzwyczaił). 



    Wydajność maski oceniam na bardzo dobrą, stosuję ją średnio raz w tygodniu i mam jeszcze połowę (jest koniec maja, a maskę kupiłam w październiku). Myślę, że wystarczy mi w sumie na rok, czyli do jesieni.

    DZIAŁANIE
    ______________________________________________

    Pisałam to już dwa razy, ale i tak powtórzę - jest to jedyna w tym momencie rzecz, którą mogę nałożyć na zaczerwienioną, piekącą i podrażnioną skórę. Wspaniale koi i łagodzi, skóra przestaje piec, maseczka potrafi nawet lekko schłodzić cerę, co jest bardzo przyjemne i daje dużą ulgę. Po 15 minutach wyraźnie zmniejszają się zaczerwienienia, skóra odzyskuje swój normalny koloryt. Ponadto nawilża i lekko natłuszcza. 

    Maskę aplikuję oczywiście na całą twarz, jednak nakładam cienką warstwę na obszary ze skłonnością do występowania zaskórników, czyli na nos i brodę. Więcej maski daję na policzki, czyli tak, gdzie występuje u mnie największe zaczerwienienie i na czoło - bo jest suche i swędzi. Produkt, jak już wcześniej wspominałam stosuję średnio raz w tygodniu, najczęściej po mocniejszym peelingu, po którym moja skóra jest wyraźnie podrażniona (no wiem, nie powinnam mocno złuszczać cery naczyniowej, ale gdyby nie mocniejszy peeling raz na jakiś czas to moje pory by się zafajdały na maksa).



    Ocena: 5/6



    Gwiazdkę odjęłam za diazolidynylan mocznika i za dużo tłustych emolientów na początku składu (choć mnie to bardzo nie szkodzi). 

    Jestem ogromnie zadowolona z tego produktu, a ściślej - z jego działania na moją skórę. Nic tak nie potrafi jej uspokoić jak ona:) Serdecznie polecam:)

    Jeśli miałyście styczność z tą maską to dajcie znać - chętnie poznam Waszą opinię:)

    Buziaki,
    Maddie Ann:)

    ___________________________________________

    BĄDŹ ZE MNĄ NA BIEŻĄCO!

    FACEBOOK - KLIK
    BLOGLOVIN - KLIK
    TWITTER - KLIK
    INSTAGRAM - KLIK


    Meet Beauty 2017 - Upominki od firm

    $
    0
    0


    Czekaliście? Ja wiem, że czekaliście:) Przyszedł czas, aby pokazać Wam, co przytargałam ze sobą z konferencji Meet Beauty:) Jest tego sporo, wszystko już pokazałam na InstaStory (@_maddie_ann_, zapraszam), no ale film istnieje tylko 24h, więc wszystko trwale dokumentuję tutaj:) Bez gadania, zapraszam do oglądania:)

    Zanim przejdę do prezentów pokażę Wam, co kupiłam na Targach Beauty Days, który trwały w tym samym czasie, co konferencja. Wiele tego nie ma, ale zawsze coś:) Oczywiście napaliłam się na lakiery hybrydowe...

    NeoNail, Lakier hybrydowy Sensitive Princess



    Potrzebowałam typowego nudziaka, jasnego beżu, który będzie dobrze kontrastował z opaloną skórą. Padło na Delikatną Księżniczkę:)

    Neess, Lakier hybrydowy Neonowa Obsesjsa; Gąbka do makijażu







    Ten kolor jest idealny na lato. Taka mieszanka różu i pomarańczowego o neonowym wykończeniu. Gdybyście kiedyś miały zamiar kupować lakier tej firmy to koniecznie sprawdźcie wzornik - jak widać kolor na wieczku kompletnie różni się od faktycznego koloru lakieru. Gąbeczka zaś w kształcie jest taka sama jak moja ulubiona Real Techniques, a że była w cenie 9,90 to się skusiłam:) Do zakupów dostałam olejek do skórek, smycz i długopis.

    Batiste, Suchy szampon Divine Dark



    Mój must have - dostałam go w dobrej cenie 14zł. Jedyny suchy szampon, który nie zostawia mąki na moich włosach. nawet ostatnio mój mąż się przekonał i regularnie go używa, nawet stwierdził, że mi się do niego dołoży:)

    Ok, to teraz upominki!


    GOLDEN ROSE
    _________________________________________









    Każdy uczestnik warsztatów z Karoliną Ziętek otrzymał takie urocze pudełeczko. W środku znalazły się:

    • Kredka do konturowania w kolorze 22
    • Korektor w kredce w kolorze 04 Beżowy
    • Korektor w kredce w kolorze 53 Żółty
    • Baza pod pomadki
    • Matowa pomadka w kolorze 18
    • 4 małe pęsetki
    • Długopis-szminka (kocham)
    • Próbki (baza rozświetlająca, matująca, żel myjący)


    NEONAIL
    __________________________________________



    Na warsztatach z NeoNail każdy otrzymał lakier z najnowszej kolekcji Aquarelle - lakier rozpływa się na mokrej bazie tworząc piękne wzory. Mi przypadł śliczny fiolet Violet Aquarelle:) Do tego lakieru potrzebna jest jednak specjalna baza, którą muszę dokupić. 



    GOSH COPENHAGEN
    __________________________________________



    W paczce otrzymaliśmy:
    • Podkład nawilżająco-wygładzający Foundation Drops w kolorze 004
    • Tusz do rzęs przedłużanych i sztucznych
    • Rozświetlacz w kredce CCC 
    • Pędzel do podkładu


    PALMERS, ALMA K
    __________________________________________



    W zestawie od Palmers znalazły się: 
    • Kokosowe mleczko do ciała
    • Kokosowy balsam do ust
    • Maska do włosów

    Alma K podarowała nam nawilżający krem do rąk z minerałami z Morza Martwego, który urzekł mnie swoim zapachem - koniecznie musicie go sprawdzić w Hebe:) Do tego doszła jeszcze próbka żelu peelingującego.



    TOŁPA
    __________________________________________



    Od Tołpy otrzymaliśmyżel do mycia twarzy i oczu, 2-etapowy zabieg oczyszczająco-kojący oraz dwie sztuki płynu micelarnego w chusteczce.



    SORAYA
    __________________________________________



    Soraya podarowała mi dwa kremy: złoty krem-esencja oraz lekki hydro-krem, obydwa przeznaczone dla cery zmęczonej i pozbawionej blasku. Ponadto otrzymałyśmy jeszcze coś na kształt body korektora (zawsze mam problem z nazwaniem tego typu produktu), który nadaje ładny koloryt skórze, tuszuje niedoskonałości i rozświetla.



    LIRENE
    __________________________________________



    Od Lirene dostałam:
    • Fluid Perfect Tone dopasowujący się do koloru skóry w odcieniu natural 120
    • Krem ultranawilżający do twarzy
    • Skarpetki peelingujące


    CASHMERE
    __________________________________________



    Cashmere obdarowało nas dwoma produktami: bronzer-rozświetlacz 2w1 i rozświetlacz z gąbeczką. Będę się świecić jak psu wiadomo co:)



    PIERRE RENE
    __________________________________________



    Tutaj kilka rzeczy do makijażu:
    • Rozświetlacz (bardzo duży)
    • Konturówka w kolorze 02
    • Tusz do rzęs Super Curly
    • Szminka w kolrze H07


    ANNABELLE MINERALS
    __________________________________________



    Od AM otrzymaliśmy dwa cienie do powiek w kolorach Vanilla i Chocolate.



    JORDAN
    __________________________________________



    W paczce od firmy Jordan znalazły się szczoteczki do zębów oraz pojedyncze nici dentystyczne.



    DIAGNOSIS
    __________________________________________






    Od tej firmy otrzymaliśmy produkty kilku marek:
    • Złote serum do twarzy z kolagenem GlySkinCare
    • Złotą maskę do twarzy w płachcie GlySkinCare
    • Krem przeciw rozstępom Mama's
    • Krem do pielęgnacji biustu Mama's
    • Płyn micelarny Novaclear
    • Suplement diety Regital na włosy, skórę i paznokcie


    BIELENDA
    __________________________________________



    Bielenda obdarowała nas czterema fajnymi produktami:
    • Multiwitaminowa esencja do pielęgnacji twarzy
    • Matujący fluid w kolorze jasny beż 01
    • Perłowa baza pod makijaż
    • Oczyszczający żel węglowy do mycia twarzy (pachnie arbuzem!)


    BANDI
    __________________________________________



    Na stoisku Bandi na Targach miła Pani sprezentowała nam wielkie torby z produktami. W mojej znalazły się:
    • Krem intensywnie nawilżający do twarzy
    • Emulsję kojąco-regenerującą do ciała i twarzy
    • Aksamitną mgiełkę do ciała SPF 6


    A wszystko to zapakowane zostało w piękne torby zaprojektowane przez Gosię Zimniak z bloga Gosia Rysuje











    Po jakimś czasie od konferencji zawitał jeszcze do nas kurier z kolejnymi prezentami od firm:)


    FARMONA
    __________________________________________



    Od Farmony dostaliśmy produkty do stóp marki Nivelazione:
    • Intensywnie regenerująca kuracja S.O.S. do stóp z mocznikiem 30%
    • Krem w sprayu do stóp
    • Dezodorant do stóp i butów


    COSNATURE
    __________________________________________



    Coś naturalnego tym razem w postaci:
    • Masła do ciała z masłem karite i tonką
    • Maski do włosów z avocado
    • Maski do twarzy z rokitnikiem


    SYLVECO
    __________________________________________



    Sylveco sprezentowało nam:
    • Szampon do włosów suchych i normalnych Vianek
    • Odżywczy krem do rąk Biolaven
    • Maseczkę do twarzy do cery podrażnionej Vianek


    EVELINE
    __________________________________________



    W pięknym różowym pudełku od Eveline znalazły się:
    • Intensywnie odżywczy balsam do ciała Malina Nordycka
    • Lekki matujący hydrożel do twarzy na dzień
    • Maseczka oczyszczająco-detoksykująca z aktywnym węglem
    • Kawowe serum wyszczuplająco-drenujące
    • Odżywka 8w1 do paznokci


    Ufff... :) To by było na tyle:) Przyznaję, jest tego o wiele więcej niż się spodziewałam:) Mam co testować przez dwa najbliższe lata:) 

    Pragnę bardzo serdecznie podziękować organizatorom Meet Beauty za wspaniałą konferencję i wszystkim sponsorom za tyle wspaniałych prezentów:)



    Buziaki, 
    Maddie Ann:)

    _______________________________________


    BĄDŹ ZE MNĄ NA BIEŻĄCO!

    FACEBOOK - KLIK
    BLOGLOVIN - KLIK
    TWITTER - KLIK
    INSTAGRAM - KLIK


    Moje TOP 3 olejów roślinnych do pielęgnacji skóry twarzy. Najlepsze oleje dla skóry mieszanej i tłustej

    $
    0
    0

    Jeśli obserwujecie mnie od dłuższego czasu to wiecie zapewne, że kocham traktować swoją skórę twarzy olejami. Przerobiłam ich trochę w swoim życiu i teraz oficjalnie mogę się pochwalić swoją złotą trójką olejów, które sprawdziły się u mnie najlepiej.


    MÓJ TYP SKÓRY. CZY OLEJ STOSOWANY SAMODZIELNIE WYSTARCZY?
    _______________________________________

    Jednak zanim przejdę do konkretów muszę wspomnieć o dwóch rzeczach. Pierwsza sprawa to typ mojej skóry. Nie każdy olej, który sprawdził się u mnie, będzie też dobry dla Was, nawet, jeśli okaże się, że mamy ten sam rodzaj skóry! Wynika to z tego, że każdy z nas ma inną budowę sebum i potrzebuje innych składników. Poniższa trójka to oleje, które sprawdziły się u mnie i szczerze je polecam, aczkolwiek trzeba stosować z rozwagą i jeśli zauważycie, że olej jednak Was zapycha - należało by go odstawić i poszukać czegoś innego (na końcu posta przedstawię Wam alternatywne olejki do stosowania przy takim rodzaju skóry).

    Otóż jaki jest rodzaj i typ mojej cery? Mieszana (typowa, ze zwiększonym wydzielaniem sebum w strefie T) i płytko unaczyniona. Jednak pomimo tego, że moja skóra jest mieszana to potrzebuje dużego nawilżenia - jeśli go nie dostarczę, to robi się sucha. Kilka typów w jednym, ciężko jest cokolwiek wybrać, co jednocześnie nie by nie zapychało i dobrze nawilżyło. Fajnie by było jeszcze, żeby działało wzmacniająco na naczynka krwionośne.

    Po drugie - sam olej dla skóry nie wystarczy. Warto byłoby zastosować pod olej jakieś lekkie serum na bazie wody - dzięki temu dostarczamy skórze składników rozpuszczalnych zarówno w tłuszczach (np. witamina E), jak i w wodzie (np. kwas hialuronowy). Przez pierwsze lata stosowania olejów nie nakładałam pod nie nic - bazowałam tylko na tłuszczu, który nakładałam na noc. W zasadzie nic złego się nie działo, skóra była nawilżona, aczkolwiek wizja tego, że mogłam sobie swojej skórze jeszcze bardziej zrobić dobrze napawa mnie żalem:)





    MOJE TOP 3 OLEJÓW ROŚLINNYCH
    ________________________________________

    MIEJSCE 3 - OLEJ ARGANOWY

    O oleju arganowym wyskrobałam już parę słów i bardzo zachęcam do zapoznania się z poniższym postem:


    Napisałam go 3 lata temu i nadal uważam, że ten olej jest dla mnie świetny.

    Olej arganowy jest określany jako małokomedogenny (komedogenność - skłonność do zapychania porów i powstawania zaskórników). Informację o komedogenności traktowałabym jednak z przymrużeniem oka - olej z potencjalnie niską komedogennością i tak może spowodować pojawienie się zaskórników, wszystko jest możliwe. Ponadto w Internecie można czasem znaleźć sprzeczne informacje.

    Olej ten wybrałam przede wszystkim ze względu na dużą zawartość witaminy E (2x większa niż w oliwie z oliwek) oraz innych antyoksydantów: karotenoidów, fitosteroli i polifenoli. W konsystencji argan nie jest wyjątkowo tłusty, moja skóra wspaniale go wchłaniała. Używałam go około 2 lat - najdłużej ze wszystkich olejów, z którymi miałam do czynienia. I nawet po takim czasie nie zauważyłam obciążenia skóry i wysypu zaskórników czy też nadmiernego przetłuszczenia (nie tylko w wyniku samego jednorazowego użycia oleju - długotrwałe jego stosowanie sprawiło, że skóra nie przetłuszczała się nadmiernie w strefie T, olej wręcz lekko skórę zmatowił). Ponadto moja cera mniej się po nim czerwnieniła, była bardzo dobrze nawilżona i wyraźnie gładsza.

    Olej ten zapamiętałam też z tego jak podziałał na moją głęboką bruzdę na szyi - ładnie ją wygładził i choć nie zniwelował w stu procentach, to nie jest już ona tak mocno widoczna. Podejrzewam, że skóra w tym miejscu była bardzo słabo nawilżona przez to, że nigdy nie stosowałam niczego na szyję, zawsze skupiałam się tylko na twarzy.

    MIEJSCE 2 - OLEJ BUSAJNA

    Olej Busajna też już opisałam na blogu:


    W zasadzie nie jest to olej sam w sobie - jest to mieszanina różnych olejów i ekstraktów roślinnych. Olej jest rzadko spotykany w sklepach (przynajmniej ja go nie spotykam), można go zakupić w Internecie. Ja swój nabyłam w sklepie Ładnie Pachnie we Wrocławiu - z pewnością jeśli kiedyś tam pojadę, to sobie go jeszcze kupię:) 

    Olej ten w działaniu na moją skórę sprawdził się podobnie jak olej arganowy, lecz nawilżył moją skórę jeszcze bardziej. I to spowodowało, że umiejscowiłam go właśnie na drugim miejscu. 

    Olej Busajna zawiera w składzie dwa emolienty, które mogą być komedogenne: olej z nasion kamelii olejodajnej i olej z nasion winogron. Jednak pomimo tego nie zapchał moich porów, wręcz przeciwnie - wygładził i mocno nawilżył skórę. Muszę też przyznać, że wspaniale działał na moje słabe naczynka krwionośne - skóra nie czerwieniła się i nie podrażniała przez byle co. 



    MIEJSCE 1 - OLEJ Z OGÓRECZNIKA LEKARSKIEGO

    Olej, który urzekł mnie najbardziej. W kwestii nawilżenia skóry dwa poprzednie przestały dla mnie istnieć, kiedy zaczęłam używać oleju borago (inna nazwa dla oleju z ogórecznika). Najgładszą, najmiększą i najbardziej nawilżoną skórę miałam właśnie wtedy, gdy go stosowałam. Nawet wyrobiłam sobie taki nawyk dotykania swojej twarzy zawsze z rana, ponieważ nigdy nie mogłam się nadziwić, jak bardzo moja skóra jest inna (czytaj: lepsza) niż wcześniej:)

    Co jeszcze jest wyjątkowego w tym oleju? To, że charakteryzuje się bardzo wysoką zawartością kwasu gamma-linolenowego (GLA, Omega-6), który jest niezbędny do prawidłowego funkcjonowania skóry. Więcej tego kwasu znajduje się tylko w mleku matki.

    Bardzo polecam zapoznać się z moją opinią o tym oleju po 3 miesiącach stosowania, link umieszczam poniżej. Opisałam tam, co jeszcze, oprócz kwasu omega-6 się tam znajduje i jak działa na skórę.


    Muszę zaznaczyć jeszcze, że olej z ogórecznika ma konsystencję.... tłustą:) Na początku się tym przeraziłam, stwierdziłam, że dla mojej mieszanej cery to będzie za dużo, jednak spróbowałam i nie żałuję ani kropli:) W ogóle nie obciążył mojej skóry i nie spowodował zapchania porów. 



    NAJLEPSZE OLEJE ROŚLINNE DLA CER MIESZANYCH I TŁUSTYCH
    ________________________________________

    Dlaczego? Okazuje się, że olej z ogórecznika jest olejem schnącym (zawiera ponad 50% NNKT) i dlatego można ryzykować jego stosowanie przy skórze tłustej i mieszanej, mimo jego wyczuwalnej cięższej konsystencji. 

    Ciekawostka! Oleje, które zawierają dużą ilość kwasów omega-9 (kwas oleinowy) są z reguły lekkie w konsystencji.

    Kilka przykładów olejów schnących (oprócz oleju z ogórecznika lekarskiego):

    • olej z kiełków pszenicy
    • olej konopny
    • olej z czarnuszki
    • olej z dzikiej róży
    • olej z wiesiołka
    • olej lniany
    • olej słonecznikowy
    • olej sojowy



    JAKIE OLEJE SIĘ U MNIE NIE SPRAWDZIŁY?
    ________________________________________

    Przede wszystkim z awokado i jojoba. Oba może nie spowodowały dużego nagromadzenia zaskórników, ale nie umiały się do końca wchłonąć w moją skórę. Stosowałam je na noc, rano zaś nadal czułam je na skórze, była ona przetłuszczona i wyglądała nieestetycznie. O ile olejowi awokado w sumie się nie dziwiłam, to jojoba mocno mnie w tym temacie zaskoczył - uczono mnie, że jojoba przez to, że składem przypomina nasz łój skórny nadaje się dla skór mieszanych i tłustych, ponieważ po jego aplikacji gruczoły łojowe dostają jakby "informację", że łój w skórze już się znajduje i nie trzeba już więcej go produkować. Sprzedawałam kiedyś oleje i z tego co wiem, u niektórych z tłustą i mieszaną skórą się to sprawdzało, jednak częściej był chwalony przez osoby ze skórą atopową i jako olej w pielęgnacji skóry niemowląt. 

    Kwestia doboru najlepszego dla naszej cery oleju jest mocno indywidualna. Musimy przetestować kilka, aby dowiedzieć się, który jest dla nas najlepszy. Zdaję sobie sprawę, że to kosztuje i czas (dobrze jest postosować olej co najmniej przez miesiąc, aby móc wyrobić sobie o nim zdanie), i pieniądze (niektóre są drogie). Ale tylko w ten sposób wybierzemy ten najbardziej dla nas odpowiedni.



    A bohaterem dzisiejszych zdjęć jest olej z alg ;)


    Stosujecie oleje w codziennej pielęgnacji? Jakie oleje polecacie?


    Buziaki,
    Maddie Ann:)

    ________________________________________

    BĄDŹ ZE MNĄ NA BIEŻĄCO!

    FACEBOOK - KLIK
    BLOGLOVIN - KLIK
    TWITTER - KLIK
    INSTAGRAM - KLIK

    Jak pozbyć się bladej skóry w minutę? Bielenda CC Body Perfector - Multifunkcyjny krem korygujący do ciała | RECENZJA

    $
    0
    0

    Lato już u progu, a Wy nie macie ochoty pokazywać nóg, bo są blade jak u albinosa? Nie chce Wam się smarować samoopalaczem, nie lubicie jego zapachu? Mam coś dla Was. Coś, po czym Wasze nogi będą mieć zdrowy koloryt, co ukryje siniaki i przebarwienia. I to wszystko w minutę!



    O istnieniu takiego produktu dowiedziałam się na zeszłorocznej edycji Meet Beauty rozmawiając z paniami z Bielendy. I nie to, że ja nie wiem, co to są rajstopy w spreju, bo wiem, ale nigdy nie używałam. A to wydało mi się lepsze, bo ma filtr, drobinki i pielęgnuje i inne takie takie. Niedługo po konferencji wyniuchałam w Rossmannie ten cc korektor/body perfector (nie umiem tego nazwać do dziś, bo raczej "multifunkcyjny krem korygujący do ciała" wydaje mi się za trochę długie, jak już komuś opowiadam o tym cudeńku). Zakupu nie żałuję ani trochę. Jeśli chcecie wiedzieć dlaczego, to zapraszam do scrollowania dalej:)


    OPIS PRODUCENTA, SKŁAD:
    _______________________________________







    Sami widzicie: krem ma robić chyba wszystko. Ale czy faktycznie to robi?

    Skład: 

    Aqua (Water), Caprylic/Capric Triglyceride, Isononyl Isononanoate, Glycerin, Ethylhexyl Cocoate, Theobroma Cacao (Cocoa) Seed Butter, Ceteryl Alcohol, Glyceryl Stearate, CI 77891 (Titanium Dioxide), Mica, Potassium Cetyl Phosphate, Centella Asiatica Leaf Extract, Ubiquinone, Sodium Hyaluronate, Tocopheryl Acetate, Dimethiconol, Cyclopentasiloxane, Dimethicone, Lecithin, Propylene Glycol, Ammonium Acryloyldimethyltaurate/VP Copolymer, Ethylhexylglycerin, Lactic Acid, Disodium EDTA, Phenoxyethanol, DMDM Hydantoin, Parfum (Fragrance), Butylphenyl Methylpropional, Limonene, CI 77491 (Iron Oxides), CI 77492 (Iron Oxides), CI 77499 (Iron Oxides).

    Na początku są trzy emolienty i gliceryna (po wodzie), ale zaraz za nimi masło kakaowe:) Potem dwutlenek tytanu (filtr przeciwsłoneczny), wyciąg z wąkroty azjatyckiej, która jest rewelacyjna w zwalczaniu cellulitu i wzmacnianiu naczynek krwionośnych, koenzym Q10, kwas hialuronowy, witamina E, dalej silikony, lecytyna, kwas mlekowy, konserwanty i barwniki. Nie jest najgorzej:) Ale za cholerę nie mogę tego wyciągu z orzecha włoskiego znaleźć...


    OPAKOWANIE:
    _______________________________________



    Krem zamknięty jest w tubie o pojemności 175ml. Przez ten mały otworek wylewa się odpowiednia ilość kremu - jeszcze mi się nie zdarzyło, żeby wyszło za dużo, mimo lekkiego/normalnego ściśnięcia tubki (przy niektórych opakowaniach niestety tak jest). Muszę się przyczepić do zakrętki - nie cierpię odkręcanych wieczek w tubkach! O wiele bardziej wolę takie, które się "odtyka" - zapewnia mi to większą wygodę w stosowaniu produktu. Szkoda też, że nie ma (przynajmniej nie widziałam takich) podróżnego opakowania tego produktu - chętnie zabrałabym ze sobą na wakacje małą tubkę 50ml, która posłużyłaby mi, dopóki się moja skóra się nie opali:)

    DZIAŁANIE:
    _______________________________________

    Krem daje efekt rajstop w spreju i tego nie można przeoczyć:)Skóra ma jednolity koloryt i tego właśnie najbardziej mi brakowało, ponieważ nie dość, że moja skóra jest blada, to jeszcze wystarczy ją lekko dotknąć i już mam siniaka, oprócz tego widoczne są żyłki. Ostatnie dni były upalne i dzięki temu kremowi mogłam założyć sukienkę czy krótkie spodenki. Wszelkie niedoskonałości i przebarwienia są dobrze ukryte. Skóra na nogach (bo tylko tam stosuję ten produkt, a o tym, dlaczego dowiecie się za chwilę) jest też jakby lekko opalona, oczywiście nie jest to efekt trwały, jak przy samoopalaczu, bo krem się zmywa. "Opalenizna" nie jest nachalna i mocna - jest taka w sam raz, jakby dopasowywała się do skóry. Przynajmniej mojej.



    Wszystkie obietnice z przedniej strony produktu są spełnione, oprócz jednej.... Krem ten nie jest wodoodporny, więc nie jestem przekonana, czy nadawałby się na plażę czy basen (tak jak jest napisane w opisie na opakowaniu). Nie jest nawet odporny na ścieranie. Do dziś pamiętam, jak usiadłam mojemu mężowi na kolanach i zostawiłam jasnobrązowe plamy na jego jasnych spodniach... Nie tego się spodziewałam. Z tego właśnie powodu nie stosuję korektora na ręce - tutaj jest większe prawdopodobieństwo, że dotknę czegoś białego lub ubrudzę sobie ubranie. Zresztą, na ręce nie jest mi aż tak potrzebny jak na nogi, gdzie siniak siniakiem siniaka pogania, a `wszystko na widocznych naczynkach.  

    Znalazłam pewien sposób na ten krem - rozrabiam go pół na pół z moim ulubionym, ale niestety już wycofanym ze sprzedaży balsamem rozświetlającym Ziaja Sopot. Dodatek tego balsamu sprawia, że efekt jest jeszcze delikatniejszy, ale nadal dobrze widoczny, nogi są jeszcze bardziej rozświetlone (balsam Ziaji ma delikatne drobinki) i ten efekt rajstop się tak bardzo nie ściera. Lubię go też łączyć z balsamem do ciała od Indigo - ale ten ma już większy brokat:)

    Na zdjęciu prawa noga posmarowana korektorem, lewa bez balsamu:



    Tak więc prezentuje się jeden z moich ulubieńców 2016 roku:) Daję mu...



    5 gwiazdek - jedną odejmuję za brudzenie jasnych ubrań i zakrętkę. Nie zmienia to jednak faktu, że CC korektor jest produktem, którego na pewno nie zabraknie w mojej kosmetyczce.



    Próbowałyście kiedyś takiego korektora lub rajstop w spreju? Co myślicie o tego typu produktach? Czekam na Wasze komentarze:)

    Buziaki,
    Maddie Ann:)

    ________________________________________

    BĄDŹ ZE MNĄ NA BIEŻĄCO!

    FACEBOOK - KLIK
    BLOGLOVIN - KLIK
    TWITTER - KLIK
    INSTAGRAM - KLIK


    Paznokcie na lato: Neess Neonowa Obsesja - prezentacja lakieru hybrydowego, pierwsze wrażenia

    $
    0
    0

    Sezon na letnie paznokcie czas zacząć! Wszelkie odcienie pasteli i neonów oraz szalone stylizacje to coś, czego fanki modnych paznokci pragną najbardziej o tej porze roku:)  No bo kiedy poszaleć, jak nie teraz? :) Jeśli chcecie zobaczyć jaki cudny lakier ma do zaoferowania firma Neess, to zapraszam do lektury!

    Neess to marka firmy Donegal. W swojej ofercie posiada nie tylko lakiery hybrydowe do paznokci oraz przeróżne pyłki, efekty czy naklejki ale także akcesoria do włosów i makijażu (nawet zakupiłam gąbkę do podkładu:)). Jedną z kolekcji lakierów reklamuje sama Cleo! Do obejrzenia i kupienia pod tym linkiem: http://neess.pl/21-kolekcja-by-cleo-neonowe .

    Swój lakier kupiłam na targach Beauty Days. Musze przyznać, że gama kolorystyczna jest naprawdę świetna, dlatego kompletnie nie mogłam się zdecydować na to, jaki lakier wybrać, lecz wiedziałam jedno - chcę coś na lato:) Sprzedawca polecił mi od razu Neonową Obsesję. Kupiłam i nie żałuję:) Btw, bardzo mi się podobają ciekawe polskie nazwy lakierów, np. Wszystko albo róż,Śliwka w kompocie czy Coś piszczy w trawie :)



    Kolor odbiega od odcienia naklejki na zakrętce dość mocno - naklejka jest pomarańczowa, a lakier sam w sobie jest mieszanką pomarańczowego i różu. A kolor na stronie internetowej jest już w ogóle różowy, więc ciężko stwierdzić, jaki on będzie wyglądał na żywo. Mnie Neonowa Obsesja kojarzy się ewidentnie z arbuzem w neonowym wydaniu. 






    Jeśli chodzi o jakość to jest ona porównywalna do Semilaca i NeoNaila - czyli dość dobra:) Jego gęstość także jest podobna do gęstości lakierów tych dwóch firm. Lakier trzyma się na moich paznokciach już trzeci tydzień, nie blaknie i nie ściera się. Podczas malowania nie pojawiają się żadne pęcherzyki czy bąbelki. 






    Cena lakieru to 29,99. 

    Próbowałyście kiedyś lakierów Neess? Lubicie takie neonowe odcienie na paznokciach?:)

    Buziaki, 
    Maddie Ann:)

    ________________________________________

    BĄDŹ ZE MNĄ NA BIEŻĄCO!

    FACEBOOK - KLIK
    BLOGLOVIN - KLIK
    TWITTER - KLIK
    INSTAGRAM - KLIK

    Pogromca cellulitu? Serum wyszczuplająco - drenujące z zieloną kawą Eveline | RECENZJA

    $
    0
    0


    Z cellulitem walczy wiele kobiet, jedne z lepszym, drugie z gorszym skutkiem. Wszystko zależy od tego, co jemy, jak (i czy w ogóle) się ruszamy. Kosmetyki są raczej na drugim miejscu, ale uważam, że nie może ich zabraknąć w pielęgnacji antycellulitowej, dlatego jak widzę na półce w drogerii kosmetyk z takim działaniem, to muszę się nim zainteresować.

    Czytaj na blogu: JAK WALCZĘ Z CELLULITEM?

    Tym razem jednak testuję produkt, którego nie kupiłam, lecz który otrzymałam od Eveline w ramach tegorocznej konferencji Meet Beauty. Nie powiem, że nie pisnęłam z radości na jego widok - jedno serum antycellulitowe od tej firmy miałam już okazję sprawdzić i byłam z niego zadowolona. Serum kawowe, bo to o nim dziś mowa, poszło w ruch od razu, jak tylko wpadło mi w ręce. Czy mnie urzekło? Czytajcie dalej:)




    OPIS, SKŁAD

    ___________________________________________

    Na początek przybliżę obietnice producenta i składniki aktywne:



    Działanie produktu ma opierać się przede wszystkim na detoksie i dostarczeniu komórkom skóry składników aktywnych, których głównym zadaniem jest spalanie tkanki tłuszczowej, drenaż i pobudzenie krążenia. Jakie to składniki?

    Na początku mamy dwa kompleksy, do których szczerze mówiąc podeszłam dość sceptycznie (po pierwsze nie znałam nazw tych kompleksów, po drugie zdecydowanie wolę polską nazwę składnika i bardziej przychylnie patrzę na wyciągi roślinne, a nie jakieś innowacyjne kompleksy, których świat jeszcze nie widział, a zagraniczna nazwa ma przyciągnąć klienta, że niby ten kosmetyk to taki super ą i ę), ale po zagłębieniu się w temat uważam, że jest w nich całkiem spory potencjał:

    Purisoft - peptyd ekstrahowany z nasion drzewa Moringa, "działa jak magnez, przyciągając zanieczyszczenia i hamując wnikanie toksyn wgłąb skóry."

    Intenslim - kompleks na bazie imbiru cytwarowego i ekstraktu z Globularia cardifolia (hmm, sprawdźmy co to, bo przecież na opakowaniu nie napisane: kulnik sercolistny, taki ogrodowy kwiatuszek), "silnie wyszczuplający, aktywuje syntezę enzymu kluczowego do spalania tkanki tłuszczowej, a także przywraca komórkom tłuszczowym prawidłowy rozmiar i kształt. Znacząco redukuje ilość tkanki tłuszczowej na brzuchu, biodrach i udach."

    Ekstrakt z zielonej kawy -"przyspiesza proces spalania tłuszczu w komórkach, działa drenująco i stymuluje mikrokrążenie."

    Kofeina - "redukuje objętość komórek tłuszczowych oraz hamuje proces powstawania owych adipocytów."

    Alga fucus vesiculosus - "zwana pogromcą cellulitu, działa silnie ujędrniająco i uelastyczniająco, redukuje rozstępy oraz widocznie wygładza grudkową postać skórki pomarańczowej."

    Kigelia africana - kigelia afrykańska albo drzewo kiełbasiane (owoce tej rośliny wyglądają jak dorodne kiełbasiska :)), "spektakularnie ujędrnia skórę", a to dlatego, że zawierają saponiny i flawonoidy i które reperują włókna kolagenowe.

    Dodatkowo na drugim miejscu w składzie znajdziemy glicerynę, a na czwartym olej sojowy.

    Według 4-tygodniowego badania na grupie kobiet serum zwalcza uporczywy cellulit w 89% i usuwa nadmiar płynów w 76%.



    OPAKOWANIE, ZAPACH, KONSYSTENCJA
    __________________________________________

    250ml serum znajduje się w tubie, innego opakowania raczej nie znajdziecie. Ma o swoje plusy i minusy - na pewno jednak tubka jest higieniczna, aczkolwiek z drugiej strony możemy mieć problem z wydobyciem całości kosmetyku z opakowania, ale wtedy wystarczy mieć przy sobie nożyczki i je przeciąć.



    Zapach? Dość przyjemny, o ile lubi się kawę z miętą. W konsystencji serum przypomina kremo-żel. Jest ono lekkie, szybko się wchłania, choć na początku delikatnie się klei, ale przeżyjecie:) I, najważniejsze, serum ma działanie termiczne, w tym przypadku chłodzące. Chłodzi i to grubo, więc podczas upałów to sama przyjemność je stosować.
















    MOJA OPINIA
    __________________________________________

    Producent zaleca stosowanie serum dwa razy dziennie, wmasowując je w skórę okrężnymi ruchami. Niestety mi się nie chciało smarować dwa razy (jak zwykle), robiłam to raz dziennie, najczęściej wieczorem, po kąpieli. Zwracałam jednak uwagę na dokładne wsmarowanie serum i faktycznie   starałam się to robić okrężnymi, dość intensywnymi i szybkimi ruchami, bo jak wiadomo, masaż także doskonale wpływa na pobudzenie krążenia i drenaż, dzięki temu też dajemy szansę składnikom aktywnym wchłonąć się w skórę.

    Muszę koniecznie zaznaczyć, że serum daje efekt już po pierwszym użyciu. Tym efektem nie jest oczywiście całkowite pozbycie się cellulitu, lecz wyraźnie odczuwalne wygładzenie skóry. Im dłużej je stosowałam tym to wygładzenie stawało się nie tylko wyczuwalne, ale i widoczne - struktura skóry wygląda zdecydowanie lepiej już po tygodniu, co było dla mnie absolutnym zaskoczeniem. Potem przy zebraniu skóry z uda w dłoń nie była już ona tak bardzo pofałdowana i grudkowata, jak przedtem.

    Serum oczywiście nie zwalczyło cellulitu całkowicie (tego nie oczekiwałam), lecz uważam, że i tak radzi sobie lepiej i szybciej niż inne kosmetyki antycellulitowe. Myślę, że jeśli czeka Was na dniach jakaś impreza, a chciałybyście założyć krótszą sukienkę mimo tego, że nie jesteście zadowolone z wyglądu swoich ud, to warto zainwestować w ten produkt. Smarowanie się nim dwa razy dziennie (z dokładnym masażem) da efekt gładszej i jędrniejszej skóry, a skórka pomarańczowa nie będzie tak bardzo widoczna.











    Moja ocena: 6/6 - nie mam się do czego przyczepić. Serum jest skutecznie i wygodne w użyciu. 



    GDZIE KUPIĆ?: Rossmann, drogerie internetowe
    CENA: 19,99 (Rossmann), 17-34zł (w Internecie)


    Serum to pojawiło się już na moim InstaStory - jeśli wolicie słuchać niż czytać to serdecznie zapraszam na mojego Instagrama, czasem do Was gadam:) Link poniżej:)



    Stosujecie kosmetyki antycelluitowe? :)

    Buziaki,
    Maddie Ann:)

    __________________________________________

    BĄDŹ ZE MNĄ NA BIEŻĄCO!

    FACEBOOK - KLIK
    BLOGLOVIN - KLIK
    TWITTER - KLIK
    INSTAGRAM - KLIK

    Idealne lakiery hybrydowe na jesień, matowy efekt i jesienne zdobienia | INDIGO, SEMILAC, NEONAIL

    $
    0
    0

    Jesień to nieco depresyjna pora roku, w końcu skończyło się lato i ciepełko, które towarzyszyło nam każdego dnia, a na dodatek łapią nas różne infekcje i nie chcą puścić. Ale spójrzmy na to z innej strony - jesień to prawdziwa feeria barw! Wykorzystajmy je w makijażu i manicure, a od razu poczujemy się lepiej:)

    Przygotowałam dla Was moje ulubione propozycje na jesienne paznokcie. Kolory wydają mi się wręcz idealne do noszenia o tej porze. Obejrzycie zarówno delikatniejsze propozycje, jak i te bardziej wyraziste, także dla każdego coś dobrego. Każdy z kolorów przestawię Wam również w wersji matowej - trend na ten efekt zagościł już u nas na dobre, a jesienne kolory prezentują się w nim wyjątkowo rewelacyjnie:) Na koniec przygotowałam kilka pomysłów na jesienne zdobienia. Zapraszam do lektury:)




    INDIGO, En Vogue
    _______________________________________

    Zaczniemy od firmy Indigo i od najjaśniejszego odcienia ze wszystkich moich propozycji. Jest to odcień z rzędu nude, porównałabym go do koloru biszkoptów. Bardzo podoba mi się wersja matowa tego koloru.



    Lakier jest bardzo elegancki, myślę taki kolor powinien się znaleźć w kosmetyczce każdej z nas, bez względu na urodę i karnację. En Vogue pasuje nosić wszędzie, szczególnie polecam, jeśli musicie na co dzień wyglądać elegancko lub wybieracie się na rozmowę kwalifikacyjną. 


    INDIGO, Marzipan Nude
    _______________________________________

    Ten lakier z najnowszej kolekcji Natalii Siwiec Mama Style (polecam zapoznać się z tą serią, kolory są naprawdę boskie) także należy do odcieni nude, jak sama nazwa wskazuje;) Marcepan to brudny róż i także jest dość eleganckim odcieniem pasującym każdej kobiecie.




    INDIGO, Lady Kung Fu
    _______________________________________

    Nazwa tego odcienia sugeruje, że mamy do czynienia z bardziej "agresywnym" kolorem ;) W istocie, kolor jest mocny, wyraźny. Jest to róż, który subtelnie wpada w fioletowe tony. 



    SEMILAC, 082 Luminous Cyclamen
    _______________________________________

    To także róż, lecz ciemniejszy. Ponadto zawiera delikatne fioletowe drobinki, które pięknie mienią się w świetle, szczególnie tym sztucznym. Świetne wyjście na imprezę:)



    Pod linkiem poniżej możecie zobaczyć lakier na moich paznokciach.



    SEMILAC, 014 Dark Violet Dreams
    _______________________________________

    Propozycja dla odważniejszych - ciemny fiolet, typowa śliwka. Jeśli nie boicie się ciemniejszych kolorów to polecam serdecznie:)



    Poniżej kolor na moich paznokciach:



    NEONAIL, Neutral
    _______________________________________

    Raczej nie kupuję brązowych lakierów do paznokci, ponieważ ten kolor średnio podoba mi się w manicure, jednak ten skradł moje serce:) Nie jest zbyt ciemny i nie wygląda jakbyśmy grzebały paznokciami w ziemi. Nie widać tego, ale momentami mam wrażenie jakby ktoś dodał do niego trochę fioletu:)



    Z tym kolorem jednak trzeba uważać. Musimy zwracać uwagę na malowanie cienkich warstw, ponieważ Neutral lubi się marszczyć. Warto nie wyjmować go od razu z lampy, tylko poczekać jeszcze 10-15 sekund po wysuszeniu.


    NEONAIL, Sexy Red
    _______________________________________

    Ponadczasowa czerwień, choć czerwony czerwonemu nierówny. Tutaj mamy do czynienia z jego jaśniejszą, nieco ceglastą wersją. Jest to ten odcień czerwieni, który będzie pasował blondynkom.



    Jeśli lubicie pracować z gęstszymi lakierami to zdecydowanie polecam Wam firmę Indigo.


    Matowy efekt
    _______________________________________

    Muszę koniecznie wspomnieć o produkcie, który pozwolił mi uzyskać ten wspaniały matowy efekt. Jest to top Mat Total No Wipe od firmy Semilac. Na rynku są dostępne różne matowe topy, jednak ja od razu zainwestowałam w wersję Total Semilaca (jest też wersja zwykła, bez napisu Total i ma średnie opinie). Nie żałuję ani złotówki, choć tani nie był (37zł). Efekt utrzymuje się dopóki nie zmienię koloru lakieru, nie marszczy się, ani nie błyszczy po dłuższym czasie. Dodatkowo jest to lakier "no wipe", więc bez przemywania - nie potrzebujemy odtłuszczacza do przetarcia płytki paznokcia.




    Jesienne zdobienia
    _______________________________________

    Aby sprawić, żeby manicure był ciekawszy można do niego dodać zdobienia. Poniżej przedstawiam kilka propozycji na jesienne paznokcie. Wykorzystałam tutaj przede wszystkim technikę ombre i matowy efekt, na tak przygotowanym kolorowym podkładzie malowałam wzorki za pomocą SemiArtów, czyli specjalnych żeli do zdobień od firmy Semilac. Mam nadzieję, że te wzorniki Was w jakiś sposób zainspirują:)




    A oto wspomniane wcześniej SemiArty. Są to bardzo mocno napigmentowane żele wykorzystywane do zdobień (jest w sumie dostępnych 12 odcieni), które w konsystencji są bardzo gęste. Aby lepiej się z nimi pracowało należy rozrobić je z topem bądź lakierem hybrydowym. Zdecydowałam się na dwa chyba najbardziej potrzebne do zdobień kolory, czyli czarny i biały, ale praca z nimi jest tak przyjemna, że być może na tych dwóch się nie skończy.



    Ostatnio bawię się w zdobienia i wiele z nich możecie zobaczyć na moim instagramie, którego bardzo serdecznie polecam zaobserwować:) Link do mediów społecznościowych na samym dole:)


    Dajcie znać, jakie kolory nosicie jesienią na paznokciach i czy lubicie manicure hybrydowy i zdobienia:)

    Buziaki,
    Maddie Ann:)

    _____________________________________

    BĄDŹ ZE MNĄ NA BIEŻĄCO!

    FACEBOOK - KLIK
    BLOGLOVIN - KLIK
    TWITTER - KLIK
    INSTAGRAM - KLIK


    Hity kosmetyczne 2017 roku

    $
    0
    0

    Jak zwykle z opóźnieniem, ale lepiej późno niż wcale - przygotowałam dla Was moich kosmetycznych ulubieńców minionego roku:) Mam nadzieję, że znajdziecie tu swoje perełki i pochwalicie się w komentarzach jakie kosmetyki zdominowały Wasze kosmetyczki i toaletki w 2017 roku:) Zapraszam serdecznie do dalszej lektury:)

    Podzieliłam kosmetyki tym razem na trzy, nie na dwie kategorie. Oprócz produktów do pielęgnacji i makijażu pojawi się też kilka rzeczy do paznokci, a że ta strefa w ostatnim czasie mocno u mnie dominuje, to chętnie podzielę się z Wami moimi ulubieńcami.

    PIELĘGNACJA 
    _______________________________________

    Toniki Evree: hamamelisowy i różany


    Muszę przyznać, że to najlepsze toniki jakie mi przyszło kiedykolwiek stosować. Pokochałam je przede wszystkim za to, że błyskawicznie doprowadzają moją skórę do porządku, czyli eliminują większość zaczerwienień jakie mam na twarzy. Mocno odświeżają skórę i dobrze ją doczyszczają. Ponadto nie wysuszają mojej cery, co jest dla mnie szczególnie istotne w okresie zimowym - wręcz przeciwnie, po ich użyciu mam wrażenie jakby była ona bardziej nawilżona. Oczywiście pod warunkiem, że spryskamy twarz i zostawimy na niej produkt, a nie ściągniemy go płatkiem kosmetycznym:) Wybrałam obydwa, dlatego, że działają na mnie tak samo. Jeśli miałby być to tylko jeden z nich, postawiłabym na hamamelis ze względu na lepszy zapach:)

    Emulsja do twarzy z mocznikiem 3% Ziaja MED Kuracja ultranawilżająca


    Ten krem to mój must have podczas zimy, kiedy skóra jest tak przesuszona, że aż swędzi. Stosowanie tego kremu przez tydzień pozwoliło mi na pozbycie się tego dyskomfortu (oczywiście stosowałam go dłużej, aby podtrzymywać efekt). Jak na swoją nadającą się pod podkład lekką konsystencję nawilża i wygładza wprost genialnie! Polecam każdemu, kto z suchości drapie skórę:) Więcej na jego temat przeczytacie w poście z pietnastoma produktami Ziaji, które polecam: 


    Krem do rąk Seventh Heaven Indigo


    Kolejny produkt, który przydatny jest szczególnie zimą, kiedy nasza skóra wymaga dodatkowego nawilżenia. Jest trochę bardziej treściwy niż większość popularnych kremów do rak (np. od Ziaji), lecz to akurat przemawia na jego korzyść - wystarczy niewielka jego ilość i można pokryć nim całe dłonie, co sprawia, że jest bardzo wydajny. Skóra rąk po jego życiu jest prawidłowo nawilżona, mega gładka i, co ważne, chroniona przed zimnem. Wygodna pompka pozwala nam wydozować tyle produktu, ile chcemy użyć. Dodatkowo - przepięknie pachnie! Zapach jest słodki, perfumowany i długo utrzymuje się na skórze.

    Kawowe serum wyszczuplająco-drenujące Eveline


    O tym serum rozpisałam się już w recenzji (link pod akapitem). W skrócie: serum ma bardzo delikatną, kremowo-żelową konsystencję, szybko się wchłania. I jeszcze szybciej działa:) Byłam zdumiona tym jakie dobre efekty można osiągnąć już po tygodniu codziennego stosowania. Skóra na udach i pośladkach jest o wiele bardziej gładsza i bardziej napięta, a cellulit jest naprawdę mniej widoczny:) Grunt to stosować serum regularnie i wmasowywać w skórę energicznie, okrężnymi ruchami.




    MAKIJAŻ
    ___________________________

    Podkład nawilżająco-wygładzający Foundation Drops Gosh


    Nigdy mi nie przyszło do głowy, że kiedykolwiek będę z uwielbieniem stosować nawilżający podkład, kiedy moja skóra jest mieszana i potrzebuje raczej matującego wykończenia. A tu proszę:) Zakochałam się w tym podkładzie przede wszystkim za to, że ma lekką konsystencję, a przy tym świetne kryje (krycie można budować) oraz za to, że trzyma się praktycznie przez cały dzień;) Nie świeci się na skórze (a jak już po kilku godzinach świecenie jednak wystąpi to minimalna ilość pudru załatwi sprawę), ale z drugiej strony wygląda ona na gładką i promienną. 

    Pro Foundation Mixer Nyx w odcieniu Olive


    Podkład od Gosha tak mi się spodobał, że nie śniło mi się nawet kupowanie innego kiedy w wakacje nabrałam opalenizny, dlatego postanowiłam zainwestować w mixer z Nyxa. Jedna malutka kropla pozwala na przyciemnienie o pół tonu odcienia podkładu. Najważniejsze jest dla mnie to, że mixer komponuje się świetnie z różnymi podkładami i nie zmienia ich konsystencji ani właściwości.

    Puder Lasting Finnish Rimmel


    Długo szukałam idealnego pudru, ale udało się:) Ten produkt chyba zostanie ze mną na wieki, bo nie spodziewam się, że znajdę coś lepszego:) Po pierwsze i najważniejsze - po nałożeniu go na skórę twarz mam wygładzoną jak w Photoshopie. Nie ma żadnych suchych skórek, nie ciastkuje z żadnym z moich podkładów,świetnie wygląda pod oczami, bo nie podkreśla zmarszczek. Powiedziałabym nawet, że lekko je ukrywa ;) Ideał! Jeśli Wasza skóra jest jasna, ale wpada w żółtawe tony, to wybierajcie kolor 002 Soft Beige - 001 jest bardziej różowy.

    Matowa pomadka Macademian Girl Makeup for Paese w odcieniu 5 Art Deco


    Matowe pomadki to kosmetyki, których nie było mi dane stosować ze względu na łatwo przesuszające się usta. Ta pomadka jednak spełniła bardzo dobrze swe zadanie nawet w moim przypadku:) Zapewnia matowy efekt, ale nie przesusza i nie podkreśla suchych skórek. Nazwałabym ją nawet bardziej satynową pomadką niż matową - niby efekt matu jest, ale jakby przy tym nie ściąga nieprzyjemnie ust. Ponadto ten kolor zgaszonego, brudnego różu jest po prostu obłędny! Pasuje zarówno na co dzień, jak i na większe wyjścia.



    PAZNOKCIE
    ____________________________

    Lakiery hybrydowe NeoNail


    Z tymi lakierami pracuje mi się najlepiej - mają idealną jak dla mnie gęstość. Nie są aż tak gęste jak Indigo, ale troszkę treściwsze w konsystencji niż Semilac. Nie spływają przez to na skórki. Mają świetne krycie, choć niektóre kolory wymagają 3 warstw, aby dokładnie pokryć płytkę paznokcia i uniknąć prześwitów. Gama kolorystyczna jest naprawdę świetna:) I do tego nie uczulają mnie:) W tym momencie lakiery NeoNail zdominowały moją szufladę z hybrydami:) 

    Pasta do zdobień SemiArt od Semilac


    Jakieś pół roku temu zafascynowałam się malowaniem zdobień na paznokciach, micropaintingiem:) Pasty od Semilaca pozwalają mi się wyżyć artystycznie i ćwiczyć przeróżne wzorki na tipsach:) Konsystencja tych past jest mega gęsta, trzeba je rozrobić z kolorem lub topem, lecz przyznam szczerze, że zdarza mi się ich użyć samodzielnie. Są bardzo mocno napigmentowane, więc każdy wzorek lub kreseczka są dobrze widoczne już po jednym pociagnięciu.

    Pędzelek do zdobień Born Pretty


    Jak zdobienia, to i pędzel! Kupiony na Aliexpress ultracieniutki pędzelek o długości 12mm to coś, czego powinna wypróbować każda początkująca stylistka paznokci:) Uwielbiam go za to, że jego włosie się nie rozchodzi podczas malowania i można nim wyczarować naprawdę cienkie i precyzyjne linie:)

    Żel jednofazowy Hight Light LED Silcare w odcieniu French Pink

      
     

    Pierwszym moim żelem był również żel od firmy Silcare, z tym, że był on z kolekcji Base One - byłam zadowolona. Ale ten przerósł moje najśmielsze oczekiwania! Jest średniogęsty, samopoziomujący, nie spływa na skórki - jest bardzo wygodny we współpracy. Co najważniejsze - jak na żel ma bardzo dobrą przyczepność do płytki paznokcia:) Nigdy i jeszcze nie odpadł:) Odcień French Pink jest delikatnie różowym transparentnym odcieniem, idealnym do manicure francuskiego lub babyboomer:)

    Flexy Gel System od Elisium Nails


    Kolejna firma z artykułami do paznokci, którą warto się zainteresować, a przynajmniej jeśli chodzi Flexy Gel. Jest to akrylożel - produkt, którym można wybudować i przedłużyć paznokcie, łączący w sobie metody żelową (utwardzamy w lampie) i akrylową (jest bardzo twardy i trwały). Na początku miałam pewne problemy z pracą z tym produktem, ale teraz nie mam wątpliwości, że to chyba najlepszy produkt do przedłużania paznokci, jaki kiedykolwiek powstał:) Paznokcie są mega mocne i twarde, powinnam je z 10 razy złamać podczas miesięcznego noszenia, ale one ani drgnęły:) Mogę sprzątać, gotować, przeprowadzać remont albo orać pole - nic się z nimi nie dzieje:) Praca z akrylożelem jest niebywała - bardzo wygodna i zdecydowanie szybsza niż przy zwykłym akrylu czy żelu. To zdecydowanie moje największe odkrycie minionego roku!


    Dajcie znać, czy coś szczególnie Wam się spodobało i co odkryłyście w 2017 roku:)


    Buziaki,
    Maddie Ann:)

    _______________________________________

    BĄDŹ ZE MNĄ NA BIEŻĄCO!
    FACEBOOK - KLIK
    BLOGLOVIN - KLIK
    TWITTER - KLIK
    INSTAGRAM - KLIK

    Co to jest akrylożel? Jak go nakladać? Flexy Gel System Elisium Nails | RECENZJA

    $
    0
    0

    Rynek paznokciowy ma się ostatnio bardzo dobrze. Mam wrażenie, że co chwilę pojawia się jakaś nowa firma z lakierami hybrydowymi i innymi nowościami z zakresu stylizacji paznokci. I bardzo dobrze, bo temat wciągnął mnie na tyle, że zrobiłam nawet kurs na stylistkę:)

    Jedną z nowości, która dopiero toruje sobie drogę na rynku jest tzw. akrylożel (poliżel), czyli produkt do budowania i przedłużania paznokci, który łączy w sobie dwie metody: żelową i akrylową. Usłyszałam o ich jakiś czas temu, dużo filmów na ten temat znajduje się na zagranicznym Youtubie, a i polski zaczyna już wypuszczać tutoriale z akrylożelem w roli głównej. 

    CO OBIECUJE PRODUCENT? 
    ________________________________________

    Pewnego dnia jedna z moich koleżanek z kursu pokazała mi firmę Elisium Nails, która ma w swojej ofercie takie produkty i oczywiście od razu się zakochałam. Można u nich zakupić od razu cały zestaw Flexy Gel System, czyli akrylożel w tubce, Slip Liquid, Pro Bond (primer bezkwasowy) oraz bazę Miracle Base Gel (na samym dole posta dodałam link do strony z zestawem). Skusiły mnie przede wszystkim obietnice producenta co do czasu wykonywania stylizacji - ma być on zdecydowanie krótszy od zwykłej metody żelowej czy akrylowej. Jakie jeszcze zalety ma posiadać ten akrylożel?
    • trwałość - tak jak przy akrylu, który jest najtwardszy i ma najlepszą przyczepność płytki do paznokcia
    • wygoda - po pierwsze nie trzeba mieszać żadnego akrylowego proszku z monomerem (liquidem), więc nie musimy myśleć o odpowiednich proporcjach, po drugie jest bardzo gęsty, przez co nie spływa na skórki, po trzecie - utwardza się go w lampie, dokładnie tak jak żel. To pozwala nam na dokładne wybudowanie paznokcia bez pospiechu i stresu, że akryl zaschnie, a my go będziemy musiały piłować pół dnia, żeby nadać mu odpowiedni kształt i wyrównać wszelkie góry i doliny. Budujemy paznokcie dopóki nie uzyskamy pożądanego kształtu, a dopiero potem utwardzamy w lampie - i to jest piękne.
    • brak nieprzyjemnego zapachu monomeru - Slip Liquid nie pachnie w ogóle:) 

    W dzień, w którym dowiedziałam się o firmie Elisium odkryłam, że prowadzi ona konkurs na szaloną świąteczną stylizację, w którym główną nagrodą jest właśnie zestaw Flexy Gel. Konkurs trwał do końca następnego dnia, więc spięłam cztery litery i praktycznie w ostatniej chwili wysłałam swoje zgłoszenie. I udało się:) Wygrałam i dlatego było mi dane przetestować cały ten system:) 

    Wstawiałam już na FB, Instagramie, ale pochwalę się jeszcze tu: oto stylizacja, która dała mi pierwsze miejsce:)



    JAK NAKŁADAĆ FLEXY GEL? KILKA WSKAZÓWEK
    _________________________________________________

    1.Przygotuj paznokcie (wypiłuj do minimum, odsuń skórki, przetrzyj bloczkiem polerskim w celu zmatowienia, przetrzyj odtłuszczaczem).

    2.Nałóż primer Pro Bond. 
    Staraj się nakładać primer z zachowaniem milimetrowego odstępu od skórek. Poczekaj około minuty, aż całkowicie wyschnie.



    3. Pomaluj paznokcie bazą Miracle Base Gel, utwardź w lampie LED 60 sekund, w lamie UV - 2 minuty. Jeśli chcesz przedłużyć paznokcie, to po wyjęciu dłoni z lampy podłóż szablony.


    4. Wyciśnij odpowiednią ilość akrylożelu z tubki i umieść ją na paznokciu (wielkość mniej więcej ziarnka grochu). 
    Ja do przedłużenia swoich paznokci zużywam dwie takie kulki - najpierw nakładam jedną na połączenie paznokcia z szablonem i od razu przedłużam, potem dodaję druga na sam paznokieć.


    5. Zamocz pędzel w Slip Liqiud (warto mieć do tego mały kieliszek czy niewielki plastikowy kubeczek). 
    Mokry pędzel pozwala uformować kształt, sam akrylożel ma bardzo gęstą, wręcz toporną konsystencję, nie jest przez to plastyczny, więc użycie liqiudu jest konieczne. Uwaga! Po zamoczeniu pędzla odciśnij nadmiar liquidu w papierowy ręcznik. Jeśli będziesz mieć za dużo płynu na pędzlu, akrylożel będzie się stawać coraz rzadszy i może zacząć spływać na skórki.



    6. Formuj kształt paznokcia.
    Najlepiej położyć kulkę kulkę produktu u nasady paznokcia, ostrożnie dopchnąć jej brzegi do skórek (nie dotykając ich!), a boku kulki rozprowadzić po bokach paznokcia, zostawiając większość produktu na środku paznokcia przy nasadzie. Taki sposób nakładania nada paznokciom ładny kształt i uformuje apex oraz ładną krzywą C, które wzmocnią stylizację. 
    Jeśli podczas formowania produkt zaczyna się kleić do pędzla i ciagnąć, to należy go zamoczyć ponownie w liquidzie. Pamiętajcie o odciśnięciu nadmiaru płynu, lepiej moczyć mniej i częściej niż rozrzedzić akrylożel i zalać skórki.

    7. Jeśli jesteś zadowolona z kształtu utwardź paznokcie w lampie (30 sekund - LED, 2 minuty - UV).

    8. Przetrzyj paznokcie cleanerem, opiłuj paznokcie do ostatecznego kształtu, przetrzyj bloczkiem polerskim.




    TECHNIKA I CZAS PRACY, TRWAŁOŚĆ, WPŁYW NA PAZNOKCIE
    ______________________________________________

    Technika pracy z akrylożelem wydaje się być prostsza w stosunku do metody żelowej, a już na pewno akrylowej. Jednakże jeśli nie macie wprawy, bądź nigdy nie pracowałyście z akrylem (nakładanie i przedłużanie jest bardziej podobne do akrylu) to początki mogą być trudne, ale absolutnie się nie zrażajcie! 

    Moim podstawowym błędem na początku było nakładanie na pędzel za dużo liqiudu. Akrylożel stawał się coraz rzadszy i zaczynał zalewać skórki wokół paznokci, czego oczywiście nie zauważyłam, bo przedłużałam kolejne. Takie paznokcie utwardziłam w lampie i dopiero po wyjęciu zobaczyłam, że niektóre skórki są zalane. Wyglądało to nieestetycznie, ale udało mi się delikatnie spiłować pilnikiem produkt tak, aby paznokcie nadawały się do pokazania światu. Dlatego lepiej uważać z ilością płynu i najlepiej utwardzać paznokcie pojedynczo, a jeśli już coś się zaleje i zauważymy to przed utwardzeniem, to wystarczy zebrać nadmiar akrylożelu minimalnie wilgotnym, mniejszym pędzelkiem.

    To, że akrylożel nie zasycha jak zwykły akryl to strzał w dziesiątkę. Mam w domu teoretycznie wolnoschnący monomer, który pozwala na trochę dłuższą pracę z akrylem, ale dla mnie schnie on jednak za szybko i nie potrafię z nim pracować. Może to kwestia złej jakości monomeru, ale nie zamierzam już szukać innego - mam Flexy Gel i jestem bardzo zadowolona. Dzięki niemu mogę sobie budować paznokcie tak długo jak chcę i utwardzam je dopiero wtedy, kiedy kształt mi odpowiada. Jeśli już utwardzę paznokcie to potem nie muszę ich długo piłować, żeby je wyrównać od góry - tak naprawdę wygładzam je już na etapie budowania za pomocą pędzla. Przy zwykłym akrylu trwało to wieki, już nie wspominając o tym, jak nie cierpię tego robić. Czas pracy jak widać jest rzeczywiście krótszy, bo to właśnie piłowanie zabiera nam go najwięcej. A przynajmniej mi zabierało;)

    Akrylożel jest twardy jak akryl, co znacznie przedłuża trwałość stylizacji. Zanim je zdjęłam, żeby zobaczyć jak się mają moje naturalne paznokcie, nosiłam je niewiele ponad miesiąc. w tym czasie powinnam je złamać z 10 razy, a mimo to trzymały się świetnie. Brak jakichkolwiek zapowietrzeń czy ścierania się to kolejne zalety Flexy Gelu.

    Czy akrylożel niszczy paznokcie? Tutaj nie potrafię udzielić jednoznacznej odpowiedzi. Wydaje mi się, że nie ma żadnego negatywnego wpływu na płytkę, bardziej niszczy ją jego nieprawidłowe zdejmowanie. Pierwszy raz ewidentnie nałożyłam za dużo produktu, więc usuwanie masy było długie i uciążliwe, dlatego moje paznokcie były przepiłowane i przewrażliwione. Na pewno nie pomógł też fakt, że akrylożel ma bardzo dobrą przyczepność do płytki paznokcia.

    Podsumowując:

    + trwałość - miesiąc bez złamań i zapowietrzeń
    + krótszy czas pracy
    + wygoda - akrylożel nie rozlewa się jak żel, ale tez nie zasycha jak akryl, utwardzamy w lampie po uzyskaniu pożądanego kształtu
    + brak nieprzyjemnego zapachu monomeru, zarówno w trakcie nakładania, jak i usuwania masy
    + rewelacyjna przyczepność do płytki

    Jeśli dobrze zapoznacie się z akrylożelem i nabierzecie wprawy to jest bardzo duża szansa, że tak jak ja nie będziecie widziały świata poza nim, wszystkie żele i akryle pójdą w odstawkę, a Wy będziecie się mogły cieszyć trwałą stylizacją.

    Napiszcie czy lubicie przedłużać paznokcie i czy miałyście już styczność z akrylożelem:)

    Link do zestawu Flexy Gel System: https://www.elisium-nails.com/flexy-gel


    Buziaki,
    Maddie Ann:)
    _________________________________________

    BĄDŹ ZE MNĄ NA BIEŻĄCO!
    FACEBOOK - KLIK
    BLOGLOVIN - KLIK
    TWITTER - KLIK
    INSTAGRAM - KLIK

    Wiosenny manicure, proste kwiatowe zdobienie krok po kroku, recenzja lakierów hybrydowych Elisium Nails

    $
    0
    0

    Ok, umówmy się, że nie patrzymy za okno i od dziś jest wiosna:) A jak wiosna, to muszą być kwiaty! I to nie byle gdzie, bo na paznokciach;) Jeśli chcecie dowiedzieć się jak wykonać prosty, kwiatowy wzór i jak się sprawdzają lakiery hybrydowe, których użyłam, to zapraszam do dalszej lektury.



    RECENZJA LAKIERÓW ELISIUM NAILS
    _________________________________________________

    Stylizację wykonałam lakierami Elisium Nails - odkąd pokochałam ich Flexy Gel System to nabrałam ogromnej ochoty zapoznać się także z lakierami hybrydowymi. Zamówiłam więc dwa: klasyczną biel 020 Snow White oraz 112 Lilipad. Drugi z nich to piękny lilaróż, wręcz idealny na tę porę roku. 




    Jeśli chodzi o pigmentację koloru Lilipad to myślę, że jest bardzo dobra. Dwie warstwy w zupełności wystarczyły, aby pokryć paznokieć. Inaczej sprawa ma się z białym Snow White - tutaj konieczne było użycie trzech warstw, żeby płytka nie prześwitywała. Dodatkowo konsystencja białego jest trochę dziwna - mimo przeturlania buteleczki w dłoniach (lakier się miesza) to lakier się troszkę ciągnie, a podczas malowania nieco maże, co jest trochę denerwujące, ale ostatecznie da się nim malować:) Może taki egzemplarz, a może ten odcień akurat po prostu taki jest, a w każdej firmie zdarza się taka "perełka". Konsystencja odcienia Lilipad jest rzadsza, oczywiście nie ciągnie się i nie maże przy malowaniu. Porównałabym ją do Semilaca, lakiery NeoNail są na pewno gęstsze od Elisium. Obydwa kolory dobrze utwardzają się w lampie 24/48W przez 30 sekund.



    Myślę, że nie będą to jedyne moje lakiery od Elisium - na pewno wypróbuję niebawem jakiegoś ciemnego koloru (ponoć są rewelacyjnie napigmentowane), tym bardziej, że cena tych lakierów jest mocno zachęcająca - 25zł za sztukę:)



    WIOSENNA STYLIZACJA, KWIATOWE ZDOBIENIE KROK O KROKU
    ____________________________________________________

    Oto zdjęcia stylizacji, którą przygotowałam:

     

    Te małe kwiatuszki są bardzo łatwe do namalowania - wystarczy mieć tyko cieniutki pędzelek do zdobień. Zdradzę wam jednak kilka przydatnych tricków, które pomogą Wam je wykonać szybko i bez nerwów.

    1. Najlepiej na samym początku wykropić sobie trochę lakieru, którym chcecie namalować kwiatka  np. na kawałek foli aluminiowej, będzie zdecydowanie łatwiej:)


    2. Nabierzcie na końcówkę pędzelka lakier, tak, aby powstała mała kulka. Możecie do tego użyć także sondy, która jest już zakończona kulką:)


    3. Zróbcie 5 kropek, które będą płatkami. Dobrze jest nabrać lakieru więcej, tak, aby był nieco wypukły.


    4. Pędzelkiem rozciągnijcie kropki do środka. 


    5. Kiedy kwiatek będzie gotowy, możemy dodać malutką kropeczkę w środek i dorobić listki.

    Najlepiej robić takie kwiatuszki gęstym lakierem - nie rozleje się i nie połączy z innymi płatkami, a tego nie chcemy. Jeśli wykonujecie zdobienie lakierem, który jest rzadki to najlepiej zrobić jedną kropkę, przeciągnąć ją od razu do środka i utwardzić 10 sekund, potem obok kolejna kropka, przeciągnąć i utwardzić itd. do pięciu płatków:) Listki robimy tak samo, tylko, że w przeciągamy je w odwrotną stronę:) I oczywiście najlepiej zrobić je kolorem zielonym (ja go akurat nie miałam, ale zmieszałam niebieski i żółty lakier:)).



    Dajcie znać, czy stylizacja Wam się podoba i czy próbowałyście kiedyś lakierów od Elisium:)

    Buziaki,
    Maddie Ann:)

    PS. Koniecznie zajrzyjcie na mojego Instagrama - w wyróżnionych InstaStories możecie znaleźć moją relację, w której opowiadam o uczuleniach na lakiery hybrydowe:) Link poniżej:)
    PS2. Post nie jest sponsorowany.

    __________________________________________

    BĄDŹ ZE MNĄ NA BIEŻĄCO!
    FACEBOOK - KLIK
    BLOGLOVIN - KLIK
    TWITTER - KLIK
    INSTAGRAM - KLIK

    14 kosmetycznych perełek od sponsorów Meet Beauty

    $
    0
    0

    IV edycja konferencji dla blogerów i influencerów z branży urodowej Meet Beauty zbliża się wielkimi krokami. Już za niespełna dwa tygodnie do Warszawy zawita 300 autorów beautyblogów i -vlogów, których będę miała przyjemność spotkać osobiście - przyznam, że tak duży zjazd osób, które interesują się tak jak ja tematyką kosmetyczną, w miejscu, gdzie będziemy mogli zapoznać się z różnymi nowinkami w dziedzinie urodowej jest dla mnie niezwykle ekscytujący:)

    Tymczasem w oczekiwaniu na konferencję postanowiłam zebrać w jedno miejsce kosmetyki - perełki, których dzięki sponsorom Meet Beauty miałam ogromną przyjemność przetestować:) Są to produkty, z którymi nigdy wcześniej się nie spotkałam i które zaskoczyły mnie bardzo pozytywnie swoją jakością i świetnym działaniem. Z czystym sumieniem mogę je Wam polecić.



    Alma K, Ochronny krem do rąk z minerałami z Morza Martwego

    Kremów do rąk mam chyba z milion, ale ten od pierwszego użycia stał się jednym z moich ulubionych. Nawilża i wygładza wprost genialnie, a przy tym ma lekką, szybko wchłaniającą się konsystencję. Oprócz tego zachwycił mnie ogrom świetnych składników, bo oprócz minerałów z Morza Martwego mamy tutaj olejki z róży, ze słodkich migdałów, arganowy czy z wiesołka, a także ekstrakty z zielnej i białej herbaty oraz masło kakaowe. Oczywiście nie mogę nie wspomnieć o bajecznym, świeżym zapachu, który podbił serca niejednej konsumentki. Zapach długo utrzymuje się na skórze (pachnie nim nawet moja torebka), więc można się nim cieszyć do woli:)


    Annabelle Minerals, Podkład mineralny Golden Fair

    Niespecjalnie ciągnęło mnie do mineralnych podkładów, głównie ze względu na sypką formę tego produktu. Mimo tego jest to podkład, który uwielbiam nakładać na twarz w momencie, gdy wychodzę z domu na chwilę i nie potrzebuję mocnego makijażu bądź nie mam czasu na jego zrobienie. Rewelacyjnie wyrównuje koloryt skóry, sprawia, że cera wygląda naturalnie, drobne przebarwienia czy naczynka są zamaskowane, potrafi sobie też poradzić z lekkimi cieniami pod oczami (nakładam go również pod oczy - nie mam mineralnego korektora, a stosowanie jednocześnie produktu sypkiego i płynnego niestety nie służy mojej skórze). Odcień Golden Fair to chyba najlepiej dopasowany do mojej cery odcień podkładu, jaki mi przyszło stosować - ma żółte tony i nie różowieje:)


    Bielenda, Podkład matujący

    Ten podkład bardzo mnie zaskoczył tym, że dorównuje jakością droższym drogeryjnym fluidom, mimo swojej niskiej ceny (w Rossmannie za około 13zł). Utrzymuje się bardzo dobrze na mojej skórze prawie cały dzień i to bez poprawek. Na koniec dnia schodzi trochę z płatków nosa, ale robi mi to prawie każdy podkład. Naprawdę świetny budżetowy fluid.

    Bielenda, Oczyszczający żel węglowy do mycia twarzy

    Ten pachnący arbuzem, bardzo dobrze oczyszczający skórę żel o czarnym kolorze skradł całe moje serce:) Dobrze radzi sobie z resztkami podkładu i nie wysusza skóry. Cera jest świetnie oczyszczona i świeża:) 


    Dove, Odżywcza pianka do mycia ciała

    Kocham tę piankę od pierwszego umycia! A moja sucha skóra to już w ogóle - nie przesusza jej i nie podrażnia. Zostawia ją mocno wygładzoną, aż dziwię się za każdym razem, że może być taka miękka w dotyku - zupełnie tak, jakbym użyła jakiegoś lekkiego balsamu (skóra nie jest przy tym tłusta!). Myślę, że między nią a zwykłymi żelami pod prysznic jest głęboka przepaść - wyraźnie odczułam różnicę w nawilżeniu skóry. A najbardziej lubię, gdy pianka pod wpływem wody zamienia się w bardzo delikatny myjący kremik:) No i ten zapach - kosmetyki firmy Dove zawsze rozpieszczały mój nos;)

    Dove, Szampon do włosów zniszczonych z czerwonymi algami Regenerate Nourishment

    Na początku z obojętnością spojrzałam na ten szampon - w końcu nigdy nie używałam produktów do zniszczonych włosów. Jakże bardzo byłam w błędzie! To jeden z najbardziej genialnych szamponów ever:) Bałam się, że obciąży moje mieszane włosy, ale nic takiego się nie stało. Jest to jedyny szampon, który odmienił wygląd moich włosów o 180 stopni - są one po jego użyciu miękkie, sypkie, dociążone i błyszczą na kilometr:) Nawet nie widać tak bardzo przesuszonych i rozdwojonych końcówek. Jestem zachwycona jego działaniem i myślę, że na jednym egzemplarzu się nie skończy:)


    Eveline, Antycellulitowe serum liftingujące oraz Kawowe serum wyszczuplająco - drenujące

    Firma Eveline chyba do końca życia będzie mi się kojarzyć ze świetnym serum na cellulit. Nic dziwnego, skoro te kosmetyki naprawdę działają! Szczególnie jestem zadowolona z tego kawowego - potrafił już po tygodniu codziennego stosowania wygładzić większość mojego cellulitu, dzięki temu mogłam wskoczyć w krótkie spodenki przy nagłym upale bez obaw, że ktoś zobaczy te fale Dunaju na moich udach:) Zresztą, poniżej przeczytacie bardziej szczegółową recenzję:



    Gosh, Nawilżający podkład Foundation Drops 004

    Produkt ten jest moim ulubieńcem minionego roku. Podoba mi się w nim to, że cera wygląda po nim na bardzo promienną i świeżą, bardzo dobrze kryje i utrzymuje się na skórze. Jest to kolejny kosmetyk, który teoretycznie nie powinien sprawdzić się na mojej skórze, która jest mieszana, a bardzo mile mnie zaskoczył i służył mi bardzo dobrze:)


    Farmona, Nivelazione Dezodorant do stóp i butów

    Jedyny dezodorant do stóp, który u mnie działa. Dobrze zabezpiecza buty oraz stopy przed przykrym zapachem i doskonale je odświeża. Produkt, który na pewno kupię ponownie. 


    Indigo, Krem do rąk Seventh Heaven

    Jest to krem o nieco treściwszej konsystencji, który był ze mną całą zimę. Świetnie nawilża i chroni skórę przed zimnem, a przy tym ma wspaniały perfumowany zapach. Jest też niesamowicie wydajny, na pewno nie zdążę go zużyć przed upływem daty ważności...:)


    Lirene, Fluid dopasowujący się do koloru cery Perfect Tone, 120

    Kolejny fluid, który bardzo mile mnie zaskoczył:) Nie jest matujący, ale też nie błyszczy się na skórze - podobnie jak w przypadku podkładu od Gosha cera po nim jest świeża i promienna:) Ma średnie krycie. Idealny podkład na dzień:)


    Palmer's, Ujędrniające masło do ciała

    Daleko mu do konsystencji typowego masła do ciała - nie jest tak bardzo tłuste, nazwałabym ten produkt raczej balsamem. Dobrze się wchłania, świetnie nawilża, wygładza i ujędrnia. Nie działa aż tak błyskawicznie jak serum od Eveline (serum z reguły jest mocniejsze), ale widać znaczną poprawę w strukturze skóry przy jego regularnym stosowaniu. Ma jak dla mnie trochę dziwny zapach, niby kakaowy, ale można w nim wyczuć coś kwaskowego - nie jest on jednak w żaden sposób nieprzyjemny:) Mojemu mężowi kojarzy się z goframi z czekoladą:) Zawiera masło kakaowe, oliwę z oliwek, olej kokosowy i masło shea.


    Tołpa, 2-etapowy zabieg oczyszczająco-kojący

    Są to dwie połączone ze sobą saszetki, w jednej znajduje się maska-peeling hydroenzymatyczny, w drugiej - maska-kompres nawilżająco-odprężająca. Szczególną uwagę muszę zwrócić na peeling - byłam dosłownie w szoku, gdy zobaczyłam, że pozbył się czarnych zaskórników na moim nosie! Nie podejrzewałam go o tak wspaniałe, a zarazem delikatne właściwości oczyszczające. Zarówno peeling jak maska nie podrażniają skóry, świetnie sprawdzą się do skóry wrażliwej, naczynkowej. Zostawiają skórę mocno nawilżoną, gładką, ale nie przetłuszczoną. Z pewnością kupię ponownie!



    To by było na tyle:) Oczywiście nie twierdzę, że reszta kosmetycznych upominków nie była dobra, lecz powyżej wymienione produkty to kosmetyki, z którymi już nie chciałabym się rozstawać - tak świetnie mi służą, że chciałabym zwrócić na nie Waszą uwagę. Być może i Wy znajdziecie na tej liście swoje perełki?:)

    Buziaki,
    Maddie Ann:)

    _____________________________________________

    BĄDŹ ZE MNĄ NA BIEŻĄCO!
    FACEBOOK - KLIK
    BLOGLOVIN - KLIK
    TWITTER - KLIK
    INSTAGRAM - KLIK

    Test matowych pomadek w płynie - która najlepsza dla suchych ust? | BOURJOIS, DELIA, GOLDEN ROSE, LOVELY, NYX, PAESE

    $
    0
    0

    Pomadki o matowym wykończeniu na dobre zagościły w naszych kosmetyczkach. Trend na kredowe usta możemy obserwować w mediach społecznościowych już od dłuższego czasu, a firmy prześcigają się w tym, kto wypuści na rynek lepsze matowe pomadki. Nic dziwnego - trwałość takich szminek jest znacznie dłuższa niż w przypadku ich kremowych odpowiedników. Lecz czy na pewno nie wysuszają ust? Czy posiadaczki suchych warg mogą czuć się w nich swobodnie? Weźmy od lupę kilka matowych pomadek od popularnych firm i sprawdźmy, która najlepiej sprawdza się na bardzo suchych ustach:)

    Pomadka pomadce nierówna (nawet tej samej firmy, tej samej serii), tak jak usta ustom. Ktoś może twierdzić, że ma Saharę na wargach, ale będzie w miarę dobrze tolerować niektóre matowe pomadki, także od tego, co za chwilę przeczytacie na pewno są wyjątki. Post pisałam z perspektywy mojej, czyli posiadaczki ust, które wysuszają się od samego spojrzenia na matową pomadkę. Ust - skorup.

    Na początku opiszę krótko każdą z pomadek, na koniec przygotowałam ranking co do trwałości i stopnia przesuszania ust.


    BOURJOIS, Rouge Edition Velvet, nr 13 Fu(n)chsia
    ________________________________________

    Kolor jak widać fuksji raczej nie przypomina, jest to malinowy, lekko neonowy odcień, idealny na lato. Konsystencja jest bardziej masłowata, ale wysycha chwilę po kontakcie ze skórą. Nie kryje w stu procentach moich ust za pierwszym razem - często muszę dodać kolejną. Lekko farbuje skórę, trzeba uważać, aby nie wyjechać poza kontur ust, jeśli tak się stanie, tak szybko jak to możliwe należy ją wytrzeć. Dobrze zmywa się dwufazowym płynem do demakijażu (Ziaja).


    Trwałość jest co najmniej kilkugodzinna, potem "zjada się" w ładny sposób od środka do zewnątrz. Potrafi przetrwać jedzenie i dużo gadania, jednak wymaga koniecznie mocnego nawilżenia ust przed aplikacją. Jeśli tego nie zrobimy to po 3, 4 godzinach mogą zacząć się pojawiać nieestetyczne suche skórki. Nie ściąga ust, jest lekka, niewyczuwalna.

    + trwałość co najmniej kilkugodzinna (z jedzeniem)
    + nie ściąga ust, jest lekka, niewyczuwalna
    + "zjada się" od środka do zewnątrz
    + malinowy, lekko neonowy odcień
    + dobrze zmywa się dwufazowym płynem do demakijażu (Ziaja)

    - wymaga dobrego peelingu i nawilżenia ust, bez tego po 3, 4 godzinach mogą zacząć się pojawiać nieestetyczne suche skórki
    - nie kryje ust w stu procentach za pierwszym razem - często muszę dodać kolejną warstwę, aby kolor ładnie się rozłożył
    - lekko farbuje skórę, trzeba uważać, aby nie wyjechać poza kontur ust
    - szybko wysycha - dla niewprawnej ręki może być to problem

    CENA: ok. 60zł w drogeriach, w Internecie nawet od 20zł (niektóre odcienie)



    LOVELY, Lip gloss matowy z formułą długotrwałą, nr 2
    ______________________________________
     
    Nie spodziewałam się wiele po taniej matowej pomadce, ale jednak postanowiłam ją przetestować (ach, te rossmannowskie promocje!). Kolor wydał mi się świetny, a ogólne opinie były nawet zachęcające. 


    Pigmentacja tej pomadki jest naprawdę świetna, nie muszę ponawiać aplikacji. Potrafię z nią chodzić w nienaruszonym stanie przez kilka godzin, nawet mimo jedzenia, jednak usta muszą być wygładzone i nawilżone, aby to osiągnąć. Nie zauważyłam, żeby się rolowała, czy zbierała w załamaniach. Jedyne, co mi w niej przeszkadza to ściąganie ust, łapię się na tym, że ja czuję i mam ochotę nałożyć na nią pomadkę nawilżającą.

    + dobre krycie
    + ładny, fuksjowy kolor
    + dobrze zmywa się dwufazowym płynem do demakijażu (Ziaja)
    + dobra trwałość, w miarę odporna na jedzenie
    + ładnie się zjada", równomiernie

    - lekko ściąga usta, czuć ją na wargach, może to powodować dyskomfort
    - wymaga nawilżenia ust przed użyciem, bez tego szybko pojawią się suche skórki

    CENA: ok. 8-10zł



    GOLDEN ROSE, Matowa pomadka w płynie, nr 03 i 18
    ______________________________________
     
    To chyba oprócz Bourjois jednej z bardziej znanych Polkom pomadek matowych w płynie, szczególnie atrakcyjne ze względu na swoją niewygórowaną cenę, łatwą dostępność i ciekawą gamę kolorystyczną, w której każda znajdzie coś dla siebie. 


    Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy, to rewelacyjna pigmentacja i krycie, szczególnie pomadki nr 18, lecz przez to trzeba uważać, aby nakładać ją równo i nie wyjechać poza kontur ust - lekko farbuje. Testowałam tę pomadkę na weselu, przetrwała do ponownej aplikacji około 7-8 godzin z jedzeniem i piciem - zmazałam ją delikatnie z ust i nałożyłam ponownie tylko dlatego, że pojawiły się suche skórki na środku, kolor nadal trzymał się bardzo dobrze. Wytrzymuje jednak tyle, ponieważ nawilżam i peelinguję usta przed aplikacją - bez tego suche skórki pojawiają się dość szybko.

    + bardzo dobra pigmentacja i krycie
    + świetna trwałość (ok. 7-8h razem z jedzeniem i piciem)
    + duża gama kolorystyczna
    + lekka konsystencja, nie ściąga ust

    - konieczne nawilżenie ust przed aplikacją 
    - lekko farbuje (nr 18)
    - po kilku godzinach noszenia mogą pojawić się suche skórki na środku ust
    - przed dobrą pigmentację trzeba troszkę dłużej ją zmywać - nr 18(Ziaja dwufazowy płyn do demakijażu oczu i ust)

    CENA: 15-20zł


    NYX, Lingerie, nr 02 Embellishment
    __________________________

    Pomadka o bardzo dziwnym kolorze, na początku bardzo mi się podobała, jednak po jakimś czasie stwierdziłam, że chyba jednak nie wyjdę w niej do ludzi. Odcień wydawał mi się bardziej atrakcyjny w sztucznym świetle niż potem w dziennym.


    To moja pierwsza matowa pomadka, niestety. Dlaczego niestety? Dlatego, że po niej zraziłam się do jakichkolwiek matowych formuł. Co prawda wytrzymuje kilka godzin na ustach (ok. 3-3,5; potem pojawiają się suche skórki), lecz dyskomfort jaki sprawia mi jej noszenie jest raczej nie do zaakceptowania. Usta się kleją, są ściągnięte i cały cas czuję, jakbym coś na nich miała. No i ten kolor... niestety okazało się, że jest kompletnie nie dla mnie, bo wyglądam w nim jak trup. A tak ładnie wygląda w buteleczce...

    + ciekawa, oryginalna gama kolorystyczna
    + kolor trzyma się na skórze ust przez ok. 3-3,5h
    + łatwo się zmywa
    + "zjada się" równomiernie

    - usta zaczynają się kleić po kilku minutach od aplikacji i jest to efekt trwały
    - dyskomfort w noszeniu
    - po ok. 3 godzinach pojawiają się suche skórki, mimo nawilżonych ust

    CENA: 37zł



    PAESE, Macademian Girl Makeup for Paese, nr 5 Art Deco
    ____________________________________
     
    Przyznać muszę, że po części do kupna tej pomadki zachęciło mnie piękne opakowanie:) Gama kolorystyczna nie jest zbyt obszerna (6 odcieni), ale myślę, że wszystkie "podstawowe" kolory tu są.


    Pomadka miała nie wysuszać ust i... rzeczywiście tak jest. Jest to jedyna pomadka, po której prawie nie występują u mnie suche skórki, nawet po kilku godzinach. Jest dość gładka w konsystencji, nie wysycha na wiór. Nazwałabym ją bardziej satynową pomadką niż matową - gdy spojrzymy na usta nią pomalowane to efekt jest matowy, lecz w noszeniu wydaje się być lekko kremowa. To bardzo dobrze wpływa na komfort:) Podoba mi się w niej to, że nie odbija się na ręce, kiedy jej dotkniemy, ładnie się zjada, dość równomiernie. Przez tą swoją "satynowość" jednak nie może poszczycić się mianem bardzo trwałej pomadki - zaczyna blednąć po 4-5 godzinach maksymalnie i trzeba ponowić aplikację.

    + nie wysusza ust, nie pojawiają się suche skórki
    + efekt na ustach jest matowy, w noszeniu jest bardzie kremowa, satynowa, co sprawia, że komfort noszenia jest bardzo duży
    + równomiernie znika z ust
    + łatwo ją zmyć
    + lekka konsystencja
    + nie wymaga mocnego nawilżania i peelingu ust

    - zmniejszona trwałość, po 4-5h blednie, trzeba ponawiać aplikację, lekko ją poprawiam także po jedzeniu

    CENA: 55zł


    DELIA COSMETICS, Matt Liquid Lipstick, nr 4 Elizabeth
    ___________________________________
     
    Kolejna pomadka, której cena jest dość przystępna, ale zaskakuje swoją jakością. Dostępnych jest 6 dość ciekawych odcieni, ja wybrałam najciemniejszą Elizabeth.


    Konsystencja pomadki jest bardzo lekka, wysycha dość szybko, ale nie wysusza. Nie ściąga i nie klei ust, jest dość gładka i przyjemna w noszeniu. Trwałość ma bardzo dobrą (ok. 7h z jedzeniem i piciem). Myślę, że jest porównywalna z pomadką od Golden Rose, lecz suchych skórek występuje po niej zdecydowanie mniej. Znika z ust w sposób równomierny, nie zbiera się w załamaniach.

    + lekka konsystencja
    + komfort w noszeniu
    + świetna trwałość (ok. 7h)
    + blednie równomiernie
    + w porównaniu z innymi pomadkami nie powoduje przesuszenia po kilku godzinach, pojawia się bardzo mało suchych skórek lub nie ma ich w ogóle
    + dobre krycie

    - szybko wysycha, trzeba być precyzyjnym

    CENA: ok. 15zł



    NAJBARDZIEJ TRWAŁE POMADKI

    1. Golden Rose
    2. Delia
    3. Lovely/ Bourjois
    4. NYX
    5. Paese

    NAJMNIEJ WYSUSZAJĄCE POMADKI

    1. Paese
    2. Delia
    3. Golden Rose/Bourjois
    4. Lovely
    5. NYX


    Na pierwszy rzut oka tendencja wydaje się być dość jasna - im bardziej trwała pomadka, tym bardziej wysusza. W przypadku pomadki Paese tak jest - trwałość jest najgorsza, lecz w ogóle nie powoduje przesuszenia czy innego dyskomfortu. Nosi mi się ją najlepiej i jest to najczęściej używana przeze mnie pomadka, także dlatego, że ma dość uniwersalny kolor. Tym z Was, którym zależy na większej trwałości, ale nadal macie suche usta, polecam zainteresować się pomadkami firmy Delia:)


    Mam nadzieję, że choć trochę Wam pomogłam w wyborze:) Dajcie znać, jakie są Wasze ulubione matowe pomadki:)


    Buziaki,
    Maddie Ann:)

    _______________________________________

    BĄDŹ ZE MNĄ NA BIEŻĄCO!
     
    FACEBOOK - KLIK
    BLOGLOVIN - KLIK
    TWITTER - KLIK
    INSTAGRAM - KLIK

    Viewing all 139 articles
    Browse latest View live