Quantcast
Channel: Aleja Kosmetyczna. Beauty Blog by MaddieAnn
Viewing all 139 articles
Browse latest View live

Konferencja Meet Beauty - Edycja IV | Relacja

$
0
0

Meet Beauty to  największa w Polsce konferencja dla blogerów, vlogerów i influencerów urodowych. Kolejna, czwarta edycja odbyła się 21 i 22 kwietnia w Warszawie, tym razem w pięknym, eleganckim Hotelu Lord. Zapraszam serdecznie na relację z tego wydarzenia:)


Bardzo się cieszę, że tym razem lokalizacja konferencji była bardziej przystępna, myślę, że nie tylko dla mnie - osoby mieszkającej w stolicy, ale też dla osób, które dojechały z różnych miejsc w Polsce. Łatwy dostęp do komunikacji (jakby ktoś chciał samolotem przylecieć to też miał blisko) jest zawsze na plus. Wygoda to moje drugie imię i choć jechałam na miejsce około 50 minut, to nie było problemów z autobusem czy tramwajem, zawsze jakiś był.

Rejestracja uczestników odbywała się w trochę ciasnym jak na 300 osób holu, lecz dało się przeżyć:) Kto był spragniony lub nie jadł śniadania, mógł uraczyć się kawą, herbatą, wodą czy pysznymi ciasteczkami (na tę okoliczność dietę zawiesiłam na kołku). Przed pierwszymi warsztatami zdążyłam jeszcze odwiedzić kilka stoisk i pogadać z paniami z firm o nowościach kosmetycznych:)



Pierwsze warsztaty, w których miałam przyjemność uczestniczyć były organizowane przez firmę O2Skin, która w swojej ofercie posiada kosmetyki z 30% zawartością tlenu. Pognałam tam w podskokach, bo byłam ciekawa jak to z tym tlenem w kosmetykach jest - no bo w końcu mamy wolne rodniki tlenowe, które są złem. Okazało się, że nie ma się czego bać - czysty tlen to czysty tlen - łączy się ze składnikami odżywczymi zawartymi w kremach i razem penetrują sobie naskórek jeszcze głębiej niż miałyby to robić osobno. Podobno też kosmetyki z tlenem powinny być pakowane w szklane pojemniki, nie w plastikowe, także wiecie już czego szukać;) Więcej o tej firmie napiszę w osobnym poście z recenzją kosmetyków O2Skin, które właśnie testuję.


Po warsztatach przyszedł czas na wykład o aromaterapii, który prowadzony był przez blogerkę, ziołoznawczynię, blogerkę i autorkę książki "Ziołowy Zakątek. Kosmetyki, które zrobisz w domu" - Klaudynę Hebdę. Ogromnie się cieszę, że udało mi się wziąć udział w tym wykładzie, bo nie tylko jestem fanką aromaterapii, ale też ze względu na prowadzącą, bo to właśnie z Klaudyną zrobiłam swój pierwszy prawdziwy krem!:) Byłam bardzo ciekawa, jaką wiedzą się z nami podzieli (muszę się zainteresować olejkiem frankincense). W czasie trwania wykładów oczywiście czuć coś było w powietrzu i obstawiam, że był to mój ukochany olejek neroli. Na koniec otrzymaliśmy w prezencie olejek pomarańczowy wzmocniony x10 - mogę Wam już zdradzić, że faktycznie jest mocniejszy, nie trzeba wielu kropel, aby zapach był wyczuwalny. 


Po wykładzie nastapił jeden z najważniejszych dla mnie punktów programu, czyli obiad. Wybór był ogromny, zaczynając od zup, kończąc na sałatkach i deserach... Miałam ochotę spróbować wszystkiego, ale niestety mój żołądek nie jest z gumy:) Było pysznie i na bogato - gratulacje dla kucharzy z Hotelu Lord:)


W międzyczasie można było odpocząć, napić się kawy, porobić sobie zdjęcia na pięknej, kwiatowej ściance, czego ja oczywiście nie robiłam, bo wstydzę się robić selfie jak ludzie patrzą. Za to znów mogłam pogadać z paniami przy stoiskach, poznać nowe marki i ich kosmetyki. Zupełnie nieznanymi mi markami były na pewno O2Skin, Mustela czy Roge Cavailles, więc byłam ich bardzo ciekawa, ale przyjemnie było też poznać z bliska produkty firm Neess, Efektima, Natura Siberica czy Pierre Rene. Przy stoisku Annabelle Minerals zatrzymałam się na dłużej - w ofercie tej firmy pojawiła się nowość w postaci olejku pielegnacyjnego, a jak wiecie olejki kocham, więc wspięłam się na swoje skromne wyżyny fotografii i poczyniłam piękne zdjęcie olejku, który najbardziej mnie interesował (Stay Calm), opublikowałam wypociny na Instagramie i dostałam olejek do testowania:) Dobrze, że stoisko było pięknie wyposażone w niezbędne w pracy blogera rzeczy, takie jak drewienka, mchy, kwiatki, paprotki i trawy ;)


Przyszedł czas na ostatnie warsztaty, tym razem z firmą Neess i założycielami pierwszego w Polsce nailtracka - Wosk z Pazurem. Główną bohaterką spotkania była innowacyjna i rewolucyjna baza peel-off pod hybrydy, którą to można ściągać za pomocą patyczka, nie odmaczając w acetonie. Sceptyk siedzący w mojej głowie podpowiadał mi, że  to się nie może udać, ale testowałam i... no działa;) ściąga się bardzo dobrze patyczkiem, trzeba użyć tylko trochę siły. Grzybu Grzyb - męska połowa Wosku z Pazurem testował bazę dzielnie na swoim paznokciu, a potem równie dzielnie ją zdejmował - paznokieć nie wyglądał na zniszczony, więc jest nadzieja:) Bazę chętnie przetestuję na stopach, na paznokciach u rąk mam masę akrylożelową, więc ciężko mi się będzie odnieść do naturalnej płytki, ale i tak ją wypróbuję:)



Drugi dzień konferencji zaczął się dla mnie bardzo miło - udało mi się dostać do stoiska Pollena Ewa i zrobić badanie skóry:) Poprzedniego dnia za każdym razem, kiedy przechodziłam obok były spore kolejki, więc odpuściłam. Badanie mojej skóry wykazało, że jest ona odwodniona i podrażniona (co jest prawdą, dwa dni wcześniej potraktowałam się korundem, którego nie powinnam stosować zbyt często i mocno), więc dobrano dla mnie odpowiednie kosmetyki. Pamiętam, że z paniami przy tym konkretnym stoisku bardzo przyjemnie mi się rozmawiało, serdecznie pozdrawiam, jeśli to czytają:)


Po badaniu uczestniczyłam w panelu na temat hejtu w sieci. Gośćmi tej pogadanki byli Bogusia Siedlecka-Goślicka, czyli Anioł na resorach, Wioletta Pyzik - Niewyparzona Pudernica oraz Władek Beauty Boy. Zawsze ciężko mi było zrozumieć, dlaczego ludzie świadomie potrafią bezpodstawnie hejtować czy nawet grozić osobom działającym w Internecie, w zasadzie tylko dlatego, że robią coś ciekawego i chcą to pokazać światu. Niestety, im bardziej twórca jest charakterystyczny, tym to zjawisko przybiera na sile. Trudno jest się nie przejmować hejtem, ale tak naprawdę to chyba jedyne wyjście - pozwoli to na dalsze i spokojne robienie tego, co się kocha. 

Następnie wzięłam udział w kolejnych paznokciowych warsztatach, tym razem z marką Pierre Rene. Candymona - prowadząca podzieliła się z nami sposobami na perfekcyjny manicure pod skórki. Potem testowaliśmy pyłki do zdobień (spójrzcie na zdjęcia, pięknie się mienią:)). Niestety nie wzięłam udziału na konkursie na najładniejsze zdobienie, bo mimo najszczerszych chęci nie potrafiłam nic ładnego stworzyć za pomocą patyczka:) Tak to jest, jak się człowiek do pędzli przyzwyczai:)



Na koniec dnia odbyły się warsztaty firmy Natura Siberica, podczas których dowiedzieliśmy się skąd pochodzą składniki zawarte w kosmetykach tej firmy oraz co oznacza zasada dzikich zbiorów. Żeby nie było, że nie mamy co robić - stworzyłyśmy też własny peeling! 


Jedna rzecz mi się nie podobała - okazało się, że było za dużo osób na warsztatach. Niby każdy miał opaskę, która gwarantowała uczestnictwo, ale nikt tego nie sprawdzał i okazało się nagle, że dochodzą kolejne osoby, a miejsca już nie ma... Na szczęście udało się znaleźć pani Ani, prowadzącej warsztaty kilka krzeseł i odrobinę miejsca przy stołach, aby wszyscy mogli uczestniczyć w spotkaniu. Ktoś tu ewidentnie zajumał sobie czyjeś miejsce. Nieładnie:/

Konferencja dobiegła końca, wszyscy dostali ogromne torby z upominkami od firm, zrobiliśmy też pamiątkowe zdjęcie. Wróciłam do domu bogatsza o nową wiedzę, znajomości, a na pewno o nowe kosmetyki, które pokażę w następnym poście ;) Ciężko mi stwierdzić, czy ta edycja była lepsza od innych - każda była troszkę inna i trochę w innych okolicznościach, każda miała coś w sobie:) Niemniej jednak zawsze czegoś nowego się dowiadywałam, poznawałam nowe osoby i nowości kosmetyczne. które uwielbiam:)


Fotografowie MB potrafili nawet takiemu dziwadłu jak ja ładne zdjęcie zrobić:) Dziękuję;)


Kto z was był na konferencji? Jak Wam się podobało? Dajcie znać:)

Buziaki,
Maddie Ann:)

__________________________________________

BĄDŹ ZE MNĄ NA BIEŻĄCO!
FACEBOOK - KLIK
BLOGLOVIN - KLIK
TWITTER - KLIK
INSTAGRAM - KLIK


Tlen w kosmetykach, baza peel-off pod hybrydę i kosmetyki naturalne - nowości kosmetyczne i upominki od sponsorów Meet Beauty

$
0
0

Kolejna, czwarta już edycja konferencji Meet Beauty już za nami. Zarówno przy poprzednich edycjach, jak i tym razem przyniosłam do domu górę kosmetyków od sponsorów. Muszę przyznać, że w tym roku produkty, które otrzymałam są o wiele lepiej podpasowane pode mnie:) Praktycznie brak jest kosmetyków, które mam ochotę rozdać, bo sama ich nie wykorzystam. 

Czy pośród tych upominków znajdują się takie kosmetyki, które podbiją rynek kosmetyczny w najbliższym czasie? Tego nie wiem, ale wspaniale jest obserwować jak firmy się rozwijają i wprowadzają nowości, które wykorzystują ciekawe technologie lub unikalne substancje do produkcji kosmetyków. A jeszcze wspanialej jest te nowości testować;) Spójrzmy zatem, co takiego przygotowali sponsorzy tegorocznej konferencji.


30% tlenu w kosmetykach? - O2Skin

Firma, która swoimi produktami zaciekawiła mnie chyba najbardziej. Tlen w kosmetykach gdzieś tam przed moimi oczami już mignął, ale nie w takiej dawce. Co ten potrzebny nam do życia pierwiastek ma dać naszej skórze? Przede wszystkim skuteczniejszy transport substancji aktywnych, a także poprawę ukrwienia, tonizację, działanie przeciwbakteryjne, rozjaśnienie i nawilżenie.

Od firmy otrzymałam:
  • krem-żel na dzień
  • nawilżająco-odżywczy krem na noc 
  • serum z kwasem hialuronowym
  • rozjaśniający krem pod oczy
  • matową pomadkę So Chic
  • lakier do paznokci So Chic


Kosmetyki naturalne i mineralne - Natura Siberica, Bartos, Annabelle Minerals, Hebda

Natura Siberica przygotowała dla uczestników konferencji ciekawe warsztaty, podczas których mogliśmy zrobić swój własny peeling do ciała. Po peelingu warto się jednak czymś posmarować, więc firma sprezentowała dodatkowo modelujący krem do ciała.


Kompletną nowością na rynku kosmetyków naturalnych jest firma Bartos. Na razie oferuje jedynie trzy produkty, ale z tak pięknymi składami na pewno rozwinie skrzydła. Kosmetyki nie mają kontrowersyjnych skladników takich jak: parabeny, oleje mineralne czy phenoxyethanol, za to pełno tam naturalnych substancji, takich jak olej arganowy, aloes czy kwas hialuronowy. Do testów dostałam krem odmładzający z komórkami macierzystymi Apple Queen.


Annabelle Minerals zaskoczyła mnie swoją nowością w postaci olejku do pielęgnacji. Udało mi się zdobyć wersję Stay Calm do cery wrażliwej i naczyniowej, a także dwa cienie mineralne do powiek.


Klaudyna Hebda, zaraz po swoim wykładzie na temat aromaterapii obdarowała nas wzmocnionym x10 olejkiem z pomarańczy. 





Paznokciowe rewolucje - Neess, Pierre Rene

Firma Neess wprowadziła rewolucyjną bazę peel-off pod lakiery hybrydowe, której nie trzeba odmaczać w acetonie - jedynie ściągnąć za pomocą drewnianego patyczka. Bazę miałyśmy przyjemność testować na warsztatach i faktycznie działa, lecz zobaczymy jak się sprawdzi na paznokciach. Do testów otrzymałam:

  • bazę peel-off
  • lakier hybrydowy z kolekcji by Cleo w kolorze Sexy Saksofon
  • pilnik do paznokci
  • lusterko
  • ozdoby do paznokci
  • pędzel do makijażu

Od firmy Pierre Rene dostałam:
  • lakier hybrydowy w kolorze Peacock
  • oliwkę do paznokci
  • pilnik
  • bloczek polerski




Coś do twarzy i ciała - Pollena Ewa, Tołpa, Efektima

Firma Pollena Ewa zorganizowała badanie skóry, dzięki którym łatwiej mi było dobrać kosmetyki dla siebie. W paczce znalazłam:
  • przeciwzmarszczkowy krem do twarzy do skóry naczyniowej
  • delikatną piankę myjącą 
  • krem do stóp z mocznikiem

Tołpa również przygotowała dla nas świetne nowości:
  • żel micelarny do mycia twarzy i oczy z olejem z lnu
  • peeling enzymatyczny 3 enzymy
  • maskę do twarzy Czarny detoks
  • chusteczki złuszczające z kwasami AHA

Skórę mojego ciała będą rozpieszczać w najbliższym czasie kosmetyki marki Efektima:
  • masło do ciała z olejem jojoba
  • peelingi: algowy, kokosowy i węglowy





Pielęgnacja delikatnej skóry - Roge Cavailles, Mustela

Na konferencji po raz pierwszy spotkałam te marki, aż dziwne, że dopiero teraz - pierwsza z nich ma już 90 lat! Od tej pierwszej do testów otrzymałam olejek pod prysznic do suchej skóry, od Musteli zaś kosmetyki do pielęgnacji atopowej skóry dziecka (czyli tezż dla mnie;)).



Koreańskie maseczki i przeciwdziałanie bliznom - Mediheal, Bio-oil

Bardzo lubię maseczki w płachcie, więc tym bardziej ucieszyłam się, gdy Mediheal obdarował nas trzema takimi maseczkami:) Bio-oil pewnie znacie, jednak ja będę miała z ich olejkiem na blizny i rozstępy do czynienia po raz pierwszy.



To już wszystko, co sprezentowali mi sponsorzy konferencji. Bardzo dziękuję za upominki - testów będzie teraz mnóstwo:)








Buziaki,
Maddie Ann:)

________________________________________

BĄDŹ ZE MNĄ NA BIEŻĄCO!
FACEBOOK - KLIK
BLOGLOVIN - KLIK
TWITTER - KLIK
INSTAGRAM - KLIK

Manicure na lato, czyli pomarańcza na paznokciach | NEESS by Cleo w odcieniu Sexy Saksofon

$
0
0

Lato w pełni i powiem Wam szczerze, że czuję je już od kwietnia - nie było go tak ciepłego od dawna. Mimo tego, że uwielbiam tę porę roku to upały zaczynają mi bardzo doskwierać - chyba się starzeję :/ 

Między wiatrakiem a lampą jednak można o tej porze zaszaleć z kolorami i zdobieniami na paznokciach. Postawiłam ostatnio na pomarańcze, które bardzo lubię (byle by były słodkie!), lecz takim odcieniem manicure nie było mi po drodze. Lato to jednak okres szaleństw, więc dlaczego by nie spróbować?


Miałam w planach zakup odcienia Hedonista z Indigo albo czegoś podobnego, bo bardzo spodobały mi się stylizacje z tym kolorem w roli głównej na Instagramie. Dobrze, że poczekałam do konferencji Meet Beauty, bo firma Neess w tym przypadku spadła mi z nieba i obdarowała soczystą pomarańczą! Taką do paznokci oczywiście, hybrydową:) Kolor Sexy Saksofon z kolekcji by Cleo jest bardzo podobny do Hedonisty, więc bardzo się ucieszyłam, że będę mogła go wypróbować na swoich paznokciach.

Już dawno chciałam wykorzystać Sexy Saksofon w moim manicure, ale stwierdziłam, że taki intensywny kolor lepiej będzie się prezentował na krótszych paznokciach (a ostatnio miałam je mega długie) i to jeszcze na kwadratach, których dawno nie nosiłam. Poza tym w międzyczasie miałam uroczystość rodzinną i z tej okazji założyłam jasnoróżową sukienkę - nie pasowałoby to zbyt dobrze:) Ale doczekałam się i jest - efekty moich wypocin możecie podziwiać poniżej:)

Neess, Sexy Saksofon
Neess, Sexy Saksofon
To jest już mój trzeci lakier od Neess i jestem bardzo zadowolona z jego konsystencji - nie za rzadka, jak np. przy lakierach Silcare, ale też nie gęsta - tak jak Indigo. Nie zalewa skórek, możemy nad nim panować - tutaj bardzo na plus. Jednak mam mieszane uczucia co do krycia - ostatecznie po dwóch warstwach i po nałożeniu topu wygląda to ok, lecz musiałam dać trochę grubszą drugą warstwę (mimo, że tak nie powinno się robić - zawsze róbcie 3 cienkie, a nie dwie grube warstwy, bo możecie mieć problem z utwardzeniem lakieru, ponadto łatwo zalać skórki, kiedy nałożycie grubszą go więcej) i równomiernie ją rozłożyć po całym paznokciu za pomocą mniejszego pędzelka. Inaczej lekko widać prześwity, ale jest to jak najbardziej do zaakceptowania, bo uwierzcie mi są takie lakiery, które kompletnie nie kryją (i nie miały być to transparentne lakiery)....



Podoba mi się też pojemność lakieru - 4ml: taka ilość zupełnie mi wystarczy na tegoroczne i przyszłe lato, bo raczej późną jesienią i zimą takich kolorów nosić nie będę. Większej butelki raczej nie zużyłabym w całości i musiałabym część wyrzucić. Jest to też dobre rozwiązanie na wakacje - taką małą buteleczkę możemy zabrać w podróż razem z małą lampą LED, bo niewiele ważą, a można wykonać ewentualne poprawki. Choć ja już noszę ten manicure tydzień i nic nie odpryskuje;)



Jeśli jesteście chętni na tutorial z tym, jak wykonać taką pomarańczkę na paznokciu dajcie znać w komentarzu:) Tych z Was, którzy obserwują moje konto na Instagramie (link do konta na dole) zapraszam na moje InstaStories, gdzie trwa właśnie głosowanie na to, czy chcecie tutorial - jeżeli większość będzie na tak, zrobię oddzielny wpis:)


Dajcie znać, jak Wam się podoba manicure i jakie lubicie kolory na paznokciach latem:)

Buziaki,
Maddie Ann:)
______________________________________

BĄDŹ ZE MNĄ NA BIEŻĄCO!
FACEBOOK - KLIK
BLOGLOVIN - KLIK
TWITTER - KLIK
INSTAGRAM - KLIK

Owocowe zdobienie - jak wykonać pomarańczę na paznokciu? | PICTORIAL

$
0
0

Jeśli zajrzeliście do ostatniego posta to pewnie pamiętacie to owocowe zdobienie na jednym z paznokci. Głosowanie na Instagramie pokazało, że większość z Was chciałoby zobaczyć pictorial z pomarańczką w roli głównej. Dziś pokażę Wam, jak takie zdobienie wykonać:) 

Na dowód;)



1. Przygotuj pomarańczowy lakier do paznokci (jeśli nie posiadasz lakieru w takim kolorze zmieszaj żółty z odrobiną czerwonego), czerwony, biały, białą pastę do zdobień (np. SemiArt), przezroczysty żel lub top (lepszy będzie żel, bo jest gęstszy) oraz pędzelki - najlepiej, żeby wśród nich znalazł się jeden super cienki (długość włosia bez znaczenia - czym Wam wygodniej). Taki pędzel znalazłam na Aliexpress i jest to najlepszy pędzelek do zdobień (ten z przezroczystą rączką). Do tego wszystkiego przyda się coś, na czym możecie zmieszać lakiery, np. kawałek sreberka; u mnie jest to forma do przedłużania paznokci.


2. Pomaluj paznokieć białym lakierem i utwardź w lampie.
3. Namaluj półkole lakierem w kolorze pomarańczowym - jeszcze nie utwardzaj.


4. Rozprowadź lakier od krawędzi półkola do jego środka. To ważne, gdyż w ten sposób włosie z pędzelka w naturalny sposób zaznaczą "błonki" pomarańczy. Możesz powtórzyć to samo trochę mniejszym pędzelkiem. Gdy będziesz zadowolona w efektu, utwardź paznokcia w lampie.


5. Na podkładce zmieszaj pomarańczowy kolor z odrobiną (!) czerwonego i zaznacz nim zewnętrzną część pomarańczy i jej "kawałki". Utwardź w lampie.


6. Teraz czas na białe błonki i do tego wykorzystajmy białą pastę do zdobień. Jeśli nie posiadacie takiej, możecie użyć zwykłego lakieru w białym kolorze. Cienkim pędzelkiem rysujemy błonki, zaznaczamy wyraźniej środek. Starajmy się, by linia była naprawdę cienka. Ja na tym etapie przyciemniłam jeszcze lekko zewnętrzną krawędź pomarańczy. Utwardź wszystko w lampie.


7. Nasza pomarańczka musi być soczysta, więc za pomocą żelu wykonujemy sok - nabieramy kulkę żelu na sondę (lub na cienki pędzelek) i zostawiamy na cząstce pomarańczy. W przypadku żelu można zrobić kilka cząstek za jednym i utwardzić (żel jest gęsty i nie spłynie), natomiast jeśli robicie to topem, to po każdym przeciągnięciu nim po pomarańczy utwardzajcie go w lampie - dzięki temu uzyskacie zdobienie w 3D i top nie zdąży się rozlać. Soczek może się też wylewać poza pomarańczę ;)


I gotowe! Mam nadzieję, że pomysł ze zdobieniem Wam się podoba i spróbujecie je wykonać:) Jeśli Wam się uda to dajcie mi koniecznie znać! Instagramowicze - oznaczcie mnie (@_maddie_ann_) na zdjęciu ze swoim zdobieniem, żebym mogła je popodziwiać;)


Buziaki,
Maddie Ann:)

________________________________________

BĄDŹ ZE MNĄ NA BIEŻĄCO!
FACEBOOK - KLIK
BLOGLOVIN - KLIK
TWITTER - KLIK
INSTAGRAM - KLIK

Tołpa Green Oils Żel micelarny do mycia twarzy i oczy z olejem lnianym | RECENZJA

$
0
0

Oczyszczanie twarzy to niezbędny krok w pielęgnacji. Ważne jednak, żeby to oczyszczanie było prawidłowe, czyli skuteczne, ale podrażniające skóry zarazem. Ciężko jest czasem dobrać odpowiedni produkt, który działałby w ten sposób i byłby dobry dla naszego typu cery. Czy żel micelarny od Tołpy okazał się słusznym wyborem? Czytajcie dalej:)

W zasadzie to w moim przypadku to nie był nawet wybór, tylko tak zwany "dar losu":) Żel otrzymałam od Tołpy do przetestowania na konferencji Meet Beauty. Ze względu na skład i dodatek oleju lnianego był to jeden z pierwszych wypróbowanych przeze mnie produktów po konferencji.



OPIS, OBIETNICE PRODUCENTA

Żel micelarny do mycia twarzy i oczu z olejem lnianym jest przeznaczony dla skóry wrażliwej, normalnej i suchej. Według producenta żel ten "łagodnie oczyszcza nie powodując dyskomfortu związanego z naruszeniem bariery ochronnej. Usuwa zanieczyszczenia i makijaż, również oczu. Przeciwdziała suchości i łagodzi podrażnienia. Pozostawia skórę gładką, nawilżoną i odświeżoną". Produkt nie zawiera sztucznych barwników i SLS.



MOJA OPINIA

Żel jest dość rzadki, określiłabym jego konsystencję jako nieco wodnistą, niestety nie jest to plus, gdyż przez to wylewałam więcej produktu niż potrzebowałam. Wpłynęło to na wydajność kosmetyku. Zdecydowanie bardziej sprawdziłaby się w tym przypadku butelka z pompką. 


Żel nie pieni się, ale nie oznacza to, że nie myje - owszem robi to i jest to jeden z najlepiej myjących produktów, z jakimi miałam do czynienia. Dobrze usuwa resztki makijażu (po uprzednim zastosowaniu mleczka lub płynu micelarnego) oraz inne zanieczyszczenia. Dla mnie jednak najważniejsze jest to, że nie ściąga skóry, nie przesusza jej ani nie podrażnia. Każdy z żeli myjących, które stosowałam, w mniejszym bądź większym stopniu powodował ściągniecie skóry, zaraz po umyciu czułam przesuszenie. W tym przypadku żel wywołał wręcz okrzyk zachwytu, bo pierwszy raz spotkałam się z produktem myjącym, który zostawił skórę naprawdę nawilżoną i gładką. W tym temacie to strzał w dziesiątkę! Nawet mój mąż, który ma suchą skórę, ale nie lubi smarować się kremami, stwierdził, że ten żel mu w zupełności wystarczy.

Ponadto jestem absolutnie zakochana w zapachu tego żelu - jest on rześki, cytrusowy, ale jakby z drugiej strony uspokojony jakąś ziołową nutą, być może jest to coś na kształt lnu. Coś świetnego. 



Podsumowanie:

+ bardzo dobre właściwości myjące
+ nie ściąga, nie przesusza i nie podrażnia skóry
+ nie szczypie w oczy
+ dobry skład, brak SLS
+ piękny zapach

- niezbyt duża wydajność (rzadka konsystencja)

Bardzo polecam żel tym osobom, które mają suchą i podrażnioną skórę - delikatne, ale skuteczne mycie nie powoduje ściągnięcia i przesuszenia. Świetnie sprawdza się do mycia zarówno rano, jak i wieczorem, po demakijażu. Można śmiało przemywać nim oczy - w ogóle nie szczypie:)

Tołpa Green Oils, Żel micelarny do mycia twarzy i oczu


Próbowaliście już tego żelu? Napiszcie jakie są Wasze ulubione produkty do mycia twarzy:)


Buziaki,
Maddie Ann:)
_________________________________________

BĄDŹ ZE MNĄ NA BIEŻĄCO!
FACEBOOK - KLIK
BLOGLOVIN - KLIK
TWITTER - KLIK
INSTAGRAM - KLIK

10 lakierów hybrydowych idealnych na lato | NeoNail, Indigo, Neess, Modena, Elisium

$
0
0

Lato w pełni i każda lakieromaniaczka przebiera w kolorach - w końcu to idealny czas na wykorzystanie całej palety barw na raz! Ja sama mam ochotę zmieniać stylizację co tydzień, bo co chwilę powstają w mojej głowie nowe pomysły na paznokcie:)

Pokażę Wam dziś najlepsze moim zdaniem odcienie lakierów hybrydowych na lato:) Będą to lakiery różnych firm - wszystkie lubię, bardziej lub mniej, ale lubię:) Jeśli chcielibyście posta na temat lakierów hybrydowych od różnych producentów, ale bardziej pod względem konsystencji, trwałości i ogólnej jakości, to dajcie znać, bo dziś zajmiemy się wyłącznie kolorami! :)

Wśród mojego top 10 hybryd na lato znalazły się 3 odcienie mocniejsze i 7 jasnych, pastelowych, bo to właśnie tego typu kolory królują na moich paznokciach:) Zapraszam do lektury:)



OGNISTE POMARAŃCZE, SOCZYSTE NEONY
_______________________________________

Lubię wyraziste kolory, ale nie za często. Zazwyczaj używam ich raz na jakiś czas, kiedy jestem już znudzona pastelami. Chciałoby się rzec - trzeba czasem zaszaleć! Jeśli mam na to ochotę to w porze letniej wybieram najczęściej te trzy kolory:



1. Niebieski - Baltic, Modena
2. Koralowy - Neonowa Obsesja, Neess
3. Pomarańczowy - Sexy Saksofon, Neess

Wybierając Baltic z oferty Modeny liczyłam na coś bardziej chabrowego niż typowo niebiesko-granatowego, coś na wzór Magnifique od Indigo, niestety chabrowy nie jest, ale stwierdziłam, że rewelacyjnie wygląda w macie:) Nie podoba mi się tylko jedna rzecz - to, że jest rzadki (mam trzy lakiery Modeny i wszystkie takie są) i barwi skórę, jeśli się już na nią oczywiście wjedzie, więc trzeba bardzo uważać. Z drugiej strony jednak świadczy to o dobrym pigmentacji i fakt - lakier kryje świetnie. 


Neonową obsesję mieliście już okazję podziwiać pod TYM linkiem, kupiłam go w zeszłym roku na targach Beauty Days i już wtedy zapewniano mnie, że to hit lata. Sexy Saksofon to z kolei mój tegoroczny ulubieniec. Wykorzystałam go w stylizacji z pomarańczką - możecie ją zobaczyć TUTAJ . Podobno najmodniejszy kolor 2018 roku to fiolet - ja jednak mam szał na wszelkie odcienie pomarańczy:) 




BEZ PASTELI SIĘ NIE OBĘDZIE
____________________________________

Przyznam szczerze, że pastele noszę zawsze - niezależnie od pory roku. Po prostu uwielbiam je i nie ważne jaką mam aktualnie długość czy kształt paznokci - zawsze świetnie się prezentują. Tego lata najchętniej noszę (od lewej):



4. Blue Tide, NeoNail
5. W groszki, Neess
6. Chiquita Banana, Indigo
7. Ibiza Chill, Indigo
8. Lotus Flower, NeoNail
9. Lilipad, Elisium
10. First Date, NeoNail

No dobra, Blue Tide już nie noszę, bo się przeterminował, ale miałam go na paznokciach przez połowę zeszłego lata:) Lotus Flower jest dość podobny do jednego z najpiękniejszych kolorów lakierów, czyli Sleeping Beauty od Semilac, więc gorąco polecam go przetestować. First Date to idealny odcień pastelowego fioletu - pochodzi z jednej z najnowszych kolekcji NeoNail Pastel Romance (kolekcja idealna dla wielbicieli pasteli;)).

Poniżej ombre z First Date i Sponge Cake od NeoNail


Chiquita Banana - jest to bardzo nietypowy kolor, ponieważ w zależności od tego z jakimi odcieniami go zestawimy jest albo żółty, albo zielonkawy:) Na zdjęciu poniżej przybiera bardziej żółtą barwę, jednak są takie momenty, że wydaje mi się, że jest on bardziej zielony niż żółty...


Z koli Ibiza Chill to kolor, na który polowałam już od dłuższego czasu - kolor moich marzeń :D Bardzo długo poszukiwałam "rozbielonych lodów brzoskwiniowych" - i udało się! Niestety nie mam jeszcze zdjęcia z tym kolorem na paznokciach, ale z pewnością niedługo to nadrobię:)

Jeśli jesteście fankami pistacjo-mięty to polecam W groszki od Neess - krycie trochę kuleje, ale po 3  warstwach jest ok:)


Lilipad, czyli jeden z moich dwóch lakierów od firmy Elisium to piękny lilaróż, który możecie zobaczyć w akcji TUTAJ.



Napiszcie, który z tych dziesięciu lakierów przypadł Wam do gustu najbardziej i jakie barwy nosicie najchętniej na paznokciach.



Buziaki,
MaddieAnn:)

_______________________________________

BĄDŹ ZE MNĄ NA BIEŻĄCO!
FACEBOOK - KLIK
BLOGLOVIN - KLIK
TWITTER - KLIK
INSTAGRAM - KLIK

Żel bambusowy vs żel aloesowy - który lepszy? Jakie są różnice? Porównanie składów żeli aloesowych różnych firm. Jak prawidłowo stosować aloes?

$
0
0


Kosmetyki azjatyckie cieszą się w Polsce niesłabnącą popularnością. Zazwyczaj nie są to produkty w stu procentach naturalne, ale raczej są skuteczne, skoro tak wiele osób je wybiera, nawet mimo wyższej ceny. Myślę, że niemały wkład w tym temacie miała Charlotte Cho i jej książka "Sekrety urody Koreanek" - opisany w niej sposób, w jaki Azjatki pielęgnują swoją cerę stał się bardzo popularny nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie.


Aloes - z doniczki czy z tubki? 

_____________________________________

Razem z azjatyckimi kosmetykami na półki wdarł się żel aloesowy z zawartością aloesu sięgającą dziewięćdziesięciu kilku procent. Szybko stał się hitem, ponieważ można z nim zrobić praktycznie wszystko - aplikować na skórę jako serum lub maseczkę (gruba warstwa), na oparzenia słoneczne, podrażnienia czy ukąszenia owadów, a także na włosy. Szczerze mówiąc jestem trochę zaskoczona nagłym wzrostem jego popularności - w końcu moja babcia już lata temu przykładała mi hodowany w doniczce aloes do przewianego ucha. Tak naprawdę ten hodowany w doniczce aloes znajduje się w wielu Polskich domach, wydawać by się mogło, że mamy go pod dostatkiem, skąd więc taki szał na jakiś żel aloesowy ze sklepu, skoro mogę sobie iść do sąsiadki po zaszczepkę i wyhodować swój? Tym bardziej, że szybko rośnie i się rozmnaża? Odpowiedź brzmi: Nie wiem, choć się domyślam:) Być może kupienie gotowego produktu jest dla nas wygodniejsze (nie musimy się specjalnie przejmować jego hodowlą i czekać aż wyrośnie nam tyle aloesu, ile faktycznie potrzebujemy) albo liczymy na pozytywne działanie dodatkowych składników aktywnych zawartych w żelu aloesowym, choć przy 99-procentowej zawartości głównego składnika jest ich tylko 1%.

Nie zmienia to faktu, że żele aloesowe są teraz na fali i zamierzam je wziąć pod lupę. Postaram się porównać kilka żeli aloesowych różnych firm pod względem składu, przybliżę także nieco chemicznych ciekawostek, które odpowiedzą nam na pytanie dlaczego w ogóle warto mieć to cudo w domu.


Składy kilku popularnych żeli aloesowych - co jeszcze dobrego znajdziemy w tych kosmetykach? 

______________________________________

Najpopularniejszymi azjatyckimi firmami (jak na moje oko) są Skin 79 oraz Holika Holika. Pod Skinem jest chyba jeszcze Benton, który ma rewelacyjne składy. Pierwszym zakupionym przez mnie żelem aloesowym był ten ze Skin 79. Kupiłam go trochę za namową pani sprzedawczyni w Hebe, trochę z desperacji - w tamtym czasie miałam na twarzy trzy suche, okrutnie swędzące placki na twarzy, z którymi nie mogłam sobie poradzić i chciałam kupić coś, co natychmiastowo ją ukoi. Ukoiło na moment, potem swędzenie wróciło, ale nie o tym chciałam dziś napisać. Poniżej skład produktu.

źródło: https://skin79-sklep.pl/

Nie ma tu w sumie nic bardzo złego oprócz Disodium EDTA, którego, o ironio, nie powinno się stosować na podrażnienia.Myślę, że dodany tu został zupełnie niepotrzebnie. Z najfajniejszych dodatków mamy tu:

Malva Sylvestris (Mallow) Extract - ekstrakt z malwy, nawilżający, zmiękczający, skuteczny w pielęgnacji posłonecznej;
Mentha Piperita (Peppermint) Leaf Extract - ekstrakt z mięty pieprzowej, działanie chłodzące, odświeżające, antybakteryjne;
Primula Veris Extract - ekstrakt z pierwiosnka, łagodzący, przeciwzapalny;
Alchemilla Vulgaris Extract - przywrotnik pospolity, hamuje elastazę (ujędrniający);
Veronica Officinalis Extract - wyciąg z przetacznika, odkażający, przeciwzapalny, ściągający;
Melissa Officinalis Leaf Extract - wyciąg z melisy, przeciwbakteryjny i przeciwwirusowy;
Achillea Melifolium Extract - ekstrakt z krwawnika pospolitego, łagodzący, ściągający pory, przeciwzapalny
Trehaloza, kwas hialuronowy - nawilżające

Jak widać dodatkowe ekstrakty w takim żelu mogą wspomagać dobre działanie aloesu na skórę.

Żel aloesowy w bardzo pomysłowym opakowaniu w kształcie nie byle czego, bo aloesu z Holika Holika także zawiera 99% tego składnika. Co mamy w składzie oprócz niego?


Nelubium Speciosum Flower Extract - wyciąg z kwiatu lotosu - nawilżający, przeciwzapalny, ściagający, przeciwzmarszczkowy;
Centella Asiatica Extract - wyciąg z wąkroty azjatyckiej, przeciwutleniacz, wzmacnia naczynka krwionośne, przeciwzapalny, antybakteryjny, zmniejsza obrzęki;
Bambusa Vulgaris Extract - ekstrakt z bambusa zwyczajnego, przeciwutleniacz, nawilżający, wzmacnia naczynka i cebulki włosowe, regenerujący;
Cucumis Sativus Fruit Extract - ekstrakt z ogórka, ściągający, tonizujący, wygładzający, przeciwzapalny;
Zea Mays Extract - ekstrakt z ziaren kukurydzy, kojący, odżywczy, przeciwzapalny;
Brassica Oleracea Capitata (Cabbage) Leaf Extract - ekstrakt z liści kapusty warzywnej głowiastej; przeciwutleniacz, nawilżający, regenerujący;
Citrullus Lanatus Fruit Extract - ekstrakt z arbuza; odżywczy, ochronny, przeciwutleniający;



Na uwagę zasługuje wąkrotka, którą uwielbiam za szerokie spektrum działania i skuteczność. Warto jej szukać w kosmetykach. Gdybym wcześniej porównała skład obu powyższych produktów, zdecydowanie wybrałabym ten z Holiki.


Benton także ma w swojej ofercie ciekawy żel aloesowy, określany już bardziej jako kojący żel-serum do twarzy, zawierający 80% aloesu i dodatkowo 10%  propolisu. Dodatkowe składniki to:

Zanthoxylum Piperitum Fruit Extract - żółtodrzew pieprzowy - pieprz seczuański - antybakteyjny , przeciwgrzybiczy;
Pulsatilla Koreana Extract - ekstrakt z kwiatu Pulsatilla Koreana, regenerujący;
Usnea Barbata Extract - wyciąg z porostu alpejskiego, przeciwbakteryjny, przeciwzapalny, gojący podrażnienia (kwas usninowy);
Betaine - betaina, silnie nawilżająca;
Arginina - aminokwas, który po wniknięciu w skórę zamienia się w mocznik, silnie nawilża, poprawia przepływ krwi;
Portulaca Oleracea Extract - ekstrakt z portulaki pospolitej, przeciwzmarszczkowy, rozjaśniający
Camellia Sinensis Leaf Extract - wyciąg z zielonej herbaty, przeciwutleniacz, bakteriobójczy, ściagający, normalizujący pracę gruczołów łojowych

 źródło: https://skin79-sklep.pl/73994-benton-aloe-propolis-soothing-gel.html

W przypadku tych produktów pominęłam alantoinę - wszyscy wiemy, że działa łagodząco, w serum Bentona jest jeszcze ekstrakt z rumianku.



Z nie-azjatyckich produktów mogę wymienić jeszcze trzy, którymi warto się zainteresować, szczególnie jeśli skóra jest nadwrażliwa na różne składniki kosmetyczne. Pierwszy to żel aloesowy z Equilibry 98%, określany często jako żel aloesowy z najlepszym składem:

Skład: Aloe Barbadensis Leaf Juice, Xanthan Gum, Methyl Propanediol, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Citric Acid


Nie gorzej prezentuje się jednak żel z Your Natural Side:


Obydwa żele są bardzo proste w składzie jak widać, oprócz aloesu mamy tu tylko konserwanty, emulgator i rozpuszczalnik.


Ostatnio swój żel aloesowy wypuściła na rynek także marka Sylveco, pod serią Aloesove. W składzie, oprócz ekstraktu z aloesu (nie soku aloesowego, czyli ekstraktu wymieszanego z wodą) znajdziemy:

Glycerin - gliceryna, humektant, działanie nawilżające;
Propanediol - glikol roślinny, bezpieczny dla skóry;
Panthenol - pantenol (wit. B5), łagodzący;
Gingko Biloba Leaf Extract - ekstrakt z miłorzębu japońskiego, hamuje uwalnianie histaminy (odpowiedzialnej za wystąpienie reakcji alergicznej), przeciwutleniacz, antycellulitowy, poprawia krążenie;
Hydroxyethylcellulose - zagęstnik, nie jest komedogenny;
Sodium Alginate - nawilżający, ochronny, detoksykujący;
Alantoina - łagodząca;
Lavandula Angustifolia Oil - olejek lawendowy, antyseptyczny, ściągający, nadający zapach;
Citrus Aurantium Dulcis Oil - olejek pomarańczowy;
Pelargonium Graveolens Oil -  olejek z pelargonii pachnącej, przeciwbakteryjny, ściągający, przeciwzapalny, wzmacnia naczynka krwionośne;
Rosmarinus Officinalis Oil - olejek rozmarynowy, pobudza krążenie i wzrost włosów, antyseptyczny, przeciwgrzybiczy, reguluje wydzielanie łoju przez skórę.





Dlaczego aloes jest tak dobry?

________________________________

Skupmy się może teraz na samym aloesie. Co on ma takiego w sobie, że czyni go wyjątkowym? Dlaczego w starożytności używano go jako środek przeczyszczający, na wypadanie włosów i na zmarszczki? Aloes tak naprawdę daje nam dwa produkty - sok mleczny (alonę) oraz miąższ. Pierwszy zawiera glikozydy antranoidowe, które odpowiadają za właściwości przeczyszczające. Miąższ z kolei to mieszanina rożnych substancji, m.in. 
  • aloeniny - przeciwgrzybicze
  • glikoproteiny - aloktyna mająca właściwości immunostymulujące
  • polisacharydy - immunostymulujące, ochronne, łagodzące, zmiękczające, naprawcze, przyspieszające gojenie, przeciwzapalne
  • dysmutaza nadtlenkowa - przeciwutleniacz
  • aminokwasy 
  • mikroelementy: Na, K, Mg, Ca, Fe, Zn i wiele innych
  • witaminy z grupy B, C, E, beta-karoten, kwas foliowy
  • kwasy organiczne: salicylowy, jabłkowy, cytrynowy, winowy, cynamonowy i bursztynowy
Przeciwzapalne, łagodzące i odbudowujące barierę lipidową właściwości aloes zawdzięcza głównie glikoproteinom i polisacharydom. Jako immunostymulant aloes skutecznie usprawnia system odpornościowy skóry, chroni ją także przed wolnymi rodnikami. 


PSST!... Przeczytaj koniecznie komiks stworzony przeze mnie 4 lata temu na temat tego, co wolne rodniki robią z naszym organizmem. Dostępny TUTAJ. Jeśli chcesz dowiedzieć się, jak będziesz wyglądać, kiedy nie będziesz stosować filtrów, wejdź TUTAJ



Żel bambusowy - konkurencja czy alternatywa?

__________________________________

No dobrze, zajmijmy się teraz żelem bambusowym - czy może z powodzeniem zastąpić aloes? Okazuje się, że tak, lecz ma trochę inną budowę chemiczną, mimo, że wpływ na skórę mają podobny. Co w takim razie możemy znaleźć w ekstrakcie z bambusa?
  • krzemionkę - wzmacnia włosy, zapobiega łamliwości i wypadaniu, wzmacnia także naskórek i paznokcie, świetna dla skóry tłustej, mieszanej, z zatkanymi porami
  • flawonoidy - silne działanie antyoksydacyjne, wzmacniające naczynia krwionośne, przeciwcellulitowe
  • ramnoza - stymuluje produkcję kolagenu
  • aminokwasy
  • sacharydy
  • witaminy (głównie C, z grupy B)
Na pierwszy plan wysuwa się duża ilość krzemionki, która ma wspaniałe właściwości regenerujące i naprawcze dla włosów i paznokci. Przyznam, że trochę się jej bałam - glinki lub kosmetyki z krzemem raczej mi nie służą, ale stosowanie żelu bambusowego nie było problematycznie i nieprzyjemne. Używałam go jako serum pod krem.

Na rynku sprzedają się głównie żele bambusowe firm Beauty Kei oraz G-Synergie. Obydwa są w pięknych opakowaniach wyglądających jak łodyga bambusa.



Żel bambusowy Beauty Kei zawiera oprócz wody bambusowej:
  • glicerynę
  • argininę - działanie nawilżające (w skórze zamienia się w mocznik) 

    Niestety to by było na tyle, jeśli chodzi o dobre składniki. Oprócz konserwantów i substancji stabilizujących mamy tu niestety alkohol denaturowany, którego staram się unikać oraz Disodium EDTA.


    Skład żel bambusowy G-Synergie ma się trochę lepiej:
    • gliceryna
    • kwas hialuronowy
    • Cucumis Melo (Melon) Fruit Extract - ekstrakt z melona, przeciwzmarszkowy, przeciwutleniacz, rozjaśnia przebarwienia
    • Glycine Soya (Soybean) Seed Extract - wyciąg z ziaren soi, przeciwutleniacz, wzmacnia naczynka, łagodzący, stymuluje produkcję kolagenu
    • Hydrolyzed Corallina Officinalis Extract - ekstrakt z czerwone algi koralowej, mocno odżywczy, dotleniający, odmładzający. 


    Cały skład: Water, Propylene Glycol, Glycerin, Bambusa Vulgaris Extract (Bamboo Extract), Carbomer, Sodium Hyaluronate, Triethanolamine, Cucumis Melo (Melon) Fruit Extract, Glycine Soya (Soybean) Seed Extract, Hydrolyzed Corallina Officinalis Extract, Parfum, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Methylisothiazolinone,Phenoxyethanol.



      Komu aloes, a komu bambus?

      _______________________________

      Osobom ze słabą bądź naruszoną barierą hydrolipidową skóry (zaczerwienienia, podrażnienia, suchość skóry, ukąszenia owadów, oparzenia słoneczne, zmiany trądzikowe) poleciłabym aloes. Jest on immunostymulatorem, więc skutecznie wzmacnia odporność naszej skóry. Bambus zalecałabym osobom z kruchymi, łamliwymi i słabymi włosami. Jeśli chodzi o stosowanie bambusa na skórę - myślę, że świetnie się sprawdzi przy skórach z łojotokiem (reguluje wydzielanie sebum, nie zapycha, a nawilża).

      Przetestowałam żel aloesowy firmy Skin 79 i żel bambusowy od Beauty Kei. Jeśli chodzi o działanie na twarz nie zauważyłam jakiejś znaczącej różnicy między nimi - obydwa szybko wchłaniają się w skórę, obydwa stosowałam jako serum pod krem. Nie zaszkodziły, wydaje mi się, że pomagały utrzymać wilgoć w skórze. Gdybym miała wybierać pomiędzy nimi, zostałabym przy aloesie - konsystencja jest trochę... milsza, bardziej "aksamitna", przez to wydaje mi się bardziej nawilżająca. Z kolei żel bambusowy rewelacyjnie sprawdził mi się na włosach - nakładam go na około godzinę przed myciem na suche włosy (nie nakładam na skórę głowy, bo tam używam wcierki olejowej z Iossi) i przykrywam go olejem z kiełków pszenicy. W takiej kombinacji działa najlepiej, choć próbowałam go bez oleju i też świetnie się sprawdza - włosy są mega miękkie, puszyste, ale nie puszące się i nawilżone.




      Jak prawidłowo stosować żel aloesowy? 

      _______________________________

      Aloes jest humektantem i wiąże wilgoć. Jeśli mamy skórę łojotokową, możemy spróbować go nakładać jako samodzielny kosmetyk, jednak dłuższe stosowanie aloesu w ten sposób może spowodować jej przesuszenie. Dlaczego? Aloes "niezabezpieczony", czyli niepokryty kremem bądź olejem może, najprościej mówiąc, wyciągnąć wodę z naskórka. Dlatego ważne jest, żeby stosować go bardziej jako serum lub podkład pod krem/olej lub balsam do ciała, szczególnie u osób z suchą skórą. Z żelem bambusowym postąpiłabym tak samo.


      ________________________________________

      Mój wywód zakończę chyba moim ulubionym stwierdzeniem, że nie ma kosmetyków dobrych i złych, są tylko takie, które nam pasują albo nie. Także wybór pozostawiam Wam - sami wiecie, co lubi Wasza skóra, a czego nie toleruje. Mam nadzieję jednak, że ten post pomoże Wam choć trochę w wyborze odpowiedniego kosmetyku:) Dajcie znać, czy próbowałyście wymienionych wyżej żeli. A może macie coś świetnego w swoich kosmetycznych zasobach, czego nie opisałam? Pochwalcie się:)



      Buziaki,
      Maddie Ann:)

      _________________________________________

      BĄDŹ ZE MNĄ NA BIEŻĄCO!
      FACEBOOK - KLIK
      BLOGLOVIN - KLIK
      TWITTER - KLIK
      INSTAGRAM - KLIK

      Subiektywny przegląd nowości - Paznokcie | Jesień 2018

      $
      0
      0


      Jak mogliście zauważyć po moich wpisać na blogu lub Instagramie - uwielbiam pięknie pomalowane paznokcie:) Nawet skusiłam się na kurs stylizacji, trochę z zamiarem robienia paznokci komuś, a trochę sobie. Dlatego zawsze z ekscytacją wyszukuję paznokciowe nowinki na rynku kosmetycznym - interesuje mnie wszystko, co innowacyjne, co przyspiesza czas pracy i ją ułatwia. W ostatni weekend odbywały się w Warszawie targi Beauty Forum oraz Beauty Days, na których niestety nie miałam okazji uczestniczyć (wiecie, oszczędności...;)), ale bacznie śledziłam, co nowego prezentują wystawcy, szczególnie Ci, którzy mają w swojej ofercie hybrydowe lakiery i akcesoria do stylizacji paznokci. Zebrałam to wszystko w jedno miejsce i.. voillà! Mogę Was teraz zaprosić na jesienny przegląd nowości:)



      Indigo


      W ofercie firmy pojawiły się dwie nowe, jesienne kolekcje: New York reklamowaną przez Natalię Siwiec (uwielbiam ją, naprawdę, jest świetną modelką, lubię na nią patrzeć, tak jak i na reklamówki Indigo - mistrzostwo!) oraz Sex in The City by Sara Boruc-Mannei.

       https://www.instagram.com/indigonails/


      W tym roku jesień w Indigo obfituje w wyraziste odcienie zieleni, czerwieni i delikatne szarości. Znajdziemy też fiolet i pomarańczę. Ja wybrałam już swojego ulubieńca i jest to musztardowy Fashion Icon z kolekcji New York.

      Firma ma jeszcze jedną nowość, może nie jest ona jesienna, ale myślę, że warto o niej wspomnieć. Jest baza mineralna, która zastępuje bazę, kolor oraz top. Było już coś takiego 3 w 1 w NeoNail, ale tutaj mamy jedynie bardzo neutralne kolory (NeoNail miał znacznie bardziej rozbudowaną kolorystykę). Baza jest rzadsza od tradycyjnej i daje 75% krycia. Podobno dzięki bazie zrobimy manicure w 45 minut. Zastanawiam się jednak, czy aby na pewno da się nim dobrze nadbudować paznokcieć... Niemniej jednak nowość bardzo ciekawa i warta zanotowania:)


      NeoNail


      NeoNail to jedna z moich ulubionych firm, jeśli chodzi o lakiery hybrydowe. Może dlatego, że ich po uczuleniu na bazę innej firmy przeszłam na bazę NN i nic się nie działo, więc mam do nich po prostu większe zaufanie:) Ich lakiery też lubię - mają fajną gęstość, świetną gamę kolorystyczną i nie są drogie, a buteleczki nie brudzą się bardzo.

      Ostatnio firma wypuściła dwie nowe kolekcje. Pierwsza to Fall in Love reklamowana przez Julię Wieniawę, druga - Illuminate by Kasia Sokołowska. Fall in Love to paleta typowo jesiennych, raczej ciemnych kolorów, Illuminate to istna dyskoteka - lakiery są transparentne i z drobinkami, więc możemy je położyć na dowolny kolor i dodać mu blasku. Nie lubię takich lakierów, chyba, że mają bardzo delikatne drobinki i są raczej w odcieniach różu (np. Sleeping Beauty!), więc raczej się nie skuszę, a z kolekcji Julii wybrałabym tylko jeden - najjaśniejszy Creamy Latte.

        https://www.instagram.com/neonailpoland/
       https://www.instagram.com/neonailpoland/

      Dobrze, że przetrzymałam publikację tego posta, bo właśnie na Instagramie NN pojawiła się kolejna nowość - baza proteinowa 6w1.

      https://www.instagram.com/neonailpoland/

      Poza tym, nie wiem czy widzieliście, że NN "pozazdrościła" Semilacowi i stworzyła własną linię kosmetyków do makijażu:) Cóż, może taka kolej rzeczy, że firmy typowo paznokciowe będą teraz przyciągać klientów także podkładami i pomadkami:) Niemniej jednak jestem tych kosmetyków bardzo ciekawa - czy sprawdzą się tak dobrze, jak lakiery?


      Provocater


      Jest to dla mnie kompletnie nowa marka, niby o niej słyszałam i widziałam na oczy (bo jest w Drogeriach Natura), ale ich buteleczki nie przekonywały mnie do zakupu (wszystkie lakiery hybrydowe trzymam w szufladzie, a lakiery Provo się tam po prostu nie mieszczą). Teraz dostałam w prezencie dwie sztuki i wiecie co? Żałuję, że ich wcześniej nie poznałam. Noszę teraz jasny róż - 102 Rinsed Pink i jestem zakochana w gęstości i kryciu tych lakierów. W większości przypadków niektóre jasne kolory po prostu kryją słabo (nawet NN), trzeba dać 3 lub nawet 4 warstwy, a tu wystarczą spokojnie dwie. Teraz będę musiała wymyślić im nową skrytkę, bo na tych dwóch lakierach chyba się nie skończy:)

       https://www.instagram.com/provocater_official/

      Show me to nazwa najnowszej kolekcji firmy. Mamy tu głównie bordowo-czerwono-różowe odcienie. Najbardziej przypadł mi do gustu Charming Petersburg, ale tak w sumie to cała ta kolekcja to nic ciekawego.

      Silcare


      O ile lakiery tej firmy nie za bardzo przypadły mi do gustu, to żele już tak. Moim ulubieńcem jest High Light LED - genialnie się trzyma płytki, łatwo się nim buduje, jest samopoziomujący i średniogęsty, dla początkujących świetna opcja. Kiedy zobaczyłam jednak nowość, czyli niepoziomujący, gęsty żel Ideal, zaświeciły mi się świeczki w oczach:) Od jakiegoś czasu miałam ochotę na treściwy żel, który nie spływa i od razu praktycznie pobiegłam do drogerii go kupić (dobrze, że sklep na Marszałkowskiej jest w sobotę od 10!). Jestem już po pierwszej próbie i jak na razie jestem zadowolona, choć do pracy z tym żelem muszę się jeszcze przyzwyczaić (ale i tak przedłużam Flexy Gelem od Elisium!)

       https://www.instagram.com/silcare/


      Elisium


      No właśnie, a propos. Firma, która chyba jako jedna z pierwszych wydała na polski rynek akrylożel teraz wypuściła lakiery hybrydowe... w tubkach. Bardzo interesująca opcja, zastanawiam się, jak mocno wpłynie to na wygodę w malowaniu. Oczywiście, kiedyś sobie pozwolę na zakup, na razie staram się ograniczać wydatki na kosmetyki i zużywać te, które już mam - w grudniu przeprowadzka i ja nie wiem, kto to będzie nosił i gdzie ja to będę trzymać.

       https://www.instagram.com/elisium_nails/

      Słodkie to, prawda? :)


      Co to jest akrylożel i jak z nim pracować? Odpowiedź znajdziesz TUTAJ . Recenzja lakierów od Elisium -TUTAJ .



      Słowianka


      Bardzo mi się podoba nazwa tej firmy tak by the way. Słowianka kojarzy mi się raczej z bardziej profesjonalną firmą w porównaniu do komercyjnych Semilaca czy NeoNaila. Od dłuższego czasu przyglądam się ich produktom z zainteresowaniem, ale przyjdzie na nie jeszcze czas:) Nowa kolekcja Pop Stars zawiera 10 wyrazistych kolorów, trochę zwykłych, trochę iskrzących, z których wybrałabym chyba tylko jeden - 189 Triller.

       https://www.instagram.com/slowianka_nails/


      SPN Nails


      Pozostajemy w podobnej kolorystyce - różne odcienie czerwieni i zieleni znajdziemy w nowej kolekcji Colors of Autumn. Kolory 804 i 810 wydają mi się ciekawe.

       https://www.instagram.com/spnnails/


      Reforma


      Długo nie miałam pojęcia o istnieniu tej firmy, uświadomiono mnie dopiero rok temu na kursie stylizacji paznokci. Polecano mi je i z tego powodu zapisałam reformę na mojej liście do przetestowania. Gama kolorystyczna jak najbardziej na plus, a w nowej kolekcji na jesień znajdziemy bardzo fajne, trochę inne od reszty nowości kolory - są bardziej wyraziste niż stonowane, powiedziałabym nawet, że ktoś tu się jeszcze na lecie chce zatrzymać:) Z miejsca przygarnęłabym oczywiście Only One, First Kiss i Sunrise, skusiłabym się może jeszcze na Coquette.

       https://www.instagram.com/reformanails/


      Semilac


      5 nowych kolorów pojawiło się w kolekcji AmericaGo - Go Argentina i Go Bolivia wygladają tak, jakby się chciały zadomowić w mojej szufladce z lakierami:)

       https://www.instagram.com/semilac/


      Mistero Milano


      MM stawia tej jesieni bardziej na niebieskości, ale znajdziemy tu też fiolet i czerwień. W macie wyglądają pięknie!

       https://www.instagram.com/misteromilano_official/


      Neess


      Na koniec gratka dla osób, które lubią oryginalność - i o ile kolory nowych lakierów z nowej serii Ale Nudy oryginalne za bardzo nie są, to ich nazwy... cóż, tylko spójrzcie:

       https://www.instagram.com/misteromilano_official/

      Moim zdaniem fajna sprawa nazywać w tak pomysłowy sposób lakiery hybrydowe, to zawsze przyciąga. Mnie przyciągnęła wersja Beż-jaj - i kolorem, i nazwą.


      Jeśli macie Instagrama, to polecam zajrzeć w linki, które podałam pod screenami - czasem firmy umieszczają nowe lakiery w wyróżnionych relacjach i tam można przyjrzeć im się z bliska.


      Koniecznie dajcie znać, co Wam się podoba! I napiszcie, czy chcielibyście taki subiektywny przegląd nowości w innych kategoriach, np. kosmetyki naturalne (ale to już po Ekocudach w listopadzie) lub włosy:)



      Buziaki,
      Maddie Ann:)
      __________________________________________

      BĄDŹ ZE MNĄ NA BIEŻĄCO!
      FACEBOOK - KLIK
      BLOGLOVIN - KLIK
      TWITTER - KLIK
      INSTAGRAM - KLIK


      MIESIĘCZNIK | Instagram, kobiety ciężarne w komunikacji i za co lubię koreańskie maski w płachcie

      $
      0
      0

      Buszując po różnych blogach napotykam się czasem na podsumowujące posty typu "tygodnik" lub "miesięcznik". Są zazwyczaj pisane w lekkim stylu (który lubię;)), a moim ulubionym tygodnikiem jest chyba ten u Ani z bloga Aniamaluje. W ogóle to mój ulubiony ostatnio blog - czytam z namiętnością wszystkie posty, a każdy o czymś innym, każdy równie ciekawy. Bardzo lubię zaglądać do takich wpisów - przyjemnie mi czytając o tym, kto i co ciekawego ostatnio zjadł, gdzie był i co sądzi o ostatnich wydarzeniach na świecie. To takie trochę oderwanie od swojej rzeczywistości, jak oglądanie serialu lub czytanie fajnej książki. A i nie samymi kosmetykami człowiek żyje:)

      Długo się zastanawiałam, czy zawrzeć tego typu postu na Alei. Głównie demotywowała mnie myśl, że nikt na pewno nie będzie chciał tego czytać i w zasadzie to kogo to obchodzi, co ja myślę. Nie pasują mi te posty do ogólnego kontentu bloga - przecież to Aleja Kosmetyczna, prawda? Ostatecznie stwierdziłam, że przecież staram się zmienić swoje życie na lepsze i przestać przejmować pierdołami (z czym mam bardzo duży problem) i po prostu spróbuję, chociażby po to, żeby się przekonać, czy miałam rację, czy nie. I nie - nie będzie to tygodnik. Choruję ostatnio na brak czasu, leczę się już na brak motywacji (częstsze pisanie postów jest jednym ćwiczeń, dla którego wstaję z mojego najlepszego czworonożnego przyjaciela, którym jest łóżko) godzinę wcześniej. Będzie za to miesięcznik - więcej mogę w nim zawrzeć, ponieważ w ciągu jednego tygodnia niewiele się u mnie dzieje:) Mam tylko nadzieję, że Koleżanki-Blogerki nie obrażą się na mnie za odgapienie pomysłu na posta:)

      ODKRYWAM INSTAGRAMA


      Jestem na Instagramie w sumie już z 4 lata, ale dopiero w ostatnich miesiącach głównie tam przeniosłam swoją działalność w Internecie. Podoba mi się to, że jest szybki i wygodny w obsłudze. Mogę zrobić zdjęcie, przepuścić je przez jakąś aplikację do udoskonalania fotografii i będzie ono wyglądało tak, jakbym spędziła godziny nad jego obróbką. Do tego szybki opis i gotowe - można puścić w świat. Zaczynam dodawać tam ostatnio recenzje moich ulubionych produktów. Największe emocje ostatnio (sądząc po komentarzach) wzbudziły płatki pod oczy Gold Racoony od Beauty Kei. Kolejny świetny koreański kosmetyk, na temat którego postaram się w najbliższym czasie napisać większą recenzję. W końcu nie każdy ma Instagrama, a dobrymi rzeczami trzeba się dzielić ze wszystkimi.

      Swoją drogą - czy polecacie jakieś ciekawe aplikacje do Instagrama? Ostatnio ściągnęłam trzy, które wydawały mi się najbardziej przydatne - Unfold (zdjęcia na białym tle), Kira Kira (dodawała do zdjęć takie błyszczące coś, czego nie umiem nazwać i miała ładne filtry) i Adobe Premiere Clip (żeby dodać muzykę do stories). Z tych trzech został tylko jeden, Unfold, reszta mi tak ścinała telefon, że się zdenerwowałam i usunęłam. Próbowałam też InShota, ale niestety nie mogłam tam użyć dowolnego fragmentu utworu do filmu - musiał być od początku. Jak to kiedyś ktoś powiedział, na razie jestem za młoda i za piękna, żeby za to płacić (oglądaliście "Poranek Kojota"?), więc może kiedyś sprawię sobie jakąś płatną apkę, na razie wolałabym coś darmowego:)

      Czy Wam też zawsze brakuje miejsca w pamięci telefonu, kiedy akurat instalujecie niezbędną do życia aplikację?


      BAMBUS CZY ALOES? + PROSTY PRZEPIS NA SAŁATKĘ Z BURAKIEM


      We wrześniu udało mi się wyskrobać posta o różnicach między żelem aloesowym a bambusowym, więc jeśli nie wiecie, który wybrać dla siebie, to zapraszam TUTAJ. Porównałam tam też składy kilku popularnych żeli aloesowych różnych firm - może akurat znajdziecie coś dla siebie?




      Z racji tego, że mam podejrzenie kamicy żółciowej i źle się czuję po zjedzeniu mięsa musiałam się trochę przestawić. Przeszłam na sałatki i w miarę regularne jedzenie - jest trochę lepiej (czekam jeszcze na USG). Jedną z nich jest prosta sałatka z burakiem, do której przepis prezentowałam Wam już na InstaStories. Dodaję ponownie tutaj (na dwie porcje)



        • kasza kuskus (ok. 100g)
        • jeden burak, średniej wielkości
        • ser feta
        • świeży szpinak (na zdjęciu sałata masłowa - szpinaku nie było w sklepie)
        • sos vinegret (oliwa z oliwek, musztarda, sok z cytryny, troszkę soli i pieprzu - tak na pół szklanki)
        Kaszę i buraka ugotować, wszystko razem wymieszać i zalać sosem. Pycha i nie tuczy:) Można spożywać na ciepło.



        PRZECIEŻ JESTEŚMY W POLSCE, CZYLI KOBIETY CIĘŻARNE W KOMUNIKACJI



        Na początku przeczytajcie, co znalazłam w Internetach.



        Strasznie mnie denerwuje podejście ludzi do kobiet w ciąży, a w szczególności to, jak traktowane są w komunikacji miejskiej. Dla mnie jest oczywiste - widzę kobietę w ciąży lub osobę starszą - ustępuję miejsca. Nic mi się nie stanie, jak sobie 10 minut postoję, korona mi z głowy nie spadnie (siedzi mocno:)). Nie wiem, czy gorszy jest to, że ludzie tracą wzrok w pobliżu ciężarnych, czy to, że usprawiedliwiają to tym, że... przecież żyjemy w Polsce.



        Czy to, że ktoś jest niewychowanym bucem można usprawiedliwić tym, że żyje w Polsce? A co to, Polska to gorszy kraj? Chyba jednak mało osób zdaje sobie sprawę z tego, że Polska to nie tylko zabytki, przyroda, bogata historia czy drużyna piłkarska, ale przede wszystkim SPOŁECZEŃSTWO i to my wszyscy tworzymy nasz kraj i kreujemy jego wizerunek poza granicami.

        A tymczasem mam wrażenie, że większość ludzi utraciła zdolność logicznego myślenia i jakiekolwiek szczątki wyobraźni. Przecież nie trzeba ukończyć medycyny, żeby wiedzieć, że upadek  kobiety przy nadziei w autobusie (gwałtownie hamowanie, wypadek, a debili na drodze nie brakuje) może się skończyć tragicznie. Nie trzeba być lekarzem, żeby domyślić się, że kobieta będąc w ciąży może źle się czuć i to nie tylko w ostatnim trymestrze - w pierwszym i drugim też. Ciąża to nie choroba, ale jest uciążliwa, jak sama nazwa wskazuje i niesie za sobą szereg różnych, nieprzyjemnych dolegliwości. No ale jak widać wychylenie czubka nosa ze swojej strefy komfortu jest dla niektórych niewykonalne, "bo po co ja będę ustępował, niech ktoś inny to zrobi". Łatwiej jest się zasłonić durnym wytłumaczeniem (płacę za bilet, to będę siedział) albo udawać, że się nie widzi niż podnieść dupsko i nawet bez zbędnego gadania po prostu ustąpić.


        ZA CO LUBIĘ KOREAŃSKIE MASKI W PŁACHCIE?


        Moja skóra czasem płata mi figle i częstuje mnie kuperozą (tak, jest takie słowo. To po prostu mega rumień, tak najprościej mówiąc). I to kompletnie nie wiadomo dlaczego - traktuję ją tymi samymi kosmetykami, których uzywałam w dniu poprzednim i tydzień temu i nawet miesiąc temu. Nagle, ni stąd, ni zowąd, bach! Pojawiają się czerwone placki, zazwyczaj są swędzące i gorące. I denerwujące. Muszę sobie natychmiast poradzić, w końcu nie nałożę na podrażnioną skórę makijażu, bo pogorszę jej stan. Pomagają mi w tym koreańskie maski w płachcie - czasem nie mają świetnego składu, ale robią to, co mają robić - wyciszają, łagodzą, rozjaśniają i nawilżają moją skórę. 20-30 minut z taką maską i problem z głowy, zresztą zobaczcie sami:



        Skóra ukojona, po czerwonych plamach ani śladu. Mam swoje ulubione maseczki i przymierzam się od jakiegoś czasu do napisania o nich posta. Chcecie?



        To by było na tyle. Napiszcie, co sądzicie o tego typu wpisach - czy chętnie poczytalibyście coś jeszcze, czy mam się przymknąć;) Czekam na Wasze komentarze!:*


        Buziaki,
        Maddie Ann:)
        ________________________________________

        BĄDŹ ZE MNĄ NA BIEŻĄCO!
        FACEBOOK - KLIK
        BLOGLOVIN - KLIK
        TWITTER - KLIK
        INSTAGRAM - KLIK

        Hity kosmetyczne - Lato 2018

        $
        0
        0



        W ciągu tegorocznego lata przetestowałam mnóstwo kosmetyków - więcej niż w każdej innej porze roku:) Większość z nich sprawdziła się u mnie dość dobrze albo bardzo dobrze, więc ten post będzie takim podsumowaniem lata z krótkimi recenzjami tych produktów.


        Twarz


        Serum na naczynka Keep Calm Be The Sky Girl

        Zazwyczaj jest tak, że jeśli na półce drogeryjnej zobaczymy kosmetyk w przyciągającym wzrok, wręcz przekombinowanym opakowaniu, to niestety jego zawartość pozostawia wiele do życzenia. Tak jakby producent chciał odwrócić naszą uwagę od kiepskiego składu. W tym przypadku jest tak, że firma produkuje i świetne opakowania, i bardzo dobre kosmetyki pełne naturalnych ekstraktów i olei. Już od prawie trzech miesięcy używam serum Keep Calm i, uwierzcie mi, jest jedno z najlepszych produktów tego typu na naczynka. Przede wszystkim nie budzę się rano z czerwonymi plamami na twarzy, co wcześniej często mi się zdarzało. Skóra jest rozjaśniona, a czerwona plama na policzku, która od dłuższego czasu nie dawała mi spokoju, jakby zbladła.

         


        Serum ma piękny, ziołowy zapach. Zawiera w składzie m.in. żywokost lekarski, ekstrakt z liści bluszczu, arnikę, kasztanowiec, oczar wirginijski i dziurawiec, a także kwas hialuronowy i bakterie kwasu mlekowego. I to w najwyższych możliwych stężeniach, a nie w ilościach homeopatycznych, jak to się zdarza w przypadku kosmetyków innych firm. Na pewno w najbliższym czasie napiszę szczegółową recenzję tego serum, a myślę, też, że na tym jednym kosmetyku się nie skończy - zacieram jeszcze ręce na emulsję do demakijażu 2 w 1 (podobno zastępuje dwuetapowe oczyszczanie!) i lekki krem Lady Sunshine z filtrem SPF 25 - wbrew nazwie idealny dla mnie na zimę (w lecie używam SPF 50). Ponadto sama firma Be The Sky Girl oraz jej idea zasługuje na osobny wpis na blogu.


        Waterproof Sun Gel SPF 50, Skin 79



        Szukałam jakiś czas preparatu z wysokim filtrem, który byłby o lekkiej konsystencji i pozwoliłby mi na stosowanie mojego kremu na dzień. Czegoś na kształt serum z filtrem. Natknęłam się jednak na wodoodporny żel przeciwsłoneczny marki Skin 79 z SPF 50 i to był dobry wybór. Produkt może nie do końca wygląda jak żel, ale wchłania się szybko. Z drugiej strony czuję po jego użyciu nawilżenie skóry, więc zastąpił mi krem na dzień. Sprawdził mi się pod makijaż, nawet mineralny:)


        Płatki pod oczy Gold Racoony Secret Kei


        Te płatki to produkt typu "jak ja mogłam tego wcześniej nie mieć?!" :) Świetnie neutralizują zaczerwienienia skóry pod oczami, lekko ją rozjaśniają, napinają i od razu wyglądamy na bardziej wyspane:) Podoba mi się też to, że serum, w którym skąpane są płatki wchłania się całkowicie w skórę i dzięki temu mogę nałożyć swój krem pod oczy. W pudełeczku oprócz 60 sztuk płatków pod oczy znajdziemy też 30 plasterków na niedoskonałości - ja nakładam je na punktowe zaczerwienienia. Ponadto firma Secret Kei odrobiła lekcje z higieny - płatki wyjmujemy za pomocą specjalnie dołączonej łyżeczki. Taka łyżeczka powinna być w zestawie do każdego kremu w słoiku.


        Maseczki w płachcie Helloskin i Holika Holika

        W poprzednim poście pokazywałam Wam moją twarz w momencie totalnego odlotu - pokrytą czerwonymi plamami, nie wiadomo skąd. Czasem się tak dzieje i w takich momentach z pomocą przybywają mi koreańskie maski w płachcie. Jednymi z najlepszych masek są moim zdaniem te od Helloskin oraz Holika Holika: pierwsza z nich to łagodząca maska Whoa Whoa Soothing Sheet Mask, dalej witaminowa Vitality Panda z serii Baby Pet Magic Mask Sheet i ogórkowa Cucumber z serii Pure Essence. Wszystkie z nich świetnie gaszą stany zapalne i zaczerwienienia, nawilżają i rozświetlają skórę.





        Włosy



        Szampon Anti Hair-Loss, Dr Konopka's


        Najlepszy szampon ostatnich miesięcy. Skład dla mnie jak najbardziej na plus, pełny emolientów (których szczerze mówiąc trochę się obawiałam, bo włosy mam mieszane). Delikatnie, ale skutecznie oczyszcza, nie podrażnia mojej skóry głowy. Czy hamuje wypadanie? Trudno powiedzieć, być może faktycznie tracę mniej włosów, aczkolwiek bardziej skupiłabym się na tym, jak piękne, lśniące i nawilżone są moje włosy po tym szamponie. Włosy dobrze się rozczesują i nie plączą, a to już uważam za duży plus w kierunku kuracji przeciw wypadaniu włosów. I pięknie pachnie lawendą:)


        Maska Jasmine&Jojoba Express Volume Mask, Organic Shop


        Maska ta w połączeniu z szamponem od Konopki to coś wspaniałego! Po obydwóch produktach moje włosy wyglądają tak, jakbym dopiero co wyszła od fryzjera - pięknie lśnią, są gładkie, nawilżone i dociążone. Maska zawiera oleje kokosowy i jojoba, wodę jaśminową, glicerynę i hydrolizowane proteiny pszenicy, więc dostarczamy włosom humektantów, protein i emolientów.


        Olejowy zabieg dla włosów przetłuszczających się Konopia&Kokos, Iossi


        Nigdy nie myślałam, że traktowanie skóry głowy olejami skończy się u mnie dobrze, a tu proszę:) Nie dość, że wcierka nie obciąża skóry głowy, to to, co robi z włosami to istne mistrzostwo - nigdy nie mam tak miękkich włosów jak po jej zastosowaniu:) Są odczuwalnie bardzo odżywione i gładsze.


        Żel bambusowy, Beauty Kei



        Żel ten sprawdził się na mojej twarzy średnio, ale za to bardzo lubią go moje włosy. I podobnie jak po wcierce - moje włosy są tak miękkie, że mam ochotę cały czas ich dotykać! Rozczesują się bardzo dobrze, nie są posklejane. Można go tez stosować na skórę głowy, wtedy powinien wzmocnić cebulki włosowe (duża ilość krzemionki i witamin), lecz ja nie próbowałam go tam używać, nakładam go na same włosy, od ucha.

        Olej z kiełków pszenicy, Zrób Sobie Krem

        Olej ten również nakładam na same włosy (omijam skalp, bo tam zazwyczaj ląduje wcierka Iossi, a poza tym sama boję się kombinować z olejami przy przetłuszczającej się skórze głowy, wolę stosować gotowe mieszanki) - najczęściej na żel bambusowy, żeby go zabezpieczyć. Olej nie obciąża moich włosów (mam włosy średnioporowate), mocno wygładza i naprawia ich strukturę. Dzięki temu wyglądają na zdrowsze.


        Wybaczcie wygląd oleju, ale męczę go już naprawdę długo:)


        Paznokcie


        First Date, NeoNail


        Tego lata kilka nowych lakierów zawładnęło moimi paznokciami. Pierwszy z nich piękny, pastelowy fiolet od NeoNail z kolekcji Pastel Romance - myślę, że nadaje się nie tylko na lato, ale też na każdą porę roku :) Mam jeszcze wielką ochotę na jaśniejszy fiolet Sweet Conquette, na razie próbuję się powstrzymać przed jego zakupem:)


         

        Chiquita Banana i Ibiza Chill, Indigo


        Trzeci i czwarty od lewej

        To dwa iście letnie kolory od Indigo, jednej z moich ulubionych firm, jeśli chodzi o lakiery hybrydowe. Moim zdaniem większość z Was wybrałaby elegancki, ale jednak dziewczęcy Ibiza Chill (boski, pastelowy łosoś!), a tym z Was, które lubią trochę poszaleć polecam żółto-zieloną Chiquitę:)


        Sexy Saksofon, Neess



        Wszelkie odcienie pomarańczy chodziły za mną tego lata i bardzo się cieszę, że dostałam w prezencie od firmy Neess lakier Sexy Saksofon do przetestowania. Jest to elektryzujący, wyrazisty kolor, nie dla wszystkich, ale jak się dobrze z takimi kolorami czujecie, to jak najbardziej polecam:) Sprawdził się u mnie latem, choć przyznam, że myślę też o im w kontekście jesiennym - mam ochotę zrobić go w macie:)



        A jakie są Wasze hity minionego lata?:)



        Buziaki,
        Maddie Ann:)

        ________________________________________

        BĄDŹ ZE MNĄ NA BIEŻĄCO!
        FACEBOOK - KLIK
        BLOGLOVIN - KLIK
        TWITTER - KLIK
        INSTAGRAM - KLIK

        MIESIĘCZNIK | 3 seriale na jesienne wieczory, cennik weselny oraz kolejne ciekawe koreańskie nowości kosmetyczne

        $
        0
        0

        Jesień w pełni, mogłabym ponarzekać, że lato się skończyło i, o Boże, jaka ja jestem smutna, ale nie. Napiszę, że to chyba najpiękniejsza jesień, jakiej kiedykolwiek doświadczyłam. Nie pamiętam tak ciepłej i długiej złotej jesieni, ponadto lato w tym roku było dla mnie wyjątkowo męczące, więc pierwszy raz w życiu muszę przyznać - lubię tę porę roku. Co prawda czuję jeszcze to niemiłe ukłucie w sercu, kiedy sobie pomyślę, że już po wakacjach, ale to jest bardziej echo przeszłości, w której chodziłam jeszcze do szkoły i jesień kojarzyła mi się tylko z początkiem roku szkolnego.


        Zostałam ambasadorką Nature Queen! 
        _______________________________________

        Tak, stało się. Zostałam czegoś ambasadorką. W zasadzie nawet nie czegoś, ale bardzo fajnej firmy produkującej naturalne kosmetyki. A że lubię produkty tego typu to chętnie wzięłam udział w konkursie i udało się - ja oraz 9 innych ambasadorek testujemy właśnie nowości od NQ, czyli 3 solne peelingi do ciała o obłędnych zapachach:) Efekty wkrótce:)



        Z małych sukcesów - stuknęło mi 1000 obserwatorów na Instagramie. Z dużych - odkryłam przyczynę swojego złego samopoczucia - ciągłych nudności, bólów brzucha, ogólnego osłabienia, które nie dawały mi spokoju od sierpnia. Bardzo się cieszę, że mogę w końcu nad tym popracować (uprzedzam pytania - nie jestem w ciąży). Ta cała sytuacja ma jednak jeden pozytywny skutek uboczny - schudłam 3kg! Nie dziwne - nic nie mogłam jeść, a jak już mogłam to starałam się nie wpychać w siebie byle czego i mocno ograniczyłam spożycie mięsa - od razu poczułam się lepiej i przede wszystkim lżej. I nagle się okazało, że dieta wegetariańska wcale nie jest niedobra i nie smakuje trawą:)



        3 seriale, które polecam na jesienne wieczory
        _______________________________________

        Nie oglądam raczej tego, co oglądają inni, dlatego często nie ma o czym ze mną rozmawiać :)) Oczywiście żartuję, ale fakt jest taki, że ja nie wiem co to House of Cards, The Crown czy American Horror Story. Harry Potter? Nie. Riverdale? Nie wiem o czym to. Plotkara albo Orange is the new black? Pfff…. Czasem czuję się jak dziwak, bo nie oglądam tego, co wszyscy inni. Wyjątkiem jest tutaj na pewno Gra o Tron (którą i tak zaczęłam oglądać w zeszłym roku i tak mnie wciągnęła, że wszystkie sezony złapałam w dwa tygodnie) i Stranger Things.

        Ostatnio jednak z mężem pochłaniamy głownie nowe polskie seriale, ale jednym z naszych ulubieńców jest amerykański The 100. Kocham katastroficzne klimaty od małego, więc fabuła tego serialu musiała przypaść mi do gustu i tak tez się stało.


        Dwa ostatnie sezony to coś genialnego - nie pamiętam, żeby jakikolwiek serial (nie mówię o filmach) tak mnie poruszył jak ten o setce ludzi wychowanych w kosmosie i zesłanych za karę na Ziemię.

        Odkryliśmy też dwie polskie perełki - Rojst oraz Ślepnąć od świateł. Jeśli lubicie kryminalne seriale, trochę dekadenckie z zagadką w tle to będzie to coś dla Was.


        O ile Rojst jest świetny, to Ślepnąć od świateł jest genialny. Genialna jest fabuła, genialni są aktorzy, z Janem Fryczem na czele. Jego postać mnie jednocześnie przeraża i fascynuje, czasem się go boję, a czasem chciałabym go przytulić. Naprawdę polecam, chociażby właśnie dla niego.




        I tak nie będę idealna, ale będę miała idealną cerę
        ______________________________________

        To zadziwiające, ale ostatnio jednym z moich ulubionych miejsc, w których kocham przebywać jest nie drogeria, ale Empik lub księgarnia. Nie czytam raczej powieści (bo jak się już wkręcę, to stracę kontrolę nad tym, co się wokół mnie dzieje, a to jest jedna z najgorszych rzeczy, która może mi się przytrafić), preferuję literaturę faktu na przykład, coś historycznego, psychologicznego, i oczywiście kosmetologiczno-dermatologicznego. Rzuciłam się na książkę Tatiany Mindewicz-Puacz "Luz. I tak nie będę idealna"(kto kocha oglądać "Projekt Lady" jak ja?) i pochłonęłam w całości. Ta lektura dała mi poczucie, że nie tylko ja jedyna na tym świecie cierpię z powodu swoich słabości i tego, że, tak po głębszym zastanowieniu, ideałem być się przecież nie da. Ciężko jest sobie to uświadomić w dzisiejszych czasach.



        Drugą pozycją, którą również pochłonęłam w całości, były "Sekrety Urody Koreanek" Charlotte Cho, którą pewnie niektóre z Was znają na pamięć, a ja z tą pozycją jak zwykle byłam sto lat za dinozaurami. Ogólnie lektura mi się podobała, ale cały czas męczy mnie jedna kwestia - czy naprawdę nakładanie na skórę aż tylu kosmetyków ma sens? Ostatnio mocno się nad tym zastanawiam, podświadomie poszukując kosmetyków z jak najprostszym składem.



        Cennik weselny, czyli daj mi w kopercie konkretną kwotę, albo będę zawiedziona
        ______________________________________

        Niedawno natknęłam się w Internecie na artykuł, którego tytuł był w iście clickbajtowym typie. 




        Nie cierpię prosić kogoś o coś i w głowie mi się nie mieści, jak można oczekiwać konkretnych kwot, które mają się znaleźć w kopertach od gości. Ze zdumieniem przyglądałam się scenie w jednej z amerykańskich komedii romantycznych, w których para przed ślubem wybiera się do sklepów i oznacza specjalnym czytnikiem produkty, które chcieliby otrzymać w prezencie, a potem podaje tą listę sklepów gościom, by mogli im kupić to, czego sobie zażyczyli. Z jednej strony przyznaję - ten zabieg eliminuje problem niechcianych prezentów, ale z drugiej wygląda to tak, jakby Ci nowożeńcy zapraszali ludzi dla korzyści, jakby chcieli zrobić z ich ślubu i wesela jakiś biznes.

        Dokładnie tak to wygląda moim zdaniem w przypadku autorki tego tekstu (nie wiem, czy jest prawdziwy, ale załóżmy, że tak). Trzeba mieć tupet, żeby powiedzieć: "jestem zawiedziona moim bratem, bo mi dał za mało w kopercie. Przecież stać go na to, żeby dać mi więcej". Dać mi, dać, daj, daj, daj, daj... Samo to słowo wywołuje we mnie nieprzyjemne dreszcze. Ponadto ocenianie ludzi na podstawie ich sytuacji materialnej jest słabe do kwadratu. To tak jakby ktoś mówił "nie lubię cię i nie chcę utrzymywać kontaktu z Tobą, bo mam z tego mało korzyści". Dla mnie nie ulega wątpliwości, że autorka jest materialistką, a to, że rodzina i przyjaciele byli z nią w, zakładam, najważniejszym dniu życia, nie ma dla niej większego znaczenia niż to, ile mogła na tym weselu zarobić. A Wy jak uważacie?



        Nowa seria postów na blogu i kosmetyczne hity lata 2018
        ______________________________________

        W październiku podjęłam się zebrania w jednym miejscu nowości z zakresu stylizacji paznokci pod szyldem Subiektywnego Przeglądu Nowości. Tak oto nazywać się będzie nowa seria postów na moim blogu (będzie, bo dopiero pojawił się jeden post, więc seria to jeszcze nie jest). Niedługo planuję SPN z kosmetykami naturalnymi w związku ze zbliżającymi się targami kosmetyków naturalnych Ekocuda (kto będzie - zgłaszać się!). Myślę, że na pewno wybiorę dla Was mnóstwo ciekawych rzeczy:) Link TUTAJ .



        Nie był to jedyny podsumowujący post w tym miesiącu, bo do kupy zebrałam także wszystkich ulubieńców minionego lata. Jeśli chcecie się dowiedzieć, jaki jest mój ostatni hit na naczynka oraz który szampon włosów pokochałam najbardziej, to zapraszam do kliknięcia w link TUTAJ :)


        Koreańskie nowości
        ____________________________________

        Po świetnych maseczkach w płachcie od Holika Holika i Helloskin oraz płatkach pod oczy Gold Racoony od Secret Kei (krótkie recenzje tych produktów znajdziecie pod linkiem z letnimi hitami) przyszedł czas na dalsze odkrywanie koreańskich perełek. Zakupiłam w drogerii Novaya (link) plasterki na wypryski ropne oraz esencję z 95% filtratem ze sfermentowanych drożdży - obydwa produkty  są od CosRx (ta firma ostatnio mnie intryguje). Przez to, że moja skóra jak nigdy dotąd stała się wrażliwa na śmieciowe jedzenie (może dlatego, że odzwyczaiłam od niego swój organizm, choć przyznam, że zdarza mi się czasem zjeść coś niezdrowego) i każde czipsy i słodycze wychodzą mi często na czole. Wczoraj zakupiłam drugie opakowanie tych plasterków, a jak ja kupuję drugie opakowanie czegoś, to znaczy, że to naprawdę działa:) Wyglądają jak plasterki na opryszczkę lub na pęcherze i potrafią rozpuścić wydzielinę ropną i bardzo skutecznie zmniejsza stan zapalny. Na pewno coś więcej o ich napiszę, bo zasługują na osobny wpis jak nic innego.


        Nigdy nie używałam żadnej esencji, więc tym bardziej byłam jej ciekawa, poza tym obiecano mi na opakowaniu rozjaśnienie przebarwień, ogólne poprawienie odżywienia i nawilżenia skóry. Jeśli chodzi o przebarwienia to i tak znikają teraz (mam piegi, małe przebarwienie na policzku i na brodzie po pryszczu), bo słońce już nie to, co 3 miesiące temu, więc w sumie nie wiem, czy mogę przypisać tej esencji ten proceder, ale wiem jedno - esencja utrzymuje nawilżenie skóry na prawidłowym poziomie. Robi to na tyle dobrze, że mogę użyć pod makijaż bardzo lekkiego kremu i nie czuję dyskomfortu, co zazwyczaj miało miejsce, gdy nie używałam esencji - musiałam wtedy zaopatrzyć buzię w mocniej nawilżający produkt o trochę bogatszej konsystencji, a jak wiadomo makijaż na takim kremie przy mieszanej skórze zaraz zacznie błyszczeć i wycierać się w strefie T. Taki lekki krem jest dla mnie teraz na wagę złota, ponieważ przerzuciłam się na podkłady mineralne. 




        To by było na tyle, jeśli chodzi o ten miesiąc. Dajcie znać, jak spędziliście październik i co Was dobrego spotkało:)


        Buziaki,
        Maddie Ann:)

        __________________________________________

        BĄDŹ ZE MNĄ NA BIEŻĄCO!
        FACEBOOK - KLIK
        BLOGLOVIN - KLIK
        TWITTER - KLIK
        INSTAGRAM - KLIK

        Jagody Acai, Bambus czy Imbir? - peelingi solne do ciała Nature Queen | RECENZJA

        $
        0
        0

        Kto się lubi drapać? Przyznajcie - jest w we wszelkich peelingach coś głębszego niż tylko usuwanie martwego naskórka. Masaż jaki sobie fundujemy pobudza do działania, dodaje energii, ale też relaksuje i dosłownie zdejmuje całą tę "opuchliznę", która gromadzi się w ciele po całym dniu pracy (ten, kto ma stojącą pracę, ten wie, o czym mówię). Korzyść nie tylko dla ciała, ale też dla ducha:)

        Przetestowałam ostatnio trzy peelingi w ramach programu ambasadorskiego firmy Nature Queen. Muszę się Wam do czegoś przyznać - wcale nie miałam ochoty ich otwierać. Myślicie, że nie interesowała mnie ich zawartość? Oj nie! Interesowała mnie i to bardzo, ale opakowania tak mi się spodobały, że szkoda mi było je otworzyć i przerwać tę kolorową tasiemkę :D Wiem, może to nie do końca normalne, ale uwielbiam kosmetyki w czarnych pudełeczkach czy słoiczkach. Tutaj ten kolor został przełamany delikatnie innym. I to jeszcze tematycznie - peeling jagody acai fioletem, bambus - zielenią, a imbir - pomarańczowym. Może nie zawsze o tym piszę, ale zawsze zwracam uwagę na szatę graficzną opakowań.



        Pokaż kotku, co masz w środku - składy peelingów
        __________________________________________________

        No tak, więc wygadałam się już - od Nature Queen dostałam peelingi z jagodami acai, bambusem i imbirem. Każdy peeling jest przypisany do innej linii, każdy pachnie inaczej. Są to peelingi solne - ucieszyłam się z tego powodu, bo w sumie to jeszcze takich, o dziwo, nie próbowałam. Do tej pory byłam fanką cukrowych, mocno trących peelingów i właśnie takie wybierałam, więc z ciekawości sięgnęłam tym razem po nowe peelingi NQ.


        Co mamy w składzie? Oczywiście głównie sól jodowo-bromowa. Potem głównie bardzo ciekawe emolienty - olej macadamia, jojoba, ze słodkich migdałów, masło shea, wosk pszczeli, a także glicerynę i dodatkowo sproszkowany cynamon w przypadku peelingu imbirowego oraz drobinki czarnej porzeczki i ekstrakt z jagód acai w peelingu jagodowym. Jeżeli chcemy pozbyć się cellulitu olej macadamia oraz masło shea nam w tym pomogą, olej jojoba i ze słodkich migdałów natłuszczą i zregenerują skórę, wosk pszczeli zadziała ochronnie, a gliceryna nawilżająco. Bardzo podoba mi się wyjaśnienie w składzie co wchodzi w skład substancji zapachowej - to bardzo dobra informacja dla osób uczulonych na związki zapachowe.



        Peeling Bambus - Linia nawilżająco - kojąca
        ____________________________________________


        To dla mnie najdelikatniejszy z peelingów.  Jego zapach jest bardzo świeży i lekki, niemęczący. Jest też najprostszy w składzie.





        Peeling Jagody Acai - Linia antyoksydacyjna
        ____________________________________________


        Ze względu na dodatek drobinek z czarnej porzeczki wydaje się być troszkę mocniejszy. Obecność ekstraktu z jagód acai działa przeciwutleniająco na naskórek. Jego zapach jest słodkawy i pudrowy (porównałabym go do perfum) - dla mnie odrobinę męczący.




        Peeling Imbir - Linia rozgrzewająco - ujędrniająca
        ____________________________________________ 


        Zapachowo to właśnie ta wersja przypadła mi najbardziej do gustu. Nie jest to zapach prawdziwego imbiru, który pachnie bardziej jak trawa cytrynowa, bardziej mi przypomina pomarańczę z korzennymi przyprawami. Dodatek drobinek cynamonu pomaga złuszczać naskórek jeszcze skuteczniej i poprawia krążenie, co powinno zainteresować osoby walczące z cellulitem.



        Moja opinia
        _____________________________________

        Każdy z tych peelingów, mimo, że są delikatniejsze od cukrowych, bardzo dobrze usuwają martwy naskórek. Dla niektórych drobniejsze ścierniwo może być dużą zaletą - sól nie drapie aż tak, jak kryształy cukru. Dzięki temu złuszczanie za pomocą takiego peelingu jest dokładniejsze - skóra nie jest podrapana, ale wyraźnie miękka i oczyszczona.

        Peelingi wywarły na mnie bardzo dobre wrażenie. Myślałam, że nie będą tak dobrze złuszczały jak cukrowe, ale myliłam się - są świetne, skóra jest dokładnie oczyszczona, martwy naskórek jest usunięty całkowicie, a najfajniejsze chyba w tym wszystkim jest to, że nie trzeba smarować skóry balsamem - po peelingu zostaje na skórze cienka olejowa warstwa, dzięki której używanie jakiegokolwiek smarowidła mija się z celem:) Ponadto te zapachy... Ach, gdybym mogła w jakiś sposób przekazać Wam woń peelingu imbirowego!



        Buziaki,
        Maddie Ann:)

        ____________________________________________

        BĄDŹ ZE MNĄ NA BIEŻĄCO!
        FACEBOOK - KLIK
        BLOGLOVIN - KLIK
        TWITTER - KLIK
        INSTAGRAM - KLIK


        CosRx Galactomyces 95 Tone Balancing Essence, czyli koreańskie cudo, które uratowało mi skórę | OPINIA, SKŁADNIKI AKTYWNE

        $
        0
        0
        Kosmetyki koreańskie kuszą nas coraz częściej z polskich półek i to nie tylko ze względu na piękne opakowania, ale też przez bardzo dobre opinie na ich temat. Raczej nie są to kosmetyki naturalne, choć jest kilka firm koreańskich, które oferują świetne składy, np. Benton, ale to też zależy często od pojedynczego produktu. Kosmetyk, który chcę Wam dziś zaprezentować to esencja z filtratem ze sfermentowanych drożdży od CosRx, kupiona w niezawodnej Drogerii Novaya i jeśli chcecie się dowiedzieć, w jaki sposób produkt ten naprawił (tak, nie boję się tego słowa) mi skórę i czy jego skład jest ok, to zapraszam do czytania dalej:)



        CO SIĘ DZIAŁO Z MOJĄ CERĄ?

        Zacznijmy może od tego, co z moją cerą było nie tak. Głównym moim problemem, który nasilał się wraz z rozpoczęciem sezonu grzewczego było swędzenie skóry. Miałam na twarzy trzy lekko czerwone placki, które swędziały, były dość suche i trochę chropowate pod palcami. Pojawiały się w okresie zimowym i potrafiły odpuścić dopiero w okresie letnim (czerwiec/lipiec). Męczyłam się z tym około trzech lat - najlepiej było latem i jesienią, a jak tylko zaczynała się zima, problem wracał i nie mogłam dać sobie z nim rady. Oczywiście pierwsze, o czym pomyślałam to odwodnienie skóry, przez co została naruszona jej warstwa hydrolipidowa. Doraźnie pomagał mi krem do twarzy z serii ultranawilżającej z mocznikiem 3% od Ziaji - dobrze go pamiętam, bo niwelował swędzenie, świetnie nawilżał i koił, a przy tym nie był tłusty i mogłam go stosować pod makijaż (wtedy używałam kremowych podkładów, teraz stosuję mineralne i szczerze mówiąc nie jestem pewna, czy by się z nimi polubił. Był lekki, ale jednak bogaty, jakkolwiek głupio to brzmi:) ). Jednak poprawa była krótkotrwała, tak jak napisałam wcześniej - doraźna. Próbowałam później z żelem aloesowym od Skin 79, ale nie zauważyłam poprawy. Eksperymentowałam też z olejami i cięższymi kremami, ale też nie dawało to rezultatu - tak jakby mojej cerze brakowało jeszcze czegoś. Poza tym z emolientami muszę uważać - mam cerę mieszaną i lekkie zaskórniki, nie chciałam pogłębiać tego problemu. Swędzenie ustąpiło samoistnie latem, a jesienią w moje ręce wpadła esencja od CosRx...

        ANALIZA SKŁADNIKÓW AKTYWNYCH, KONSYSTENCJA, ZAPACH

        Szczerze mówiąc początkowo spodziewałam się podobnego efektu, jak przy żelu aloesowym, czyli żadnego:). Jednak do kupna zachęciły mnie nie tylko świetnie opinie krążące w internecie, ale też bardzo przyjemny, jak na kosmetyki koreańskie, skład: 




        Na pierwszy plan wysuwa się filtrat ze sfermentowanych drożdży Galactomyces Ferment Filtrate (GFF), czyli w skrócie produkt uboczny z fermentacji sake :) Jest go tutaj aż 95% i bardzo mnie to przekonało. W końcu to nie jest zwykła woda:) Przede wszystkim ten filtrat działa na skórę jak probiotyk - działa ochronnie, odbudowuje florę bakteryjną i przywraca warstwę hydrolipidową do formy, silnie ją nawilżając i kojąc. Dodatkowo nadaje się dla cer naczyniowych i pomaga rozjaśnić przebarwienia. Poza tym jest świetny w walce z trądzikiem, zablokowanymi porami oraz nadmiernie przetłuszczającą się skórą. Produkt do wszystkiego, czyli do niczego? Nie tym razem i zaraz postaram się to udowodnić:) Ale spójrzmy jeszcze w skład - co dodatkowo zawiera esencja?

        Na drugim miejscu widnieje niacynamid, czyli witamina B3. Trochę niedoceniana przez konsumentów, ale bardzo ważna w pielęgnacji. Niacynamid jest substancją, która uczestniczy w wielu ważnych procesach zachodzących w skórze, jej działanie jest wszechstronne - reguluje wydzielanie sebum przez gruczoły łojowe, utrzymuje prawidłowe nawilżenie, rozjaśnia przebarwienia, wzmacnia naczynia krwionośne, pobudza syntezę kolagenu... Długo by wymieniać, ale myślę, że przedstawiłam jego najważniejsze właściwości. Dodatkowo nie podrażnia skóry, więc można go stosować przy cerze wrażliwej.

        Dalej mamy kwas hialuronowy, czyli popularny humektant, wiążący wodę w naskórku i zapobiegający jej utracie. I tu muszę koniecznie zaznaczyć, bo nie wszyscy jeszcze o tym wiedzą - kwas hialuronowy nie jest kwasem pod względem chemicznym! W mojej pracy sprzedawcy niestety czasem zdarzało się, że polecając komuś kwas hialuronowy lub krem z nim, ktoś odmówił, sądząc, że kwasów stosować nie będzie, bo wypali/podrażni mu skórę.

        Na czwartym miejscu znajduje się betaina - aminokwas, pochodna glicyny, która działa bardzo podobnie do kwasu hialuronowego, czyli świetnie nawilża. Dodatkowo w składzie są pantenol, alantoina (łagodzące), gliceryna (nawilżająca) oraz przeciwzmarszczkowa adenozyna.

        Konsystencja esencji jest dość wodna, ale jednak ma w sobie coś z żelu (jest to szczególnie wyczuwalne na skórze). To taki rozwodniony żel:) Jeśli będziecie mieć z nim kiedykolwiek do czynienia, to uważajcie, żeby nie przelała się Wam przez palce (u mnie niestety tak było za pierwszym razem:)). Esencja jest też bezzapachowa, co jest bardzo dobrą wiadomością dla cer alergicznych (związki zapachowe, czy to sztuczne, czy olejki eteryczne, są jednymi z najczęściej uczulających substancji). Kosmetyk zamknięty jest w szklanej butelce z wygodną pompką, o pojemności 100 ml.

        MOJE WRAŻENIA

        Stosowanie esencji uważałam za bardzo przyjemne - czułam realnie, że to jest właśnie to, czego mojej skórze brakowało. Ze względu na swoją rzadką konsystencję wchłaniała się błyskawicznie i nie blokowała porów. Silnie nawodniła moją skóra i rewelacyjnie ją ukoiła. Czułam tez działanie wygładzające, lekko też rozjaśniające, ale nie w takim stopniu, żeby rozjaśniła moje przebarwienia. Bardziej tutaj chodzi o zmniejszone czerwienienie się skóry. Używałam jej pod krem - i to jest bardzo ważne! Ponieważ mamy tu sporo humektantów, musimy je zabezpieczyć czymś, co ma w składzie jakiś emolient, czyli krem lub olej/serum olejowe. Esencja nie nadaje się do stosowania samodzielnie - wtedy może przynieść odwrotny efekt, ściągnąć skórę i ją wysuszyć (niezabezpieczone humektanty zaczynają pobierać wodę z głębszych warstw skóry). 

        Wdrożyłam ten produkt do pielęgnacji jesienią, ok. października. Ku mojemu zdziwieniu (bo przygotowywałam się i zbierałam swoje siły psychiczne do ponownej walki ze swędzeniem skóry w okresie grzewczym), żadne podrażnienia, suchość i, co najważniejsze i najbardziej uciążliwe, świąd nie powróciły ani na moment. To wyglądało tak, jakbym nigdy nie miała takiego problemu! Mijały zimowe miesiące, a po moim problemie nie było ani śladu. Esencja starczyła mi na ponad pół roku stosowania, wiec uważam ją za niebywale wydajny produkt (jedna, dwie pompki wystarczyły, by pokryć twarz i szyję, używałam jej też pod oczy). Widocznie probiotyczne działanie drożdży wręcz naprawiło moją skórę, jakby ją... "połatało", tak jak się łata stare, dziurawe dżinsy. A nie, przepraszam. W dziurawych dżinsach się przecież teraz chodzi:) Flora bakteryjna została odbudowana, więc moja skóra lepiej sobie radzi z niedobrymi bakteriami i innymi syfami.

        Ponadto muszę wspomnieć o wspaniałych klientkach (jeśli to czytają i wiedzą, że ja to ja, to serdecznie pozdrawiam!) w mojej poprzedniej pracy - zauroczona działaniem esencji zaczęłam ją polecać głównie osobom z trądzikiem, z podrażnioną i odwodnioną skórą i taką, z którą nie wiadomo, co zrobić, bo reaguje źle na wszystkie zabiegi i kosmetyki. 99% klientek wyrażało pozytywne opinie na temat Galactomyces 95 Tone Balancing Essence - zazwyczaj okazywało się, że skóra sama nie dawała sobie rady nie tylko z bakteriami czy zanieczyszczeniem powietrza, ale także mocnym oczyszczaniem czy stosowaniem silnych substancji, takich jak retinol, srebro, kwasy czy antybiotyki, przez dłuższy czas. Wysnułam z tego taki wniosek, że GFF po prostu pomaga wrócić skórze do równowagi, głównie po stoczonych bojach z trądzikiem, zmęczonej i podrażnionej. Tak jak probiotyki doustne pomagają nam po antybiotykoterapii. 



        Odkąd skończyłam stosować esencję minęło ponad pół roku, jest styczeń, aura zimowa trwa w najlepsze, a skóra nadal nie swędzi. To chyba pierwszy produkt kosmetyczny, z jakim miałam do czynienia, który dał trwały efekt i nie jest konieczne stosowanie go w sposób ciągły, a by ten dobry efekt utrzymać. Oczywiście dbam teraz bardziej o odpowiednią ilość humektantów względem emolientów i myślę, że to też bardzo pomaga. Ponadto, co również Wam polecam, dokładnie słucham potrzeb swojej skóry - nie jest ważne w jakim jesteśmy wieku, czy musimy używać kremu 30+ czy 50+, ważne jest dawać jej to, czego potrzebuje i przestać jej męczyć tym, co zaburza jej warstwę hydrolipidową (np. mocne oczyszczanie, toż to ostatnio jakaś plaga), bo wtedy dzieją się różne, niefajne rzeczy, z którymi nie możemy sobie dać rady i nie wiemy, skąd się wzięły.

        Esencja kosztuje ok. 85zł i możecie ją kupić pod TYM linkiem (artykuł nie jest sponsorowany).

        Dajcie znać w komentarzu, czy znacie tą esencję, czy kiedykolwiek ją stosowaliście i jakie były Wasze wrażenia:)


        Buziaki,
        Maddie Ann:)

        ____________________________________________

        BĄDŹ ZE MNĄ NA BIEŻĄCO!
        FACEBOOK - KLIK
        BLOGLOVIN - KLIK
        TWITTER - KLIK
        INSTAGRAM - KLIK


        Walentynkowe promocje - przegląd sklepów internetowych z kosmetykami. Pomysły na prezent na Walentynki i Dzień Kobiet. Semilac, NeoNail, Indigo, Elisium, Nacomi, Minti Shop itd.

        $
        0
        0
        Walentynki tuż tuż, a za nim za chwilę pojawi się Dzień Kobiet. Jako, że jest to blog kosmetyczny, postanowiłam przejrzeć kilka ciekawych sklepów internetowych z kosmetykami i produktami do hybrydowego manicure oraz zawrzeć w poście oferty i promocje, które mogą Was zainteresować. Wpis ten jest oczywiście nie tylko dla Panów - to świetna okazja, żeby sprawić samej sobie prezent! Jeśli jeszcze nie przyszedł Wam do głowy żaden pomysł na prezent walentynkowy czy z okazji Dnia Kobiet, to serdecznie zapraszam do lektury, może znajdziecie coś ciekawego:)

        PSST!... Pod każdym screenem ze sklepu internetowego umieściłam linki do nich - żeby było szybciej i sprawniej. Nie dziękujcie:)



        KOSMETYKI DO PIELĘGNACJI I MAKIJAŻU


        Minti Shop

        Minti Shop przygotował dwie interesujące oferty. Pierwsza z nich to obniżka do -30% na kosmetyki do makijażu. Po kliknięciu w baner pojawiają się kosmetyki takich firm, jak Nabla, Anastasia Beverly Hills czy Affect - można tu przebierać w paletach cieni do powiek, które są bardzo polecane, ale też w szminkach i podkładach. Warto skorzystać, tym bardziej, że kosmetyki tych firm do najtańszych nie należą.


        Screeny ze strony https://mintishop.pl/

        Jeśli jesteście fankami NeoNaila to bardzo polecam zajrzeć na Minti Shop - drogeria przygotowała promocję -30% na wszystkie lakiery hybrydowe i akcesoria tej firmy! Lakier warty 29 zł, można zgarnąć za niewiele ponad 20 zł. NeoNail to jedna z moich ulubionych firm, jeśli chodzi o lakiery hybrydowe - są odpowiednio gęste, nie rozlewają się na skórki i świetnie kryją, do tego mają rewelacyjną gamę kolorystyczną. Śpieszcie się, bo oferta trwa do wyczerpania zapasów!

        Screen ze strony https://mintishop.pl/

        Cocolita

        Cocolita kusi promocją do -50% na marki L'oreal (polecam tusz do rzęs Volume Milion Lashes!), Maybelline oraz Nyx.Do 50% przeceniona także kosmetyki firmy Makeup Revolution - tu polecam świetne cienie - są miękkie, delikatnie satynowe i dobrze się blendują. Promo na Makeup Relution tylko do 12 lutego!

        Ponadto mamy tu jeszcze ciekawą ofertę na kosmetyki Ecocera (pudry ryżowe i bambusowy to bajka) oraz naturalne włoskie kosmetyki Equilibra (po -30%) - szampon aloesowy jest genialny! Świetnie nawilża włosy, bardzo dobrze się po nim rozczesują, są mega miękkie i gładkie. Pamiętam, że czasem nie potrzebowałam do niego odżywki:) Z chęcią do niego kiedyś wrócę - może teraz, skoro taka fajna promocja? :)



        Screeny ze strony: https://www.cocolita.pl/


        Drogeria Novaya

        Jest to moja najukochańsza drogeria - świetny asortyment, szeroki wybór, jeśli chodzi o kosmetyki naturalne, fajne promocje:) Jeśli szukacie drogerii, w której są wszystkie aktualne kosmetyczne hity Internetu to znajdziecie je wszystkie właśnie w Drogerii Novaya. Polecam szczególnie osobom, które nie lubią wydawać pieniędzy na przesyłkę - wszystko jest w jednym miejscu:) W zasadzie większość kosmetyków których ostatnio używałam bądź używam nadal jest właśnie stamtąd - ostatnio napisałam Wam artykuł o świetnej koreańskiej esencji, która uratowała moją przesuszoną i swędzącą skórę, kupiłam ją właśnie w tej drogerii.



        Na pierwszy rzut oka mamy w promocji totalny hit, czyli wodę różaną Make Me Bio w mega promocji 11,99! Zazwyczaj woda ta kosztuje ok. 16zł, w promocji najczęściej ok. 14,50. To chyba najtańsza cena w Internecie! Woda różana jest świetnym pomysłem na prezent dla każdej kobiety - świetnie nawilża skórę, mocno ją odżywia i odświeża. Można jej też używać na włosy jako podkład pod olej lub rozrabiać z nią maseczki glinkowe. Woda tej firmy to chyba najchętniej kupowana woda kwiatowa w ogóle (sprzedawałam ją, to wiem ;)) Do tego proponowałabym dobrać krem różany tej samej firmy, można się jeszcze pokusić o serum - i już mamy piękny różany zestaw dla ukochanej czy mamy lub siostry.

        Ponadto Novaya proponuje też rewelacyjne odżywki do włosów Anwen w tańszej cenie - każda włosomaniaczka zna tę firmę i jeśli Wasza kobieta uwielbia dbać o włosy, to koniecznie odwiedźcie ta stronę - znajdziecie tam też maski, szampony i olejki:)



        Screeny ze strony https://novaya.eu/


        Namera.pl

        Przyznam szczerze, że szukałam promocji na produkty Elisium, ale trafiłam jeszcze lepiej. Na Namera.pl znajdziecie produkty Elisium (lakiery hybrydowe oraz genialny akrylożel Flexy Gel, o którym napisałam już posta i jest to najchętniej odwiedzany post na moim blogu! Jeśli nie wiecie jak go używać, to serdecznie zapraszam do linka poniżej) oraz Nacomi - świetne kosmetyki naturalne (furorę robią pudry do kąpieli, olejek do włosów i pięknie pachnące kosmetyki do pielęgnacji ciała).



        Drogeria oferuje do 50% zniżki na wszystko! Promocja trwa aż do 16 lutego i myślę, że warto z niej skorzystać. Lakiery hybrydowe Elisium kupicie za.. 15zł za sztukę, a Flexy Gel już za 34 zł za 25g! Kosmetyki Nacomi też są rewelacyjnych cenach, więc nie pozostaje nic innego, jak odwiedzić stronę:)

        Screen ze strony https://namera.pl/





        LAKIERY HYBRYDOWE


        Semilac

        Może nie wszyscy wiedzą, ale Semilac od jakiegos czasu sprzedaje nie tylko produkty do paznokci, ale też do makijażu. I tu mamy ciekawą ofertę - 50% zniżki na kosmetyki do makijażu oraz, jeśli wybierzecie pomadkę, to dodatkowo możecie ją spersonalizować!

        Ponadto firma wprowadziła 3 przepiękne, limitowane odcienie czerwonego, a przy zakupie za 150 zł dostajecie wybrany z dwóch lakier hybrydowych za grosz. Poniżej baner, który przekieruje Was od razu do sklepu:





        Screeny ze strony https://semilac.pl/

        Ja wybieram miętowy, a Wy? ;)


        NeoNail

        Za kocham lakiery tej firmy - napisałam już wcześniej. Niektóre ich kolory chyba będę miała już zawsze, szczególnie Sweet Coquete, First Date, First Love, Lotus Flower czy Sexy Red. Polecam przejrzeć:) Poniżej zamieszczam link do Ceneo do trzech moich ukochanych lakierów z tej firmy, gdzie możecie sobie porównać ceny, ale wiadomo, że promki obowiązują na głównej stronie:)





        Na stronie NeoNaila widnieje świetna promocja walentynkowa - przy zakupie dowolnego lakieru hybrydowego otrzymujemy pomadkę za 1zł (tak, NeoNail też ma kosmetyki do makijażu:)). Poza tym przy zakupie online za conajmniej 110zł dostajecie 2 lakiery po złotówce za sztukę, w sklepie stacjonarnym przy zakupie za co najmniej 60zł - jeden lakier za 1zł. Chyba się sama skuszę;)


        Screeny ze strony https://www.neonail.pl/


        Indigo

        To kolejna firma, którą polecam - lakiery Indigo są gęste, nie zalewają skórek, no i te koloryy.... Uwierzcie mi, jest w czym wybierać:) Polecam kolory: Ibiza Chill, Chiquita Banana, Lady Ferrari, Marzipan Nude:)

        Marka przygotowała z okazji Walentynek promocję -14% na wybrane lakiery hybrydowe w odcieniu czerwonym.




        Stilla - Bransoletki Handmade

        Jeśli nie kosmetyki, to może biżuteria? Nie zawsze znamy rodzaj i preferencje skóry, toteż prosta bransoletka może okazać się świetnym, uniwersalnym prezentem dla Waszych kobiet:) A jeszcze taka bransoletka zrobiona ręcznie to już w ogóle:)

        Jakiś czas temu ruszyłam z wyrobem takich bransoletek i myślę, że najwyższy czas, aby się zareklamować. Są to proste, minimalistyczne bransoletki na sznurku z przeróżnymi dodatkami: koralikami, zawieszkami ze stali chirurgicznej lub kryształami Swarovskiego. Wszystkie bransoletki są regulowane, niektóre dobieram kolorem do znaku zodiaku:) Serdecznie polecam i zachęcam do polajkowania i obserwacji kont na Facebooku i Instagrami - staram się codziennie dodawać nowe zdjęcia i filmy z bransoletkami w akcji.

        Stilla: FACEBOOK
        Stilla: INSTAGRAM







        To by było na tyle! Mam nadzieję, że już wiecie, co kupić na Walentynki lub Dzień Kobiet Waszym bliskim osobom:) Jeśli będziecie mieć pytania - piszcie w komentarzu:)




        Buziaki,
        Maddie Ann:)
        _________________________________________

        BĄDŹ ZE MNĄ NA BIEŻĄCO!
        FACEBOOK - KLIK
        BLOGLOVIN - KLIK
        TWITTER - KLIK
        INSTAGRAM - KLIK


        Kosmetyczne hity stycznia 2020 - Organic Life, Rituals, Benton, Alkemie, Ziaja, Aloesove | Moja opinia

        $
        0
        0
        Testy kosmetyków, które ostatnio nabyłam/zdobyłam wypadły dość dobrze. I z tego względu chciałabym dziś podzielić się z Wami moimi kosmetycznymi ulubieńcami stycznia 2020 :) Są tu też takie kosmetyki, o których nigdy nie pisałam, ale bardzo zasługują na swoje miejsce na moim blogu - przeważnie są to produkty, które testowałam w zeszłym roku i myślę, że kupiłabym je ponownie.

        PS. Pod każdym produktem dodałam specjalne rotatory (banery) z odnośnikami do porównywarki cenowej, dzięki której zobaczycie, gdzie najtaniej kupicie dany produkt. W banerze, oprócz opisywanego przeze mnie kosmetyku umieściłam jeszcze po dwa, które polecam z danej firmy:) Jeśli nie widzicie rotatorów - wstrzymajcie bądź wyłączcie wtyczkę AdBlock na tej stronie:)




        Fitoregulator Oczar wirginijski, Organic Life


        Fitoregulatory od Organic Life to po prostu regenerujące kremy do twarzy ze skoncentrowaną zawartością głównego składnika odżywczego, w tym przypadku oczaru wirginijskiego (są jeszcze fitoregulatory z bylicą boże drzewko, arniką, kasztanowcem czy nagietkiem - zależy od typu cery i ewentualnie problemu skórnego). Jak wiele z Was wie - oczar świetnie wzmacnia rozszerzone naczynka krwionośne i łagodzi zaczerwienienia.



        Produkty te są określane przez producenta jako dermokosmetyki. To bardzo dobre wyjście dla tych z Was, które kochają kosmetyki naturalne - skład jest naprawdę bardzo dobry! Oprócz wyciągu z oczaru mamy tu również m.in. olej macadamia, masło shea, kakaowe, wit. A i E oraz glicerynę i pantenol. Konsystencja kremu jest lekka, ale jak na taką delikatną strukturę to krem bardzo dobrze nawilża. Głównym plusem jest to, że faktycznie koi i regeneruje, a czerwone plamki są mniej widoczne. Używam go raczej na dzień - nadaje się pod makijaż mineralny, ale myślę, że gdy zaczną się upały i moja skóra będzie potrzebowała lżejszej konsystencji także na noc, to użyję go też w wieczornej pielęgnacji.



        Cena: ok. 30-35zł
        Gdzie kupić: na stronie producenta, Drogeria Novaya

        Kliknij w baner poniżej i zobacz, gdzie jest najtaniej!



        Krem pod oczy Fermentation Eye Cream, Benton

        Benton to koreańska marka z bardzo dobrymi składami. Jego głównym składnikiem jest sfermentowany filtrat z drożdży, który jest dla mnie jak do tej pory najlepszym składnikiem kosmetyków. Ostatnio rozpisywałam się na jego temat przy okazji recenzji esencji Galactomyces Tone Balancing Essence od CosRx - jeśli jesteście ciekawi, co takiego robi ten składnik, to zapraszam na posta:


        Oto pełny skład kremu pod oczy: 

        Galactomyces Ferment Filtrate, Bifida Ferment Lysate, Butylene Glycol, Caprylic /Capric Triglyceride, Glycerin, Cetostearyl Alcohol, Cetyl Ethylhexanoate, Water, Macadamia Temifolia Seed Oil, Cetearyl Olivate, Sorbitan Olivate, Pentylene Glycol, rh-Oligopeptide-1, Ceramide NP, Sodium Hyaluronate, Aloe Barbadensis Leaf Extract, Adenosine, Allantoin, Althaea Rosea Root Extract, Betaine, Panthenol, Beta-Glucan, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Arginine, Zanthoxylum Piperitum Fruit Extract, Pulsatilla Koreana Extract, Usnea Barbata (Lichen) Extract, Sorbitan Stearate.

        Jak na kosmetyk koreański, skład jest niezły. Oprócz drożdży mamy też olej macadamia, kwas hialuronowy, ceramidy, rh-oligopeptyd, ekstrakt z aloesu i prawoślazu, betaina, beta-glucan.... same dobroci:) 



        Ujęła mnie gęsta konsystencja tego kremu - lubię takie treściwe formuły, ale nie jest to krem, który zostawia tłustą warstwę na skórze. Wchłania się całkowicie, skóra jest rewelacyjnie nawilżona, mega gładka i ujędrniona. Mam wrażenie, że odkąd stosuję ten krem, to moje zmarszczki pod oczami tak jakby... mniej mi przeszkadzają? Ciężko to opisać, ale wydaje mi się, że przez to, że skóra jest doskonale nawilżona i odżywiona to te zmarszczki są mniej widoczne:) Jak dla mnie to do tej pory zdecydowanie najlepszy krem pod oczy, jakiego miałam okazję używać.

        Ponadto Benton ma też rewelacyjną esencję z filtratem z drożdży i mnóstwem innych naturalnych ekstraktów i olejów roślinnych, czaję się na nią odkąd skończyłam esencję z CosRx:)

        Cena: ok. 130zł
        Gdzie kupić: skin79-sklep.pl, novaya.eu (na stronie i stacjonarnie w Warszawie), być może pojawia się też w Hebe

        Kliknij w baner poniżej i zobacz, gdzie jest najtaniej!



        Serum z potrójną witaminą C Wake Up Shot, Alkemie


        Firma Alkemie przekonała mnie swoim nowoczesnym podejściem do kosmetyki naturalnej. uwielbiam ich składy, a dobre opinie produktów tej marki kuszą do zakupów. Pierwszym moim kosmetykiem tej firmy jest serum z potrójną witaminą C - jak wiecie zmagam się z naczynkami, poza tym witamina C to świetny antyoksydant i substancja przeciwzmarszczkowa. 



        W składzie mamy witaminę C w formie wyciągu ze śliwki kakadu (najbogatsze źródło wit. C), ekstraktu z aceroli (drugie najbogatsze źródło tej witaminy) oraz dobrze przyswajalną witaminę C w formie AA2G. Ponadto w serum są jeszcze trzy bardzo dobre dla skóry oleje: tsubaki, annato i słonecznikowy, a także wit. E.


        Serum ma konsystencję kremową - i to bardzo mi się spodobało. W porównaniu do rewelacyjnego serum z wit. C i alfa-arbutyną od The Ordinary, wchłania się bardzo szybko (The Ordinary ma bardziej lepką, lekko oleistą formułę). Myślę, że dla niektórych typów cer (głównie tłustysch i mieszanych z przewagą skóry tłustej) serum może stanowić świetną bazę pod makijaż. Dla mnie, posiadaczki cery mieszanej w stronę suchą, było to trochę za mało i kładłam jeszcze na to krem, tym bardziej, że serum stosowałam na noc. Serum to strzał w dziesiątkę dla cer naczynkowych, które zmagają się z zaczerwienieniami. Po użyciu na noc, rano nie widać czerwonych plam praktycznie w ogóle. Ponadto świetnie wyrównuje koloryt cer, rozjaśnia ją. Zdarzało mi się nawet zapominać o podkładzie, bo skóra wyglądała tak, jakbym go już nałożyła:) I ten boski zapach - taki cytrusowy, cytrynowo-pomarańczowy:)

        Z tej firmy interesuje mnie chyba każdy kosmetyk, ale najbardziej nastawiam się na kupno kremu pod oczy - miałam przyjemność go wypróbować i zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie. Porównałabym go do kremu od Bentona póki co, głównie za swoją treściwszą konsystencję, czuć było, że ujędrnia skórę. Poza tym Alkemie ma w ofercie podobno rewelacyjną maskę-peeling 2w1 z  m.in. ekstraktami z żurawiny i witaminą C... Jak zobaczyłam ten bogaty skład to oszalałam z zachwytu! To będzie świetny produkt na zmęczoną i poszarzałą skórę po zimie:) (Obydwa produkty na rotatorze poniżej!)

        Cena: ok. 145zł
        Gdzie kupić: alkemie.com, novaya.eu (na stronie i stacjonarnie w Warszawie)

        Kliknij w baner poniżej i zobacz, gdzie jest najtaniej!


        Regenerujący żel aloesowy do twarzy, ciała i włosów, Aloesove


        To najlepszy aloes, jakiego używałam! Przede wszystkim czuję, że nawilża i wygładza moją skórę - porównałabym odczucie po zastosowaniu tego produktu do odczucia po użyciu dobrej koreańskiej esencji. Używam pod krem na dzień, koniecznie trzeba go nałożyć, ponieważ aloes jest humektantem i może dać uczucie ściągnięcia skóry, jeśli go nie zabezpieczymy.


        Skład jest rewelacyjny i niech Was nie zwiedzie obecność ekstraktu z aloesu na piątym miejscu w składzie - w przypadku aloesu ze Skin 79 lub Holika Holika na pierwszym miejscu mamy nie ekstrakt, a sok z aloesu, czyli tak naprawdę woda plus ekstrakt. Tego soku jest 99%, ale nie jest powiedziane, ile jest wody, a ile ekstraktu. Tak naprawdę może być go tylko 1%. w żelu Aloesove jest go minimum 20%.

        Poza tym w składzie mamy też glicerynę, pantenol, ekstrakt z miłorzębu japońskiego, a także olejek rozmarynowy i lawendowy (świetne na włosy!)

        Cena: ok. 28zł (250ml)
        Gdzie kupić: w większości drogerii internetowych i stacjonarnych

        Kliknij w baner poniżej i zobacz, gdzie jest najtaniej!



        Tonik do twarzy Jeju, Ziaja


        Przyznam szczerze, że kupiłam ten tonik ze względu na zapach, ale zachwycił mnie także efekt jaki daje na skórze - przede wszystkim nie ściąga jej i daje uczucie nawilżenia. Nic w sumie dziwnego, skóro w składzie znajduje się mleczan sodu i betaina (na drugim i trzecim miejscu!), którą są świetnymi nawilżaczami. 


        Mamy tutaj też ekstrakt z kory topoli osikowej (salicylany, dobre na stany zapalne i zatkane pory), wodę z czystka - rewelacja przy trądziku i tłustej skórze oraz olej z kamelii japońskiej.


        Cena: ok. 9zł
        Gdzie kupić: ziaja.com, sklepy firmowe Ziaja, można też spotkać w niektórych popularnych drogeriach.

        Kliknij w baner poniżej i zobacz, gdzie jest najtaniej!



        Krem do ciała Magic Touch Body Cream, The Rituals of Sakura, Rituals


        Jak to cudo pachnie! Przepiękna woń kwiatów wiśni i mleka ryżowego to coś, co spokojnie może mi zastąpić perfumy:) Oprócz pięknego zapachu ten krem przekonał mnie swoją kremową, aksamitną konsystencją i tym, że bardzo dobrze się wchłania i zostawia skórę mega gładką i pachnącą. Mogę powiedzieć, że odkryłam słowo "aksamitny" na nowo, bo właśnie taki daje efekt:) 


        Skład świetny, a w nim, oprócz ekstraktu z ryżu i wiśni mamy też wyciąg z Centella Asiatica, czyli wąkroty azjatyckiej oraz koenzym Q10:

        Aqua/Water, Cetearyl Alcohol, Glycerin, Caprylic/Capric Triglyceride, Propylheptyl Caprylate, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Undecane, Tridecane, Oryza Sativa (Rice) Extract, Centella Asiatica Extract, Prunus Avium (Sweet Cherry Fruit) Extract, Allantoin, Ubiquinone, Tocopheryl Acetate, Glyceryl Stearate, Ceteareth-20, Ceteareth-12, Cetyl Palmitate, Isohexadecane, Propylene Glycol, Sodium Polyacrylate, Tocopherol, Caprylyl Glycol, Butylene Glycol, Sodium Metabisulfite

        Krem otrzymałam w zestawie prezentowym razem z pianką pod prysznic i peelingiem do ciała, oczywiście z tej samej serii:) Już nie mogę się doczekać, aż ich wypróbuję!:)

        Cena: 25zł/70ml, 79zł/220ml
        Gdzie kupić: rituals.com, Sephora

        Kliknij w baner poniżej i zobacz, gdzie jest najtaniej!



        Jak Wam się podobają moi ulubieńcy stycznia 2020? Może znaleźliście coś ciekawego dla siebie? Dajcie znać w komentarzu:)



        Buziaki,
        Maddie Ann:)

        ____________________________________________

        BĄDŹ ZE MNĄ NA BIEŻĄCO!
        FACEBOOK - KLIK
        BLOGLOVIN - KLIK
        TWITTER - KLIK
        INSTAGRAM - KLIK



        NeoNail Be Authentic - lakier hybrydowy z nowej kolekcji Crystal Spirit - zdjęcia na paznokciach. Zdobienie wiosenne.

        $
        0
        0
        Wiele razy już o tym pisałam, ale podkreślę to ponownie - NeoNail to dla mnie jedna z najlepszych firm, jeśli chodzi o lakiery hybrydowe. Podoba mi się ich konsystencja - jest odpowiednio gęsta (nie lubię rzadkich lakierów, bo rozlewają się i zalewają skórki), przeważnie wystarczą dwie warstwy, żeby pokryć paznokieć, poza tym cenię ich bogatą gamę kolorystyczną. Ostatnio skusiłam się na lakier z nowej kolekcji Crystal Spirit i jestem mega zadowolona z koloru, jaki z samego lakieru.



        Be Authentic, bo taką nazwę nosi kupiony przeze mnie lakier, to połączenie jasnego beżu z delikatną nutą szarości. Jest to kolor typu nude, aczkolwiek wydaje się być trochę jaśniejszy niż typowe odcienie tej kategorii. Jeśli lubicie jasne, niekrzykliwe lakiery, to będzie to coś dla Was:) Poniżej zdjęcie koloru lakieru prosto z buteleczki, w naturalnym świetle.



        Wybaczcie niedociągnięcia przy skórkach, ale to jest prawa ręka pomalowana lewą (jestem praworęczna), więc nie jest idealnie:)



        Kolor ten to świetne tło dla przeróżnych zdobień! Postanowiłam więc przygotować coś wiosennego i wymalowałam na każdym palcu trochę kwiatków i kropeczek. Inspirację podejrzałam na Pinterest:)



        Zielony i czerwony kolor zdobień to także produkty NeoNail - lakiery Turquoise oraz Sexy Red:) Wspomogłam się też różowym od Chiodo i żółto-zielonym od Indigo. Kropeczki zrobione pastami SemiArt od Semilaca.



        Co do jakości samego lakieru - mam wrażenie, że jest ona ciut lepsza niż w przypadku innych moich lakierów tej firmy (choć i one są świetne). Cena lakierów wzrosła (wcześniej 29,90, teraz 34zł), szkoda, ale ja widzę różnicę na plus i jestem w stanie za to dopłacić. Mam do dziś beżowy odcień Sponge Cake i czasem muszę dać trzy cienkie warstwy, aby uzyskać pełne krycie i szczerze mówiąc spodziewałam się tego samego przy Be Authentic (jasne kolory czasem mają to do siebie, że trzeba czasem jedną warstwę dołożyć), ale nic takiego nie miało miejsca - wystarczyły dwie warstwy i krycie było pełne. Poza tym mam wrażenie, że pracuje się z nim jeszcze lepiej, niż z poprzednimi ich lakierami, Be Authentic, jest jakby minimalnie gęstszy, przez to nie rozpływa się na boki i dopóki go sama nie rozłożę, to stoi w miejscu. Jednocześnie nie ma żadnych grudek i nie warzy się . Cudo! Będę kupować więcej:)

        Kliknij i sprawdź, gdzie najtaniej!






        Czy miałyście do czynienia z lakierami NeoNail? Jakie lakiery hybrydowe lubicie i polecacie?:)



        Buziaki,
        Maddie Ann:)

        ____________________________________________

        BĄDŹ ZE MNĄ NA BIEŻĄCO!
        FACEBOOK - KLIK
        BLOGLOVIN - KLIK
        TWITTER - KLIK
        INSTAGRAM - KLIK


        Kosmetyczne hity lutego 2020 - Sensum Mare, NeoNail, Khadi

        $
        0
        0
        Drugi miesiąc roku za nami, a więc przyszedł czas na kosmetycznych ulubieńców lutego:) W tym miesiącu nie wypróbowałam wielu nowych kosmetyków, raczej kończę stosowanie tych, które zaczęłam jakieś 2-3 miesiące temu. Ale te rzeczy to prawdziwe perełki, więc serdecznie Was zapraszam do dalszej lektury:)

        PS. Pod każdym produktem dodałam specjalne rotatory (banery) z odnośnikami do porównywarki cenowej, dzięki której zobaczycie, gdzie najtaniej kupicie dany produkt. W banerze, oprócz opisywanego przeze mnie kosmetyku umieściłam jeszcze po dwa, które polecam z danej firmy:) Jeśli nie widzicie rotatorów - wstrzymajcie bądź wyłączcie wtyczkę AdBlock na tej stronie:)





        Ulubieńcy lutego 2020


        Krem i serum do twarzy, seria Algorich, Sensum Mare

        Sensum Mare to dla mnie ostatnio jedna z najciekawszych i najskuteczniejszych firm kosmetycznych. Działanie kosmetyków tej firmy opiera się głównie na algach, a moja skóra bardzo lubi algi:) Poza tym mamy tu wiele innych rewelacyjnych składników, ale o tym za chwilkę...



        Sensum Mare posiada w swojej ofercie dwie linie - Algolight i Algorich. Jak można wywnioskować po nazwie, pierwsza z nich jest lekka, przeznaczona dla skóry mieszanej i tłustej, druga, bogatsza w konsystencji - dla cery suchej. Mimo, że mam cerę mieszaną to zdecydowałam się na serię Algorich, ponieważ potrzebowałam czegoś bardziej treściwego na zimę - wtedy moja skóra lubi się przesuszać. Krem faktycznie jest bogaty, przypomina masełko, choć niedawno firma chyba zmieniła formułę na nieco lżejszą, ale równie mocno nawilżającą. Mimo, że krem jest bardzo treściwy, to wchłania się świetnie! Skóra w ogóle nie jest tłusta, nie błyszczy się. Kremu używałam na noc, ale myślę, że posiadacze suchej skóry mogą z powodzeniem stosować krem na dzień. Co do serum - mleczna, bardzo delikatna i szybko wchłaniająca się konsystencja wzmacniała jeszcze bardziej uczucie nawilżenia. Oprócz nawilżenia i gładkości kosmetyki zapewniły mi coś jeszcze - to były pierwsze w moim życiu kosmetyki, które ujędrniały moją skórę. To prawdziwe i naprawdę działające kosmetyki przeciwzmarszczkowe! Poza tym Sensum Mare oferuje genialny, nawilżający Algotonic, który stał się jednym z moich naulubieńszych toników:)

        Krem Algorich ma aż 27 składników aktywnych! Oprócz 7 różnych rodzajów alg, mamy w składzie także masło shea, olej kokosowy (nie zapchał), ekstrakt z perły, kwiatu gardenii, mocznik, kwas hialuronowy i wit. B3. Bogactwo:)

        Cena: 129zł - krem, 139zł - serum
        Gdzie kupić: strona producenta, Cosibella.pl, Novaya.eu

        Kliknij w baner poniżej i zobacz, gdzie jest najtaniej!





        Olejowa wcierka stymulująca wzrost włosów, Khadi

        Od jakiegoś czasu stosuję różne wcierki do skóry głowy, żeby pobudzić włosy do wzrostu, zagęścić je i ograniczyć wypadanie. Po wcierce Banfi i wcierce Szafran i Cynamon od Sattvy przyszedł czas na test oleju Khadi.

        Screen pochodzi ze strony: https://www.khadi.pl/olejek-stymulujacy-wzrost-wlosow-khadi-100-ml

        Olejowa formuła, o dziwo, sprawdza się u mnie świetnie, mimo, że mam przetłuszczające się u nasady włosy. Nakładam go na co najmniej pół godziny przed umyciem i bardzo ważne jest to, żeby zmywać olej odpowiednim szamponem - niestety naturalne szampony bez SLS nie zdają egzaminu, nie domywają do końca oleju ze skalpu. Olej stosowałam około półtora miesiąca i jestem zachwycona efektami. Nie dość, że poradził sobie ze wzmożonym, jesiennym wypadaniem włosów, to na głowie pojawiło się bardzo dużo nowych włosków! Bardzo mi się podoba też to, że ten olej nie pachnie brzydko - miła, ziołowo-miętowa woń umiała stosowanie:) Olej odstawiłam na czas zimy, ale w marcu do niego wracam:)

        Cena: ok. 50zł
        Gdzie kupić: Novaya.eu

        Kliknij w baner poniżej i zobacz, gdzie jest najtaniej!





        Lakiery hybrydowe Sweet Coquette i Cashmere Rose, NeoNail

        Już wiecie, że kocham NeoNail i to są kolejne dwa przykłady mojej miłości - przepiękny, lekko zgaszony róż oraz najpiękniejszy fiolet na świecie! Wiem, że to nie będą jedyne butelki tych kolorów w mojej kolekcji:)



        Sweet Coquette jest często wybierany przez moje paznokciowe klientki! Poniżej z wtartym zielonym pyłkiem od Neess:) Co do Cashmere Rose - wróżę mu świetlaną przyszłość i popularność wśród druhen lub pań młodych:) Pokochałam go nie tylko za kolor, ale także za to, jak pięknie prezentuje się z posypaną syrenką! Stylizacja z tym kolorem już niedługo na blogu!



        Kliknij w baner poniżej i zobacz, gdzie jest najtaniej!






        Podzielcie się swoimi ulubieńcami lutego w komentarzu!



        Buziaki,
        Maddie Ann:)

        ____________________________________________

        BĄDŹ ZE MNĄ NA BIEŻĄCO!
        FACEBOOK - KLIK
        BLOGLOVIN - KLIK
        TWITTER - KLIK
        INSTAGRAM - KLIK


        Najciekawsze nowości Rossmann - marzec, kwiecień 2020

        $
        0
        0
        Niektórzy z Was wiedzą, niektórzy jeszcze nie, ale czuję się w obowiązku poinformować Was o wspaniałych nowościach. które drogeria Rossmann zamierza wprowadzić do swojej oferty. Wśród nich znajdą się głównie... kosmetyki naturalne! Jeśli chcecie wiedzieć, jakie nowości wprowadzi Rossmann na marzec i kwiecień, to zapraszam do czytania dalej:)



        Rossmann - nowości Marzec, Kwiecień 2020


        Revolution Pro

        Na rossmannowskich półkach dostępne już są kosmetyki do makijażu marki Revolution Pro - to zdaje się Ci od Makeup Revolution, jeśli nie, to mnie poprawcie:) Znajdziemy tu dwie palety do konturowania w dwóch wariantach kolorystycznych (jedna chłodniejsza, druga cieplejsza), trzy kolory szminek, korektory. Ponadto pojawiły się również nowe palety cieni do powiek sygnowane nazwiskiem Natalii Siwiec. Z tego, co widziałam na mediach społecznościowych palety mają trochę więcej "odważniejszych" odcieni.


        Screeny pochodzą ze strony: https://www.rossmann.pl/nowosci/juz-wkrotce


        Garnier Fructis, szampony i odżywki

        Do popularnych masek do włosów Garniera dołączają także szampony i odżywki. Serie pozostają takie same, czyli regenerująca Papaya Hair Food, nawilżająca Aloe Hair Food, wygładzająca Macadamia Hair Food oraz odżywcza Banana Hair Food. To są szampony z SLS, więc jeśli szukacie czegoś trochę bardziej oczyszczającego to może warto się z nimi zapoznać:)

        Screeny pochodzą ze strony: https://www.rossmann.pl/nowosci/juz-wkrotce


        Bielenda

        W ofercie Bielendy szykują się nowe fluidy mineralne z serii Make-up Akademie z sokiem z truskawki. Pamiętam ich świetny i tani podkład matujący - super alternatywa dla drogich podkładów! Liczę na to, że i te fluidy okażą się strzałem w dziesiątkę!

        Screeny pochodzą ze strony: https://www.rossmann.pl/nowosci/juz-wkrotce

        Ponadto pojawią się też miętowe produkty do stóp - zmiękczający krem-maska na silne zrogowacenia i preparat na uporczywe zrogowacenia i pękające pięty. Myślę, że to świetna opcja na lato:) I mam nadzieję, że będą chłodziły!

        Screeny pochodzą ze strony: https://www.rossmann.pl/nowosci/juz-wkrotce



        Faceboom

        Czy to przypadkiem nie jest jakaś siostrzana marka BodyBoom? Wygląda na to, że tak:) Tym razem postawiono na kosmetyki do twarzy i oferta prezentuje się bardzo zachęcająco:)

        Screeny pochodzą ze strony: https://www.rossmann.pl/nowosci/juz-wkrotce

        W ofercie znajdują się takie kosmetyki jak: woda micelarna do demakijażu, oczyszczająca pianka do mycia twarzy, krem matująco-detoksykujący, krem nawilżająco-kojący, puder enzymatyczny do oczyszczania twarzy, peeling gruboziarnisty i maseczka gumowa peel-off. I wszystko z całkiem spoko składem! Przyznam szczerze, że zaciekawiły mnie puder enzymatyczny i maseczka. Być może skuszę się też na piankę do mycia. A Wy?:)



        Gift of Nature

        Pierwsze widzę, jeśli chodzi o tę firmę. Zwróciłam na nią uwagę, bo... urzekły mnie nazwy produktów! Na przykład mocno zainteresował mnie prebiotyczny krem do twarzy do cery, pięknej, choć naczynkowej - jakie to słodkie! Co mamy w ofercie poza tym? 

        - seria do cery pięknej, choć naczynkowej (krem, serum ,pianka do mycia)
        - seria do cery pięknej, choć wrażliwej (krem, serum, mgiełka tonizująca, kremowa emulsja do mycia, łagodzący krem do rąk i paznokci)
        - seria do cery pięknej, choć mieszanej (krem, tonizująca mgiełka i normalizujący żel do mycia)
        - seria do cery pięknej, choć suchej (krem, tonizująca mgiełka, kremowa emulsja do mycia, krem do rąk i paznokci)
        - seria do włosów pięknych, choć suchych (szampon, odżywka)
        - seria do włosów pięknych, choć przetłuszczających się (szampon, odżywka)
        - seria do włosów pięknych, choć cienkich i delikatnych (szampon, odżywka)


        Screeny pochodzą ze strony: https://www.rossmann.pl/nowosci/juz-wkrotce


        Większość składów jest całkiem, całkiem, wiec myślę, że naprawdę warto się nimi zainteresować:)



        Miya

        Marka znana, szczególnie osobom pasjonującym się kosmetyką naturalną. Sama mam od nich dwie maseczki i chwalę je sobie:) Podobno świetne są też mgiełki do twarzy, a swego czasu triumfy w social media święciło serum My Power Elixir. Miya wypuściła też na rynek całkiem bardzo ciekawe nowości... :)


        Screeny pochodzą ze strony: https://www.rossmann.pl/nowosci/juz-wkrotce

        Oprócz dotychczas znanych nam kosmetyków tej marki na półkach Rossmanna znajdziemy: naturalny peeling all-in-one twarz, szyja, dekolt; serum z prebiotykami do cery problematycznej; tonik rozświetlający z kwasem glikolowym 5%;  naturalny peeling enzymatyczny; serum z witaminą C i serum z kompleksem anty-aging. Już zacieram ręce!:)

        Kliknij w baner poniżej i sprawdź, gdzie jest najtaniej!





        Nivea

        Jedna z najbardziej popularnych marek kosmetycznych świata zaproponuje nam w kwietniu nowe, odświeżające żele pod prysznic o przepysznych zapachach! Malina i Borówka z mlekiem migdałowym, Arbuz i Mięta z mlekiem kokosowym oraz Morela i Mango z mlekiem ryżowym :)

        Screeny pochodzą ze strony: https://www.rossmann.pl/nowosci/juz-wkrotce


        Ślinka pociekła? Mi tak:) Na który zapach się zdecydujecie?:)



        Nyx

        Zaskoczeni? Bo ja tak! Kompletnie nie spodziewałam się tej marki w Rossmannie:) Oferta będzie bardzo bogata - w sumie wejdzie do drogerii ponad 360 kosmetyków Nyxa! Podkłady, pudry, korektory, pomadki... Będzie w czym wybierać:)

        Screeny pochodzą ze strony: https://www.rossmann.pl/nowosci/juz-wkrotce



        Venus

        Seria Nature niebawem wzbogaci się o dwa nowe produkty, będą nimi skoncentrowane oleje fermentowane oraz olej z orzechów Sacha Inchi.

        Screeny pochodzą ze strony: https://www.rossmann.pl/nowosci/juz-wkrotce


        W składzie pierwszego produktu znajdzie się oliwa z oliwek, olej canola, olej słonecznikowy, lukrecja oraz bioferment z różeńca. Lubię wszelkie fermenty, więc olej ten wydaje mi się dość interesujący:) Olej Sacha Inchi z kolei przeznaczony będzie głównie dla cer suchych, podrażnionych i zaczerwienionych.




        Vianek

        Kosmetyki Vianka są nam raczej dobrze znane, do tej pory można było je znaleźć w Hebe czy Drogerii Natura i bardzo się cieszę, że pojawią się także w Rossmanie:) 


        Screeny pochodzą ze strony: https://www.rossmann.pl/nowosci/juz-wkrotce


        Póki co, na stronie drogerii widnieją kosmetyki do twarzy z serii nawilżającej, normalizującej, odżywczej i dla cery naczynkowej. Kto wie, może niedługo Rossmann skusi się na inne produkty tej firmy?:)




        Yope

        Yope to ulubione kosmetyki myjące wielu z Was:) W ofercie znajdziemy, żele pod prysznic, balsamy, produkty dla dzieci i do włosów. Ja bardzo lubiłam używać mydła kuchennego Mineralne - nie wysuszał mojej skóry i wiem, że również chwalicie za to te produkty:)


        Screeny pochodzą ze strony: https://www.rossmann.pl/nowosci/juz-wkrotce


        Pojawią się także nowe zapachy mydeł, żeli pod prysznic i balsamów do ciała Yope! Najbardziej przemawia do mnie Mandarynka Malina, a do Was?:)

        Kliknij w baner poniżej i sprawdź, gdzie jest najtaniej!






        Jak Wam się podobają nowości w Rossmannie na marzec i kwiecień 2020? Przyznam szczerze, że ja jestem pozytywnie zaskoczona i z chęcią wybiorę się na zakupy!:) Dajcie znać, co Was szczególnie zainteresowało:)



        Buziaki,
        Maddie Ann:)

        ____________________________________________

        BĄDŹ ZE MNĄ NA BIEŻĄCO!
        FACEBOOK - KLIK
        BLOGLOVIN - KLIK
        TWITTER - KLIK
        INSTAGRAM - KLIK


        Pomysły na paznokcie - 20 inspiracji na manicure. Przegląd wybranych stylizacji - galeria zdjęć | Neess, NeoNail, Elisium, Indigo, Semilac,

        $
        0
        0


        Kochani, dziś będzie post typowo zdjęciowy:) Już od dawna chciałam zebrać w jedno miejsce tu, na blogu, moje stylizacje, które mogłyby posłużyć Wam jako inspiracje i pomysły na paznokcie:) Zobaczycie zarówno kolorowe, szalone stylizacje, jak i coś bardziej klasycznego i spokojnego, choć przyznam, że bliżej mi raczej do tych pierwszych:) Zatem zróbcie sobie kawę lub herbatę i życzę miłego oglądania! :)

        Niektóre stylizacje są sprzed 2 lat, ponadto nie robię paznokci profesjonalnie, więc proszę o wyrozumiałość:) Choć sama przyznam, że jak patrzę na niektóre, to chce mi się śmiać :D Są to screeny z mojego Instagrama, jeśli chcecie więcej to serdecznie na niego zapraszam! Na samym dole, pod postem znajduje się link do konta:)



        Paznokcie/manicure hybrydowy - inspiracje


        Wodorosty



        Użyte lakiery: NeoNail - Sensitive Princess, Modena - Baltic, Indigo - Lady Ferrari


        Różowe z pyłkiem



        Użyte lakiery: Chiodo 091 Flower, pyłek NeoNail Pearl Me


        Paznokcie kwarcytowe/kwarcowe



        Użyte lakiery: NeoNail Perfect Rose rozrobiony z topem, French White


        Żółto-zielone z cyrkoniami



        Użyte lakiery: Indigo - Chiquita Banana


        Matowe - niebieski + marmurek



        Użyte lakiery: Semilac 019 Blue Lagoon, NeoNail French White, top matowy No Wipe Semilac


        Zielony + wodorosty



        Użyte lakiery: Neess - W groszki, NeoNail - Turquoise


        Pomarańcza



        Użyte lakiery: Neess Sexy Saksofon, Elisium - Snow White. Poniżej macie link, w którym opisałam, jak wykonać taką pomarańczę:)




        Babyboomer




        Użyte lakiery: NeoNail - Sensitive Princess, Elisium - Snow White, Semilac - pasta SemiArt White


        Białe listki i syrenka



        Użyte lakiery: NeoNail - Cashmere Rose, Semilac - pasta SemiArt Whiite, syrenka Indigo


        Wiosenne kwiaty



        Użyte lakiery: Elisium - Lilipad i Snow White. Poniżej instrukcja jak wykonać takie zdobienie.



        Zielony z opalizującymi płatkami




        Użyte lakiery: Neess - W groszki


        Matowe ombre + cyrkonie



        Użyte lakiery: NeoNail - Sponge Cake i First Love


        Neonowa Obsesja + cyrkonie



        Użyte lakiery: Neess - Neonowa Obsesja


        A'la french + listki



        Użyte lakiery: NeoNail - baza budująca Natural Nude, czerwony Sexy Red, Semilac - pasta SemiArt Black


        Wiosenne ombre 



        Użyte lakiery: Indigo - Lady Ferrari, Chiodo  - 091 Flower, Elisium - 112 Lilipad, NeoNail - Perfect Rose, NeoNail - Lotus Flower, Neess - Neonowa Obsesja


        Bordo



        Użyte lakiery: Moov - Melisa


        Neonowa pomarańcza + delikatne zdobienie przy skórkach ze złotym brokatem



        Użyte lakiery: Neess - Wściekła pomarańcza


        Jesienny manicure



        Użyte lakiery: NeoNail - Sponge Cake, Sexy Red, Semilac - pasta SemiArt Black


        Kwiatowe zdobienie



        Użyte lakiery: NeoNail - Be Authentic


        Pastelowa zieleń + delikatny brokat



        Użyte lakiery: Neess - W groszki, Semilac - pasta SemiArt White, brokat opalizujący na zielono






        I jak Wam się podobają moje stylizacje?:) Dajcie znać, czy wśród nich znaleźliście jakiś pomysł lub inspirację na swoje paznokcie:)



        Buziaki,
        Maddie Ann:)

        ____________________________________________

        BĄDŹ ZE MNĄ NA BIEŻĄCO!
        FACEBOOK - KLIK
        BLOGLOVIN - KLIK
        TWITTER - KLIK
        INSTAGRAM - KLIK



        Bakuchiol - roślinny retinol. Właściwości bakuchiolu, różnice między retinolem a bakuchiolem. Przykładowe kosmetyki z bakuchiolem.

        $
        0
        0
        Retinoidy to jedne z najlepiej poznanych i najskuteczniejszych substancji do walki z trądzikiem czy przebarwieniami. Bardzo często retinol jest dodawany do kosmetyków przeciwzmarszczkowych. Ponadto regulują proces rogowacenia naskórka i wzmacniają barierę ochronną skóry. W ostatnim czasie na popularności zyskuje bakuchiol, nazywany roślinnym retinolem. Czy bakuchiol jest lepszy od retinolu? Jakie są różnice między nimi? Wątpliwości rozwiewam w artykule poniżej.

        Źródło: https://pixabay.com/de/users/publicdomainpictures-14/


        Bakuchiol - właściwości


        Bakuchiol to fenol meroterpenowy, który został wyizolowany z roślin Psoralea corylifolia (potocznie nazywana babchi, babći lub kushtanashini, czyli dosłownie "pogromca trądu") i Pubescens otholobium, które występują głównie w Azji (Chiny, Indie, Iran, Pakistan), ale także w Afryce i Europie. Jednym z procesów otrzymywania bakuchiolu jest ekstrakcja dwutlenkiem węgla. Surowcem do tego wykorzystywanym są nasiona i liście. Bakuchiol nie jest znany od dziś - był używany już w starożytności w medycynie ajurwedyjskiej i chińskiej.

        Bakuchiol nie przypomina swoją budową chemiczną retinoidów, mimo tego jego właściwości są do nich bardzo podobne. Jedną z cech bakuchiolu jest działanie hamujące wzrost bakterii Gram-dodatnich i Gram-ujemnych, w tym gronkowców Streptococcus aureus i Streptococcus epidermidis. Bardzo ważna cecha, która skutecznie pomaga w walce z trądzikiem. Jakie jeszcze działanie wykazuje bakuchiol?
        • hamuje aktywność 5-alfa-reduktazy, enzymu który przyczynia się do wzmożonego wydzielania sebum przez gruczoły łojowe
        • pobudzają produkcję kolagenu i elastyny, dzięki którym skóra jest jędrna i sprężysta
        • jest lekko złuszczający
        • redukuje wielkość melanocytów, a co za tym idzie ilość melaniny w skórze - rozjaśnia przebarwienia i zapobiega powstawaniu nowym
        • działa przeciwutleniająco
        • ma właściwości przeciwnowotworowe


        Retinol i bakuchiol - podobieństwa i różnice. Bakuchiol a ciąża


        Retinol ma bardzo podobne działanie, co jego roślinny odpowiednik. Jakie są zatem różnice między nimi? Myślę, że najlepiej przedstawi to poniższa tabela.


        Główną różnicą między bakuchiolem a retinolem jest to, że ten pierwszy nie wywołuje działania drażniącego na naskórek. Dzięki temu może być stosowany przez osoby z cerą wrażliwą.Bakuchiol został sklasyfikowany do kategorii pierwszej przez Food and Drug Administration, co oznacza, że jest całkowicie bezpiecznym dla zdrowia składnikiem, także dla kobiet w ciąży. Ponadto w przeciwieństwie do retinolu nie wykazuje działania fotouczulającego, dlatego dozwolone jest stosowanie go w okresie letnim. Uwaga! Olej z rośliny Babchi/Babći, w odróżnieniu od samego bakuchiolu, uwrażliwia skórę na światło słoneczne ze względu na obecność fotouczulacza - psolarenu.

        Obecnie kosmetyki z bakuchiolem nie są aż tak popularne jak te z retinolem, jednak popyt na jego botaniczną odmianę stale rośnie i możemy się niebawem spodziewać ich większej ilości na drogeryjnych półkach. Wybrałam dla Was kilka dostępnych kosmetyków z bakuchiolem.


        Wybrane kosmetyki z bakuchiolem


        Esito, Krem do twarzy na dzień z wodą lodowcową i bakuchiolem


        Odpowiedni dla cery wrażliwej, Nawilża i odżywia naskórek, nadaje się pod makijaż. W składzie znajdziemy także m.in. masło cupuacu, Fucocert (kompleks nawilżający), zieloną herbate Matcha oraz witaminę C w formie tetraizopalmitynianu askorbylu.

        Bandi, Kojący krem przeciwzmarszczkowy


        Krem redukujący podrażnienia, odpowiedni dla cer suchych i wrażliwych. Wzmacnia barierę hydrolipidową i mikrobom skóry. Oprócz bakuchiolu w składzie widnieją również bioferment z bambusa, olej kokosowy, masło shea i trehaloza.

        Ole Henriksen. krem na noc Goodnight Glow Retin-ALT Sleeping Cream


        Bogaty krem na noc, który oprócz bakuchiolu zawiera w sobie także kwasy AHA oraz komórki macierzyste z szarotki. Zapewnia odżywienie i nawilżenie, lekko złuszcza martwy naskórek, pomaga w walce ze zmarszczkami i przebarwieniami.

        Indeed, płatki Bakuchiol Reface Pads


        Płatki do twarzy z substancjami czynnymi takimi, jak bakuchiol, niacynamid czy alantoina przyspieszają proces odnowy komórkowej, działają przeciwmarszczkowo i przeciw przebawieniom. Regulują także wydzielanie sebum i przeciwdziałają trądzikowi. Po umyciu przecieramy nimi skórę, potem przystępujemy do dalszej pielęgnacji.


        Jak widać bakuchiol jest świetną alternatywą dla inwazyjnego dla wielu osób retinolu. Kosmetyki z bakuchiolem mogą być używane przez osoby z cerą wrażliwą, także latem, oraz przez kobiety w ciąży. 



        Maddie Ann


        Bibliografia:
        Molski M. "Nowoczesna Kosmetologia" PWN, Warszawa 2014
        Kołaczek A., "Przegląd metod pielęgnacji skóry dojrzałej", Kosmetologia Estetyczna, 6/2015


        ____________________________________________

        BĄDŹ ZE MNĄ NA BIEŻĄCO!
        FACEBOOK - KLIK
        BLOGLOVIN - KLIK
        INSTAGRAM - KLIK



        Viewing all 139 articles
        Browse latest View live